Co za szarm :) Serduszko, jestes niezwykle blyskotliwy. Az strach pomyslec, jak twoj urok wzrasta przy butelce Merlota gdzies miedzy polnoca a druga nad ranem :*
Pamiętam,jak kiedyś przed pójściem na dyskotekę dla dodania sobie śmiałości popijało się z kumplami Mamrota☺
Rzeczywiście,przypuszczam że z każdym wypitym kieliszkiem czerwonego trunku mój urok by się wzmagał,ale na to potrzeba ze dwa galony Merlota.Z moim urokiem jest jak ze złotym pociągiem,no niby jest...
O trzeciej nad ranem to widziałabyś we mnie co najmniej Enrique Iglesiasa☺
Błyskotliwy to pojęcie względne gdy masz do dyspozycji ponad miliard stron w internecie i opcję kopiuj-wklej ☻
Stwórca obdarza od czasu do czasu talentami,umiejętnościami a nawet dewjacjami,ale nie mam zdolności do pisania na poważnie i argumentowania że tak a nie inaczej.Ludzie potrafią tu pisać na serio ciekawe teksty,ja poniekąd o pierdołach wziętych z sufitu,i z lekko przymrużonym okiem ☺ Miłego dnia.
Deprecjonowanie siebie w tym kontekscie to zwykla kokieteria ;) w internecie moze byc nieskonczona ilosc stron, ale sam fakt, ze ktos cytuje dykteryjke Shaw'a nie jest przypadkowy - swiadczy miedzy innymi o tym, ze wie sie, ze istnial taki pisarz :D no ale skoro nie szukasz, a ja szukam, to mozemy sie nie spoykac ;) pozdrawiam :*
Trudno wyjść znów na parkiet,na którym tańcząc kiedyś Tango połamałem obie nogi.Na razie gapię się jak inni balują...
Wydaje mi się,czy strzeliłaś takiego małego,rzekłbym nawet maleńkiego,ale jednak... focha?☺ ☺ ☺
Miłego dnia ☼
To nie foch - przeze mnie tez przemawiaja rozne doswiadczenia :) Najwazniejsze to wyjsc poza pisanie, internet, ukrywanie sie - jak sie nie ma do tego smialosci, nici z milych chwil przy winie :D
Kto nie ryzykuje,ten nie pije Merlota...
Muszę go kiedyś zasmakować,co to za specyfik.
Czy to pierwsza Twoja chęć wyjścia z „ukrycia”? Ja miałem taką randkę w ciemno kiedyś,ale to było dawno temu.
Burzowo się dziś porobiło,zasypiać przy szumie deszczu za oknem to sama rozkosz. Dobranoc ;*
czego nie da się zniszczyć z tego trzeba szydzić ?
Hahahaha zaraz pęknę ze śmiechu!
Kocham to forum.
To lepsze niż najlepszy seks,czytanie co niektórych wpisów.
Pytam, ile ma lat, bo swietnie pisze :*
Padło pytanie o efekty wątku. Osobiście 2 osoby do mnie napisały i z obiema dość długo rozmawiałem. Niestety, różne cele i podejście do życia.
Mam nadzieje, że wątek nie umrze. Prawda jest trochę smutna. Mając 25+ nie ma zbytnio możliwości poznania kogoś fajnego w Ostrowcu. Np dzisiaj po godzinie 20:00 miasto jest wyludnione. Na Alei 3 Maja byłem jedyną osobą na chodniku w zasięgu wzroku. Na rynku widziałem tylko jedna starszą osobę czekającą na przystanku.
Natomiast na dyskotekach lub w barach jest element tej "kobiecości" który mnie swoim zachowaniem i sposobem bycia zwyczajnie brzydzi. Upić się i czekać na kogoś kto zapewni odpowiednią dolę szeroko pojętej rozrywki. Chodząc po dyskotekach mam wrażenie, że kobiety tam bywające mają dokładnie "wykalkulowane" co to miłość i związek. Przeliczone na ilość gestów, całusów, tańców, drinków, biletów do kina, słów i czynów. Przerażające jest to jak cena czasami potrafi być niska. Przepraszam ale nie jestem w stanie obdarzyć szacunkiem kogoś kto sam do siebie szacunku nie ma. Zwyczajnie to nie dla mnie.
Wiem, że są normalne i rozgarnięte dziewczyny w naszym mieście, mam tego pełną świadomość. Dziewczyny, które zdają sobie sprawę, że życie to nie tylko imprezy do białego rana, picie na umór a często nawet więcej niż picie. Są takie które wiedzą i dopuszczają do siebie zwykłą szarą codzienność. Codzienność w której nieraz nie ma czasu na przyjemności i zabawę. Są dziewczyny wiedzące co to miłość. Nie starają się jej przeliczyć, wiedzą jak działa lub jeśli tej prawdziwej jeszcze nie doświadczyły to bynajmniej wiedzą jak powinna wyglądać. Nie udają tylko po to by polepszyć swój stan. Chcą budować związek a tym samym kierować tak swoim życiem by nie musieć zaczynać od nowa po kilku latach małżeństwa. Świadomość tego jak wygląda życie z kimś, gdzie nieraz tylko wspólnym wysiłkiem można coś osiągnąć jest dla wielu tylko legendą. Spotkałem się nawet z opinią "po to kowal ma szczypce by się nie oparzyć" w odniesieniu do "po co jednej czy drugiej byłby w życiu mąż".
