Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Czy w Ostrowcu Św. powinno się zlikwidować straż miejską?
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.

Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

Ilość postów: 430 | Odsłon: 21612 | Najnowszy post
  • Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

    Kiedyś był sobie chłopina ,którego ówczesne prawo skazało na śmierć przez ukrzyżowanie.Minęło wiele lat i proste chamki zrobiły z jego śmierci religię.Żeby prostaki się bały ,to dodano wiele elementów magicznych,czyli białego gołąbka ,jako ducha świętego,boga ojca ,jako wszechwiedzącego i nieomylnego ,i oczywiście tego ,który za wszelkie grzechy tego świata ,wisi na tym krzyżu.I tak się powtarza bajka od ponad 2000 lat.

    Gość
    Zgłoś
    Odpowiedz
    • Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

      Dlaczego obrażasz osoby wierzące?Póki co,to sam zachowujesz się jak prostak...

      Gość
      Zgłoś
      Odpowiedz
      • Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

        Nie obrażam nikogo.Zadaję tylko pytanie.Dlaczego żydowska bajka ogarnęła umysły Polaków i dlaczego tak głęboko weszła w naszą kulturę?Kim jest ten powieszony i ukrzyzowany?Tyle ma wspólnego z naszą obyczajowością co i matka boska z częstochowy.Dlaczego zboki w sukienkach potrafią robić ludziom wodę z mózgów.Myśl!To nie boli.

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
        • Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

          myślisz i zadajesz pytania. a nie pomyślałeś, że pytania należy zadawać umiejętnie i w sposób nie obrażający nikogo. nie pomyślałeś, że za ta ,,bajkę'' ,za nauki tego, który umarł na krzyżu, a dla których jest to wiara na przestrzeni wiekow ludzie cierpieli i umierali. więcej dla nich szacunku proszę. nie pomyslałes, że gdyby nie ,,bajka'' o Chrystusie była by inna ,,bajka'' np. o Światowidzie, Odynie a może o Zeusie. a ty być może nie byłbys wtedy ateistą i być może nie miałbyś prawa myśleć inaczej. jestem buddystą to tak obyś mnie mnie nie posadzał o stronniczość.

          Gość_dociekliwy
          Zgłoś
          Odpowiedz
          • Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

            Ja myślę i wolno mi że gdyby był Bóg do którego modę się codziennie to by pomógł cierpiącym ,tylu jest cierpiących tyle zła i nikt nie wie co i kto naprawdę rządzi światem jedni mówią Bóg drudzy szatan ja jestem wierząca ale jest wiele niepewności szczególnie teraz ja jesteśmy oświeceni bardziej .Czy Bóg istnieje ,czy jest życie po życiu.Tylu jest naukowców i nikt nie potwierdził co jest prawdą a co nie prawdą i tu są tylko moje wywody.Jest też wiele nienawiści ludzie nie potrafią się komunikować ze sobą tylko jeden drugiemu szpilkę w plecy.Zazdrość i oszukaństwo jak się ma do wiary w Boga ,chodzenie do kościoła i obgadywanie lub gniewa się na sąsiada i chodzi do komunii .Dlaczego księża tak mało mówią o tym.Idzie do kościoła bo boi się kary .Nie daj boże Bóg istnieje i pokarze tych nie wierców ,lub boją się piekła .Księża mówią nie wątpijcie a jednak wątpimy.Nie bójcie się ale boimy się tak naprawdę.Czy tak mała jest nasza wiara .Wiem ze nie można wierzyć w księży lecz w Boga jedynego i nie będziesz miałBogów cudzy praedemną

            Gość
            Zgłoś
            Odpowiedz
            • Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

              Coraz więcej w ostatnim czasie pojawia się takich głupich wątków obrażających wiarę chrześcijańską. Pytam się dlaczego? Nie wierzysz to Twoja sprawa. Dlaczego jednak obrażasz innych?

