Z depresji nie wychodzi sie z dnia na dzien. Latami się leczy to cholerstwo,lekami,psychoterapia.
Powiedzcie jak to jest z tymi lekami? Otumaniają? Dają jakieś skutki uboczne?
Po ciężkim zawale popadłam w depresję.Trwało to rok czasu.Oczywiście byłam u psychologa i brałam leki.Wcale nie byłam po nich otumaniona.Bywało,ze bałam się być sama w pokoju,domu lub przejść przez ulicę.Dużo pomógł mi mój mąż.Potem zaczęłam chodzić dużo na spacery(sama).Małym kroczkiem zaczęłam odwierać się do ludzi.Najbardziej pomógł mi fitnees.Dziś żyję normalnie.I ciesze sie zyciem.Pozdrawiam.
No to gratuluję, ja zmagam się z depresją i prawdopodobnie nigdy z tego nie wyjdę gdyż jest to spowodowane czymś czego zmienić nie mogę.
Antydepresanty przez okolo pierwsze 2 tyg leczenia daja skutki uboczne, moga nasilic lęki, powodowac biegunki,zaparcia,bóle głowy,zawroty głowy,suchość w jamie ustnej.Chociaz czas może sie wydłuzyc do 4 tyg.
leki te nie otumaniają one mają raczej pobudzać, a nie jeszcze bardziej spowalniać . sama biorę od ponad 4 m-cy jest już zdecydowanie lepiej, ale jeszcze dużo przede mną
Gościu z 20.29 w życiu wszystko można zmienić,trzeba tylko chcieć i umieć to zrobić(jest coś takiego, jak wybaczenie radykalne),rozumiesz problem i szczerze wybaczasz sobie i innym-wtedy uwalniasz się totalnie od problemu.Depresja-to tylko stan, do którego same się doprowadziły(strach, obawa,niepewność,niewiara,lęk)-nasze komórki niedotlenione, nasz umysł robi mam figle, a my to przyjmujemy, bo nie umiemy inaczej. A jest wiele metod,nasz umysł powinien pracować dla naszego dobra, tak jak my chcemy, pozytywnie, a nie odwrotnie. Z depresji wychodzi się i nie koniecznie muszą być leki,wszystko co jest syntetykiem-szkodzi, a leki nimi są-niestety-to jest niezaprzeczalne.Nasz umysł ma prawo nauczyć się walczyć z takimi zaburzeniami sam-świadomie,niestety leki zaburzają jego działanie- to prawda. Jesteś my istotami samoświadomymi i trzeba nauczyć się samokontroli umysłu, a przy tym odczuwać, co się dzieje w naszym ciele. Nasz umysł i nasze ciało- to jedność i tylko wtedy, gdy w organizmie będzie równowaga, harmonia, nasz organizm będzie pracował w sposób normalny czy też prawidłowy.Sama to miałam i moim zadaniem stało się wyjście z depresji samej, bez pomocy lekarzy z zewnątrz,ale z pomocą swojego wewnętrznego lekarza, który w nas jest od naszych narodzin-siła naturalna i bezbłędna,moc i mądrość naszej podświadomości. I to było doświadczenie samej siebie, co ja potrafię, bo jestem aż człowiekiem i mam wszystkie narzędzia, trzeba mieć tylko chęć, a to się uda-bo ja tego bardzo chcę i nieodpuszczam(trzeba do siebie podejść bez żalu i nie obwiniać siebie o nic, lecz z czystą miłością, ale bez pychy, tak, jak się podchodzi do kochanego dziecka) . Tu jest ważna miłość do siebie, miłość- czysta,prawdziwa. Niesposób sobie pomóc, gdy siebie nie kochasz i nie sposób sobie pomóc, gdy egoistycznie kochasz siebie-wszystko powinno być w umiarze.Cudowne uczucie ogarnia tego, kto sam dochodzi do celu i już wiem,co zrobić, gdy by......... Życzę Wam słonecznych i radosnych chwil każdego dnia i więcej samoświadomości. Znam wszystkie metody,bo tym się zajmuję i kocham to robić, bo kocham siebie i innych. Powodzenia.
łykam dziesięć lat z przerwami. Ale depresja powracała 3 razy, muszę łykać do konca życia. Leki nie otumaniają. BRDZIEJ OTUMANIA LEK NA KATAR SIENNY.
Depresja to stan umysłu. Najpierw są jakieś nieciekawe sprawy, coś się nie układa w życiu, jak się to nasila albo człowiek nie widzi wyjścia z sytuacji, to z dnia na dzień nabija sobie tym głowę. Potem już jest coraz gorzej. Jesteśmy we własnym piekiełku i tak naprawdę, choć nam jest źle, to nie chcemy (tak! nie chcemy!!!) z tego wyjść. Wiem, że łatwo jest mówić "myśl pozytywnie, nie załamuj się, rób coś ze sobą, głowa do góry itd", ale TAK WŁAŚNIE TRZEBA SIĘ PROGRAMOWAĆ. Dobrze jest mieć kogoś, kto poda rękę, wesprze, ale pamiętajmy o tym, że to nie chodzi o to, żeby zmienić świat zewnętrzny - trzeba zmienić siebie, swoje podejście do świata i ludzi.
Weźmy pod uwagę sytuacje ekstremalne, np. wojny, gdzie ludzie masowo tracili bliskich, domy, a nie załamywali się, nie popełniali masowo samobójstw, tylko brali się za odbudowywanie swojego życia.
Raz na wozie, raz pod wozem - takie jest życie. Ale szkoda tych kilkudziesięciu lat, żeby marnować je na stan bycia w depresji.
Co do leków - moim zdaniem otępiają, ale czasem są dobre na przetrwanie najcięższych chwil. Żaden lek nie jest taki, żeby nie pozostawiał skutków ubocznych. Ale coś za coś.
Z obserwacji ludzi co brali w czasie depresji stwierdzam, że jednak otumaniają. Może teraz są już nowocześniejsze. Zasada ich jest jedna że mają uspakajać od złych myśli a więc otępiać myślenie. Po któryś można prowadzić np. samochód?
Działania Prozaku można odczuć po co najmniej 2 tygodniach leczenia a działanie utrzymuje się przez 5 tygodni.
można prowadzić auto, ale nie po wszystkich. leki na depresję nie otępiają!!!!!!!!!
To chyba nerwicę mieli, a nie depresję, skoro ich leki miały działanie otumaniające, bo brali po prostu jakieś uspokajacze. Człowiek w depresji sam z siebie jest wystarczająco otępiały i leki są po to, żeby pobudzić do normalnego życia.
Antydepresanty hamują negatywne jak i pozytywne emocje. Ot tak się wisi w przestworzach. Wiem, bo brałem dość długo.
jak pomóc osobie chorej na depresję ?? pomóżcie bo sam sobie nie poradzę z chorą żoną