Nie ma dnia żeby nie stał tam ktoś pijany zaczepiający innych,przypadkowych klientów tego sklepu.
Spożywanie alkoholu przed sklepem przez osoby nietrzeźwe oraz nieletnie stało się już tam codzienną normą.
Kłótnie,zaczepki,wyzwiska,sępienie pieniędzy to normalne zjawisko przed tym sklepem.
Właścicielom chyba to nie przeszkadza.Kilka razy byli proszeni o nie sprzedawanie alkoholu osobą pijanym oraz usunięcie pijanych, często młodych i agresywnych klientów sklepu ale jak widać bez efektu.
Co nasza Policja na to?
Co z ustawą o przeciwdziałaniu alkoholizmowi?
Czy moje dzieci muszą na to patrzeć?
Chyba że w tym przypadku działa ona na zasadzie "nie podoba się? nie przychodź"..
Wydaje mi się że cofnięcie koncesji na sprzedaż alkoholu rozwiązałaby sprawę raz na zawsze.
A co wy o tym wszystkim myślicie?
wcale tak nie jest mieszkam tam i jakosc mnie zauwazylem nic co powinno zaniepokojc osoby kupującej w stym sklepie ... tak wygląda moje zdanie
Ja chodzę dożo razy dziennie do tego sklepu i nic nie zauważyłem żadnego alkoholu ani "sempienia" jak wy to nazwaliście . Takie moje zdanie na ten temat .
nie podoba się? nie przychodź
Że ktoś tu grubo przesadza :)
A tak właściwie to co cie to obchodzi pija to sobie pija bo nie maja pewnie gdzie
buahaahahahhaha nie pasuje ci to nie przychódz :)
no stoja sobie tam miejscowe zule, ale zadnego upierdliwego sepienia czy drastycznej patologii jakos tam nigdy nie dostrzeglam, a autorka tego watku zawsze moze isc na zakupy do pobliskiej budki:)
BZDURA!!! Co DZIEŃ TAM JESTEM I NIC TAKIEGO NIE WIDZE!!!
KOMUS CHYBA GUL Z ZAZDROŚCI LATA I TAK OPISAŁ!!!
A mało to sklepów w Ostrowcu ? Serio- co się robi, żeby naskarżyć na zapijaczony sklep i do kogo? Ja też mam taki typ w swojej okolicy.
Idz do częstocic i zobacz tam czy nie ma patologi sepienia itp,a więc nie narzekaj
chyba w czestocicach nigdy nie bylas:)
to tacy "zyczliwi" sasiedzi :( na Drukarskiej tez jest sklepik i tylko dzwonili na policje "zyczliwi" a policjanci z krzaczkow hooop i po 100 PLN mandaciku.... Jakby nie bylo wazniejszych rzeczy do roboty...
Takie rzeczy to nie pasują tylko ludziom którzy nie mają co robić(tzw mohery),wakacje są pewnie nie mają co robić to sobie wyjdą na piwo a właśnie sklep ma na takich ludziach najwięcej utargu i powinien by im postawić ogródek piwny ale to już zależy od właściciela
Bywam we wspomnianym sklepie regularnie, więc dorzucę swoje trzy grosze. Owszem, zauważyłem tam "stałych bywalców" przesiadujących od świtu do nocy. Faktem jest, że nie są to miłośnicy oranżady lecz napojów o większym potencjale. Czasem bywa głośno, częściej śmiesznie. Kolega "sąsiad", który nie zauważył takowych sytuacji, myślę, że pomylił sklep. Ale nie o tym. Chodzi o to, że wspomniana grupa jest zupełnie niegroźna. Nigdy nie zauważyłem by zaczepiali osoby postronne celem mnożenia kapitału. Jeśli już, to tylko znajome twarze z zapytaniem "pomożesz bracie?". Nigdy również nie zauważyłem, by stanowiła jakiekolwiek zagrożenie. Osobiście traktuję to jako swoisty obraz lokalnego folkloru. Aczkolwiek przyznać muszę, że nie każdemu odpowiada takowa dekoracja otoczenia sklepu. Zauważyłem również, że właściciele próbowali czy też próbują nadal z tym walczyć. Świadczyć może o tym likwidacja stolika, ławek i parasola pod którym to zwykło przesiadywać owo towarzystwo. Jednak moim zdaniem to walka z wiatrakami. Z obserwacji wynika, że na każdym osiedlu występuje podobny problem. Jedynym rozwiązaniem jest względne panowanie nad poczynaniami "znudzonych panów" i interweniowanie gdy ich poczynania przekraczają granice dobrego smaku. A, że te z kolei są płynne to problemu rozwiązać nie sposób. Miłego dnia wszystkim, w szczególności klientom MonMaru....
Ogladaliscie kiedys "Ranczo" i widzeliscie laweczke przed sklepem? To nasze realia... W kazdym miescie, miasteczku, wsi...