Ja z nieco ‘dalszego otoczenia’ Felice123, Gościu z 20:50.
Może nie zauważyłeś, że prawie trzy czwarte wpisu @Felice123 z 16:48 (niezwykle trafnego) to cytat, którego najwyraźniej nie zrozumiałeś/łaś.
Przypominasz mi tych wrednych polityków, co to zwykli byli publicznie powtarzać, że są wierzącymi katolikami, a całym swoim jestestwem temu przeczą.
Tylko tytułem uzupełnienia wzmiankowanej miary odległości (w wierze zamieniającej się w miarę bliskości), to w Jezusie Chrystusie Panu naszym wszyscy jesteśmy sobie braćmi i w tym sensie Kościół jest jeden .... jedna rodzina dzieci Bożych mająca jedną Głowę, która scala.
Tytułem zaś zaległego niejako wytłumaczenia (się), to nie podejmę się oceny stopnia zacieśniania więzów braterskich w "anonimowości" parafialnej.
Kończąc, to ....nadal gołąb....w wersji feministycznej - gołębica, przy czym zabawne, że dążąc poniekąd do - uświadamianej sobie, czy też i nie - unifikacji płciowej, "bojowe kobiety" wymyślają dla swojej bezpłciowości przedziwne żeńskie odpowiedniki słów....trochę to nielogiczne...sprzeczne z zamysłami ich działania....no ale jak ideologia pokrętna, to i wszystko, co się z nią wiąże też musi być pokręcone. To co boskie zawsze jest proste...
w kątrze do krętactwa jakim jest każda ideologia...wytwór ludzki.
Ps. Co do tamtego "brata", to oczywiście żartowałam, by jakoś zakończyć tę jałową zabawę w kotka i myszkę, podobnie zresztą jak niedawno kończyć ją byłam również zmuszona w innym, równie "rodzinnym" wątku. Cóż, jak czasy obecne pokazują, będą też i "kukułcze jaja w tym gnieździe", które mądrość Boża pozwoli rozpoznać. Dożyliśmy już zapowiadanych czasów działania diabła jako małpy Boga....oczywiście bez żadnych skojarzeń, ani też najmniejszej choćby tylko sugestii w kwestii podpisów.
Bez pożegnania, za to z braterskim pozdrowieniem....pokój z Tobą.
Myślisz, że ją oceniam na podstawie jednego wpisu?
Gościu z 10:00, raczej oceniaj wpis, a nie ‘ją’. Może będziesz mniej śmieszny.
P.S.
W sumie można tu pogadać - w trybie wyświetlania postów oczekujących na weryfikację :)
To co pisze, świadczy o niej, czyż nie? Co w tym śmiesznego, Małpiszonku?
To co pisze, świadczy o Niej, ALE (tak to odbieram) nie pisze po to, by świadczyć o sobie. Dlatego, wobec wielu Twoich słów i jeśli wierzysz w tego samego Boga, sam oceń swoją deklarację wiary.
"nie pisze po to, by świadczyć o sobie". Ale świadczy. The end.
Małpiszonku :))
takie mam intencje i taką mam nadzieję, choć ....wiadomo, czujnym trzeba być, by moja myśl, słowo i - no właśnie - CZYN - nie wyprzedzały zamysłu Bożego, bo wtedy kluczymy, co fakty NAM już pokazały.
Odnośnie zaś tej "rodzinnej" konwersacji, którą tu na mój temat sobie prowadzisz z "EWĄ" (działającą wśród społeczności tego forum w formie hybrydowej ....dopowiem dla jasności słowo klucz: "jaszczur"...
choć może już to wiesz), to..... gdyby kierowały tu Tobą jakieś szlachetne pobudki (oby tylko nie o podłożu zobowiązania, bo ze zobowiązaniem to jak z tym prawem - tylko forma bez treśc, tj. bez prawdy)... Twoje zdanie na mój temat znam, zaś opinia tej nieszczęśliwej kobiety o mnie (wygłaszana zwłaszcza TERAZ, w oddaleniu od Boga....choć "wściekle" temu, z pozycji ukrycia w " krzakach" niejednokrotnie zaprzeczała i zaprzeczać, lada chwila, znowu byłaby gotowa, gdyby nie te słowa teraz pisane o niej), nie mają dla mnie większego znaczenia.
Zdaje się, że w problemach/ rozterkach, które przeżywa, my jej pomóc nie możemy...padło tyle już słów. Tylko Bóg może to zmienić, ale trzeba tego pragnąć.
Znalazłam tami fragment z "mojego" ulubieńca (także wyróżnianego swojego czasu przez JPII)- śp. abp. Fultona Sheen'a...oby był pomocny w problemach Twojego adwersarza: "Sfrustrowane i nieszczęśliwe kobiety w dzisiejszym świecie, nie są takie z powodu warunków ekonomicznych, politycznych, społecznych, w których żyją, lecz z powodu samych siebie. Ich opłakany stan jest spowodowany utratą życiowej misji. Kobieta zapomniała o swojej naturze i zapomniała, że jest instrumentem Nieba na ziemi. Mężczyzna współpracuje z naturą, lecz kobieta współpracuje z Bogiem. Aby być szczęśliwą musi być ona współpracownikiem Boskości; rodzi ona to, co może dać jedynie Bóg. Jak powiedział Leon Bloy: "Im bardziej święta jest kobieta, tym bardziej jest ona kobietą."
Ps.dla Twojego adwresarza: Nie wejdę z tobą "pani The End" w dyskusję na temat tego, co tu napisałam, toteż możesz sobie darować ... tak odwracanie kota ogonem, jak i jarmarczne pyskówki, czy też małpowanie Boga. Byłoby dobrze, gdybyś wreszcie zechciała słuchać, a aparat mowy eksploatowała później....w dogodniejszym czasie. Tak czyni człowiek rozumny....najpierw słucha, potem rozważa, a na końcu dopiero mówi. Polecam. Na pewno będzie dużo lepszy efekt.
Ps. 2: @ Małpiszonku, nie oczekuję odpowiedzi....tak generalnie ....chcę żebyś to wiedział.
Zatem zmień nick na św. Felice, ale przedtem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.
To tylko kwestia czasu, aż otulą tę panienkę wygodnym kaftanikiem :)
Cóż....może trudno ci będzie uwierzyć, ale kaftanik to odzienie ludzi żyjących w chaosie ( to stan, który istnieje zanim Słowo Boże nie zaczyna go porządkować....tak krótko o Genesis). Toteż, skoro tego właśnie pragniesz, to twój wybór.Tam gdzie jest Bóg, jest ład i harmonia - myśli, słów i czynów....wszystko współgra. Gdy tego brak, tylko nieład i bajzel - tak wewnętrzny, jak i zewnętrzny, a w konsekwencji lęki i strachy.
No to "Siema" :))
Ps. Juras już pewnie łapki zaciera z powodu rzeszy swoich wyznawców czekających sierpnia jak sucha ziemia wody.
Na festiwalu aż roi się od potencjalnych modeli paradujących w przyszłości w kaftanikach.:))