              Gość
              Zgłoś
              Odpowiedz
            • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 9

              Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

              zgadzam się z tobą z 8.23 ze trzeba w cos wierzyc i dlatego katolicy obrali relikwie krzyza sw a inne wiary wierzą w cos innego np. w drzewo czy sw Krowy czy cos innego nikogo tu niechce obrazic z wiar ale pan Bog jest tylko jeden i dlatego mowi się ze koniec swiata będzie trwal tysiące lat gdyz jesli Pan Bog ma wezwaz wszystkich i osadzic to bedzie trwało bardzo bługo tylko nikt nie wie gogo pierwszego powoła na ten sad Bozy a ja wiem ze {Bez boga nie dojdziesz do proga][Nie igraj z Bogiem bo Bog bije batogiem ][Kto z bogiem to i Bog z nim] ja jestem osobom wierzącą ale malo praktykującą gdzy widząc to zlo tkiw rowniez w kosciele bo przeciez posługę bogu wykonują ludzie i dobrzy i zli tak było od zarania dziejow i tak jest i koscioł czy inne wiery zrzeszają takie same w kazdej wierze i dobre osoby i zle osoby i wiecej nie chcę sie wypowiadac bo mogę sama sobie zaszkodzic pozdrawiam osoby wierzace i ufam Panu bogu ze mas nie opusci w najgorszych chwilach czuwa nad moją rodziną i to jest dla nas najwazniejsze a to ze [Ktos sie modli pod figurą a ma diabła za skorą ]bo takich w wierze katolickiej jest po wsiach i miasteczkach bardzo duzo szczesc Boze wierzącym a za nasze grzechy niech nas osądzi Pan Bog.

              Gość
              Zgłoś
              Odpowiedz
        • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 20

          Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

          mnie tez to zastanawia? szukam odpowiedzi na twoje pytania i nie znajduje...

          Gość
          Zgłoś
          Odpowiedz
        • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 21

          Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

          Jeśli nie wiesz, dlaczego religia chrześcijańska jest tak mocno zakorzeniona w Polakach, to może warto by było pouczyć się historii...

          Gość
          Zgłoś
          Odpowiedz
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 5

      Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

      Pewien niewierzący profesor filozofii, stojąc w audytorium wypełnionym studentami, zadaje pytanie jednemu z nich [na końcu tego dialogu dowiesz się, kim był student nr 2]:

      Profesor: Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?

      Student nr 1: Tak, panie profesorze.

      Profesor: Czyli wierzysz w Boga?

      Student nr 1: Oczywiście.

      Profesor: Czy Bóg jest dobry?

      Student nr 1: Naturalnie, że jest dobry.

      Profesor: A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?

      Student nr 1: Tak.

      Profesor: A Ty, jesteś dobry czy zły?

      Student nr 1: Według Biblii jestem zły.

      Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości: "Ach tak, Biblia!" (pomyślał profesor). A po chwili zastanowienia dodał:

      "Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy, że znasz chorą i cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?"

      Student nr 1: Oczywiście, panie profesorze.

      Profesor: Więc jesteś dobry...!

      Student nr 1: Myślę, że nie można tego tak ująć.

      Profesor: Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeślibyś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła, ale Bóg nie...

      Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej:

      "Bóg nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa Chrystusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?"

      Student nadal milczy, więc profesor dodaje: "Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda?". Aby dać studentowi chwilę zastanowienia, profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody:

      "Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?"

      Student nr 1: No tak... jest dobry.

      Profesor: A czy szatan jest dobry?

      Bez chwili wahania student odpowiada: "Nie".

      Profesor: A od kogo pochodzi szatan?

      Student aż drgnął: "Od Boga".

      Profesor: No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu: Czy na świecie istnieje zło?

      Student nr 1: Istnieje panie profesorze...

      Profesor: Czyli zło obecne jest we wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył wszechświat, prawda?

      Student nr 1: Prawda.

      Profesor: Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.

      Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi...

      Profesor: A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?

      Student drżącym głosem odpowiada: "Występują".

      Profesor: A kto je stworzył?

      W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie: "Kto je stworzył?"

      Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli. "Powiedz mi... - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby - czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?"

      Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:

      Student nr 2: Tak, panie profesorze, wierzę.

      Starszy człowiek zwraca się do studenta: "W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa Chrystusa?"

      Student nr 2: Nie, panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.

      Profesor: Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?

      Student nr 2: Nie, panie profesorze.

      Profesor: A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?

      Student nr 2: Nie, panie profesorze. Niestety nie miałem takiego kontaktu.

      Profesor: I nadal w Niego wierzysz?

      Student nr 2: Tak.

      Profesor: Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi, że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?