Dochodzę do smutnego wniosku - chyba nie każda potrafi kochać i zbudować silny związek lub zwyczajnie nie chce. Co się porobiło z ludźmi z lat 85-95? Chyba ja jestem w jakiś głupi sposób wychowany i zamiast korzystać z życia jak tylko się da staram się coś osiągnąć i zbudować... Dobra - z tym wychowaniem może przesadzam :) Sa i faceci i kobiety wychowani podobnie do mnie tylko zwyczajnie dość mało. Znam dosłownie kilka takich osób i tylko jednym udało się na siebie trafić. Obecnie są po ślubie z jednym zdrowym dzieciem :)
Niestety, te porządne kobiety na imprezy nie chodzą lub robią to "od święta". Tylko jak je spotkać gdy ich życie prawdopodobnie toczy się pewnie tak jak moje czyli praca i obowiązki a potem dom bo nie ma w sumie gdzie iść... Nie ma miejsca w mieście gdzie możnaby spotkać właśnie ten typ kobiet. No tak, zostaje jeszcze zaczepianie na ulicy :D
Sporo moich znajomych pogodziło się z samotnością. Żyje im się chyba dobrze, nie słyszę by narzekali. Ja jakoś nie umiem. Zwyczajnie nie potrafię - nie widzę sensu, taka ciemna ścieżka na której nie dzieje się kompletnie nic a jej końca nie widać. Praca, dom, jedzenie, rachunki i... samotność. Przyjaciele są pomocni i wypełnią czas wolny ale to tylko przyjaciele. Bardzo ciężko żyć bez swojej drugiej połowy. Brak tej emocjonalnej więzi. Świadomości, że ma się kogoś wyjątkowego i jest się dla kogoś wyjątkowym.
ja bede sama i juz :-)
Witam , widzę że zamiast miłych konwersacji które miały by pozwolić czuć się mniej samotnym , to polemizuje się na temat innych i ocenia się ich problematyczne zachowania . Ja myślę że powinno być miło i raczej pozwolić ludziom poczuć się mniej samotnie a nie jeszcze bardziej przekonywać do tego że wszyscy są źli. JA mam 49 lat i czasem też bym pogadała z kimś miłym , dzieci za granicą a mąż , no cóż ma swój świat.
Więc miło czasem oderwać się od codzienności , a tu co same krytyki . Myślę że ludzi trzeba wysłuchać , i pokazać że nie są sami . no ale cóż w naszym społeczeństwie widzę że tylko jest be .Brak pozytywnych relacji zwyczajnych międzyludzkich .Piszę tu pierwszy raz ale chyba nie warto tu zaglądać , ludzie proszę zastanówcie się czy komuś dokopać czy podać rękę , pozdrawiam
Adam1988 jestes wielki,masz zdrowe spojrzenie na swiat,twoje przemyslenia sa ciekawe z przyjemnoscia sie ich czyta
Ja jestem od 10-ciu lat sama.Moje poszukiwania przez ten czas to totalna porażka. Nie ma wartościowych mężczyzn w tym mieście ani okolicy.
Wszyscy,WSZYSCY powtarzam od początku znajomości od razu chcieli SEKSU.
Nie szukam bo wolę żyć sama i wcale ta samotność mi nie przeszkadza,wręcz cieszy i przekonuje się z każdym dniem coraz bardziej że to trafny wybór. Do 30-ki może się mężczyzna jeszcze dostosować,dopasować do swojej kobiety i na odwrót. Po 30-ce i po przejściach psychika ludzka już jest inna.Przyzwyczajenia,nawyki są już nieodwracalne. Jest też ważny czynnik - finanse. Niestety po rozwodzie trzeba finansowo dzieci zabezpieczyć bo one na świat nie proszą się żeby biedować bo rodzice nie są razem. Niewiele więc zostanie do dyspozycji finansów dla drugiej rodziny. Tu znów problem bo bieda zniszczy nawet największe uczucie.Może i samotność dla niektórych delikatniejszych osobowości jest ciężka do zniesienia ale życie z nieodpowiednim partnerem jest stokroć gorsza. Pozdrawiam i wcale nie krytykuje.Podzielam się z Wami moim doświadczeniem.
Jak widać mam grubo ponad 30 i potrafię się przystosować do drugiej osoby ale druga osoba też musi odpuścić ze swej hardości bo całkowicie się nie poddam, seksu nie szukam i nie szukałem nigdy tylko kasy nie mam dlatego nie szukam no bo która będzie chciała faceta po przejściach z alimentami?
Uwierzcie,że samotność w związku, jest po stokroć gorsza niż bycie bez pary. Mam nadzieję,że nigdy tego nie doświadczycie.
doświadczyłem takiej samotności kilka lat i nie życzę nikomu
I sam przyznaj,że w tej chwili jest ci lepiej, niż wtedy..