14.26
:)) skoro tak uważasz- to twoje zdanie, a pozwolisz, że ja będę miała swoje. Myślę też że prędzej tobie jest bliżej do amiszów w skutkach cierpiętniczych niż mnie
Szczęśliwa , w Twoim związku nie ma miejsca na partnerstwo tylko podium jak na zawodach?
Bynajmniej, nikt się nie ściga - życie to nie wyścig.
Pisanie o nr 1 sprawia inne wrażenie.
Szczęśliwa, czasem trzeba tupnąć nogą aby nikt nie wszedł nam na głowę ;).
Nie o tupanie chodzi, ale o zrozumienie sensu tego co się dzieje. Tupanie nic nie zmieni, a często wręcz przeciwnie - skończy się zamknięcie za sobą drzwi po którymś razie albo też to o czym ktoś wcześniej napisał- że jedno wejdzie w rolę cierpiętnika dla ideii wyższej.
Czyli oddajesz walkowera. Biczujesz się może z rana?
To ty dostrzegasz związek dwojga ludzi jako walkę- stąd ten walkower. Ja nie napisałam, że wchodzę w rolę cierpiętnika, w którą to rolę de facto często wchodzą mężczyźni zdominowani przez władcze kobiety albo kobiety mające despotycznych mężów ( dla dobra małżeństwa) Zwróciłam uwagę, że postrzegam fakty w moim życiu przez pryzmat dobra i zła. Ze zła można wyciągnąć dobro. Szukam sensu zdarzeń, a właściwe spojrzenie na trudności to takie, gdy uda nam się znaleźć sens trudności. Ja w trudnościach nie widzę czarnej dziury bez wyjścia, ale wyjścia szukam. Rozumiem, że załapałaś odpowiedź na twoje drugie pytanie.
* postrzegasz - a nie dostrzegasz ( korekta)
Piszesz najpierw, że mąż ma być zawsze numerem 1, a potem temat tradycyjnie rozmydlasz. Takie pitu-pitu.
Mąż jest głową, ale co po głowie jak szyja nie da odpowiedniego wsparcia. Toteż każdy ma swoje miejsce i rolę.
Czyli uznajesz tylko patriarchalny model rodziny. Po co się tak rozwodzić nad tematem, skoro można krótko i zwięźle?
Znowu się muszę zgodzić. Tym razem z Felice123. Pozdrawiam.
Kwestia kompromisu w związku to bardzo ważna rzecz.
Nie tylko się biczuje, ale też nosi włosiennicę, obmywa stopy swemu panu-mężowi, służy mu za podnóżek o leży krzyżem, aby jej zostało wybaczone, że nie jest dostatecznie dobrą żoną.
18.50
Gorzej - wybacza i prosi o wybaczenie !!!
Przy okazji pozdrawiam Kasandrę, co by nie było, że tylko panów.