      Student nr 2: Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.

      Profesor: Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.

      Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie: "Panie profesorze, czy istnieje coś takiego jak ciepło?"

      Profesor: Tak.

      Student nr 2: A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?

      Profesor: Tak, synu, zimno również istnieje.

      Student nr 2: Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.

      Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta. Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:

      "Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15 st.C.

      Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi, profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem".

      W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.

      Student nr 2: A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?

      Profesor: Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc, jeśli nie ciemnością?

      Student nr 2: Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?

      Profesor uśmiecha się nieznacznie, patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr: "Co mi chcesz przez to powiedzieć, młody człowieku?".

      Student nr 2: Zmierzam do tego, panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.

      Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie: "Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?".

      "Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student. Twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem.

      A teraz, panie profesorze, proszę mi odpowiedzieć: Czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?".

      Profesor: Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.

      Student nr 2: A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?

      Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.

      Student nr 2: Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych i nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji - zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją - nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?

      W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie:

      "Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład (student rozgląda się po sali): Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?"

      Audytorium wybucha śmiechem.

      Student nr 2: Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?

      W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność, profesor wydusza z siebie: "Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę".

      Student nr 2: A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?

      Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi: "Oczywiście, że istnieje. Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy, obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.

      Na to student odpowiada:

      "Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w momencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła".

      Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.

      Studentem nr 2 był Albert Einstein

      Gość_ObywatelX
      Zgłoś
      Odpowiedz
      • Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

        To mit chętnie wykorzystywany przez obrońców wiary chrześcijańskiej jakoby Einstein był wierzącym katolikiem. Einstein niejednokrotnie podkreślał, że nie wierzy w Boga osobowego czyli takiego jak go chcą widzieć chrześcijanie. On wierzył w Absolut a nie w bajki i mity o niepokalanym poczęciu czy chodzeniu po wodzie.

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
        • Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

          Dlaczego czepiasz się tylko wiary chrześcijańskiej? Czyżby jakaś fobia na tym punkcie? Wiara daje wielu ludziom nadzieję i radość życia. Nie wolno tego wyśmiewać ani tym bardziej odbierać.

          Gość
          Zgłoś
          Odpowiedz
          • Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

            Nikt ci nie zabrania wierzyć. Mierzi mnie tylko kłamstwo i manipulacja faktami.

            Gość
            Zgłoś
            Odpowiedz
      • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 31

        Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

        Albert Einstein urodził się w piątek 14 marca 1879 r. o godzinie 11:30 w domu przy Bahnhofstrasse B nr 135 w mieście Ulm położonym w Wirtembergii na południu Niemiec[3]. Jego matką była Paulina Einstein (z domu Koch), a ojcem Hermann Einstein. Oboje byli Żydami.

        Dziwne żeby żyd nie bronił żydłackiej zakłamanej religii.

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
        • Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

          hej gosciu17.16 ty jestes zydem i nie bronisz religji przeciez zydowski narod bardzo religjiny a ty co tu wypisujesz za jakies herezji uwierz ze Jezus tez byl zydem to twoj ziomek a moze warto się Przekonac pozdrawiam

          Gość
          Zgłoś
          Odpowiedz
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 10

      Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

      Dorosli ludzie

      chca zyc jak dzieci w swiecie bajek i iluzji

      najlepszy sposob na ucieczke od codziennych problemow ...ot !

      Cala religia !

      Gość_stopa
      Zgłoś
      Odpowiedz
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 11

      Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

      Jestem za usunięciem tego wątku obrażasz uczucia religijne osób wierzących. Być sobie kim chcesz ateista,satanista.....itp ale nie masz prawa obrażać uczuć drugiego czlowieka to jest gorzej jak prostackie.

      Gość_obużona
      Zgłoś
      Odpowiedz
      • Odp.: Czy warto wierzyć w truchło przybite na krzyżu?

        Obużona dlaczego nie możemy podyskutować o Bogu o wierze dlaczego?

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
134 ... 21222324
Przejdź do strony nr
72 posty w tym wątku zostały wyłączone z wyświetlania ze względu na sprzeczność z Zasadami Forum lub czasowo. Możesz wyświetlić wątek wraz z tymi postami.

- Reklama -
- Ogłoszenie społeczne -

- Reklama -

- Reklama -

- Reklama -
- Reklama -