Pytanie moze naiwne ,ale tak sie zastanwaiam ,czy wiedzac doskonale ile zarobił ,a wlasciwie wypracował dany pracownik i jaki dzieki niemu ma dochód posiada jakies smunienie,rozsadek i ambicje czy nie jest mu poprostu glupio wstyd wyciagac reke z taka kwota patrzac pracownikowi w oczy.Pracodawcy zapewne nie maj czasu czytac tego forum ,zapewne sa zapracownai ,ale moze???????
a czy zastanawiałeś się kiedyś,żeby samemu zostać pracodawcą.Miał byś pracowników,którzy by na ciebie pracowali.Ty jedynie musiałbyś oplacic zus, skarbowke czynsz, pensje, zus za pracownikow, amortyzacje sprzetu,oplaty stale (prad, gaz itd). Pewnie wowczas,gdy bys zobaczyl,ze zostaje ci niewiele wiecej,niz wyplacasz pracownikowi,choc on wypracowal znacznie wiecej,nie moglbys mu cos extra dorzucic. Nie win do konca pracodawcy, choc pewnie w wielu przypadkach jest tak,jak piszesz. Winic trzeba system.On jest chory i poki to sie nie zmieni,nie będzie lepiej.
czyli okradacie jeszcze zus i inne instytucje/firmy dając umowy na minimum
JEŚLI NIE STAĆ KOGOŚ NA GODNE UTRZYMANIE PRACOWNIKA I FIRMY TO NIECH SAM IDZIE PRACOWAĆ NA TAKICH WARUNKACH!!! I NIE PSUJE RYNKU I GOSPODARKI
chcemy zmian zacznijmy od siebie!!!
ale ty niew pisz o zastanwainiu sie moim ,pytam pracodawcy
Dla prywaciarza liczy się tylko jego zysk!!! co go obchodzi jak utrzymasz rodzinę za minimum i jaką dostaniesz emeryturę. Jeśli pracodawca daje minimum a pracownik zasługuje na dużo większe pieniądze jest zwykłym złodziejem!!! i na pewno nie ma sumienia i honoru Niestety w tym mieście 90% prywaciarzy tak robi do tego dadzą umowę śmieciową zasypią nadgodzinami i obowiązkami ponad program.
Drogi pracodawco zrozum wreszcie że pracownik który pracuje za psie pieniądze i na dodatek okradasz go dając mu dziwne umowy ma w nosie dobro firmy nie ma żadnej motywacji i przychodzi na te kilka godzin odwala swoje i tyle z jego strony. A jeśli ma możliwość zrobienia "wałka" to na bank go zrobi bo skoro ty go okradasz i traktujesz jak kogoś gorszego to odpłaci ci się tym samym i pomniejszy dochody twojej firmy. proste prawda?!
Masz rację. Jeśli pracodawcy nie stać płacić więcej to przy przyjmowaniu do pracy powinien to jasno powiedzieć. Słuchaj, mogę Ci zapłacić tyle, na więcej mnie nei stać. Pracownik albo się godzi, albo się nie godzi. Jeśli się godzi pracować za takie pieniądze, to powinien to robić sumiennie.
Ja też jestem za systemem marchewki, a nie kija i odpowiednia motywacja może zdziałać cuda, ale co, gdy Ci na górze co rusz rzucają kłody pod nogi. Ja mam na tyle dobrze, że mogę pracować sam i gdy mnie nei stać na pracownika, albo mógbym mu tylko grosze zaoferować,to poprostu go nie biorę. Gorzej mają Ci, którzy nie mają takiej możliwości.
Ja byłem po obu stonach tego "frontu". I prawdą jest, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
To nie trzeba się godzić na wyzysk, śmieciowe umowy itp. przekręty. Do kogo pretensje jeśli sami dajemy się dymać?
Jak nie ma cię kto utrzymywać, to nie zgodzisz się na śmieciową umowę raz, nie zgodzisz się drugi i trzeci...a za 4 razem co? Pójdziesz pod most? Nie każdego stać na wybrzydzanie, lepiej pracować i w tym czasie szukać czegoś lepszego niż siedzieć w domu i robić sobie długi.
W takim razie dyskusja o oferowanym niskim wynagrodzeniu, śmieciowych umowach, niepłatnych nadgodzinach itp. staje się bezprzedmiotowa. Z drugiej strony takie godzenie się na wszystko i przyjmowanie każdej nieuczciwości z pokorą baranka prowadzi do jeszcze gorszego pogorszenia sytuacji na rynku. I tak w kółko.
Przecież płaca minimalna to nie twór tylko w naszym kraju. W założeniu ma zabezpieczać interesy najmniej zaradnych i najgorzej wykwalifikowanych pracowników. W praktyce staje się "jedynym słusznym wynagrodzeniem" bez względu na kwalifikacje czy wykonywany zawód i wyznacznikiem od którego mierzy się wysokość innych wynagrodzeń.
Jeśli by zlikwidowali płacę minimalną to dopiero wtedy zarobki by poszły w dół w niektórych zawodach. Skoro ludzie idą na staż za 700 zł na pełny etat to do pracy też by za tyle poszli, jeśli ktoś tyle oferował.
Najlepiej wyjechać za chlebem za granicę. Tam przynajmniej godziwie zapłacą, chociaż i tak mniej niż swoim. Pamiętam, że jak na początku wszyscy zaczęli wyjeżdżać to pracodawcy wpadli w panikę bo nie miał kto pracować. Wtedy troszkę się polepszyło, szkoda, że na krótko..
Czasem oczywiście pracodawca ma taką świadomość. I jest mu może nawet głupio. Ale żeby utrzymać miejsce pracy musi patrzeć w przyszłość. Zapewnić ciągłość sprawności urządzeń i narzędzi. Przewidzieć choćby wzrost ceny paliw bądź nowe podatki. Musi być w firmie wypracowany bufor finansowy żeby firma nie padła i pracownicy nie poszli na bruk. Pretensje można mieć wtedy, kiedy widzisz, że ten wypracowany zysk jest trwoniony nie na rozwój firmy.
Ludzie mysla tylko o sobie ,tak to wyglada,(katolicy)i nie maja sumienia ,a jesli je maja to starqja sie tak jak wyzej usprawiedliwiac to kosztami itd,tylko o dziwo sami sobie nic nie ukruca i sa swiadomi wyzysku ,a co o tym mozeswiadczyc np taki tekst ze jak sie nie podoba to przyjda inni ,co swiadczy o tym ,ze nie chodzi tu o zusy srusy tylko o to ,ze skoro jest bezrobocie to wycisnijmy co tylko mozemy nie liczac sie z drugim.
Każdy, powtarzam KAŻDY przedsiębiorca chce maksymalizować zyski przy minimalizacji kosztów. Każdemu zawsze będzie zależało na tym żeby zapłacić jak najmniej, a pracownikowi żeby zarobić jak najwięcej. Do tego pracodawca płaci tyle za ile znajdzie ludzi gotowych podjąć pracę na danym stanowisku. Gdyby na ogłoszenie na spawacza odpowiedziało 10 osób, z czego 10 odrzuciłoby proponowane warunki to przedsiębiorca albo warunki by musiał zmienić albo dalej czekać aż ktoś te oferowane warunki weźmie. Wniosek: firmy płaca tyle za ile ludzie gotowi są pracować. Jak się daje - to się kraje.
Pracodawca płaci jak najmniej ale wymaga żeby firma miała jak największe obroty. Tylko za co ludzie mają kupować zarabiając najniższą pensję. BŁĘDNE KOŁO.