A u mnie w pracy choć to zakład pracy chronionej to chorowac nie wolno a jak się było w ciągu roku na zwolnieniu to na święta się słodyczy w paczce juz nie dostanie :-)
I bardzo dobrze,bo z pozoru niegroźna grypka może spowodować zapalenie mięśnia sercowego.Później pracodawca powie że sama chciała.pamiętajcie że niezastąpionych są pełne cmentarze a świat jednak idzie do przodu.
tak, bo niestety nie ma mnie kto zastąpić, nikt nic nie umie, więc zamiast odbierać telefony w domu to już wolę iść do pracy, a nie udawać, że jestem na zwolnieniu, a i tak pracuję
Ale o jaką chorobę chodzi? Jeśli przeziębienie zwykłe, to może zależy jeszcze od charakteru pracy, bo łatwiej do zdrowia się dojdzie w ciepłym biurze a trudniej pracują zimą na dworze (a wręcz zwykłe przeziębienie może się rozwinąć w coś gorszego). No i inna sprawa że ktoś raz na dwa lata pójdzie na tydzień zwolnienia a kto inny chodzi co trzy miesiące na dwa tygodnie, a raz na dwa lata na 3 miesiące.
własnie leze w łozku przeziebiona z bolacym gardłem i lejacym sie katarem z nosa a jutro do pracy musze isc;(
jak widać każdy z przedmówców martwi się tylko o siebie.
Chodzenie do pracy wtedy, kiedy jesteśmy chorzy, uważam za nieodpowiedzialne i mało ekonomiczne.
Po pierwsze nasza wydajność wtedy jest dużo niższa, ryzykujemy, że następstwem grypy czy przeziębienia będą powikłania o wiele trudniejsze do wyleczenia, dodatkowo narażamy resztę pracowników, którzy mogą się zarazić od nas.
Przykładem ekstremalnej głupoty jest sytuacja, w której do pracy przychodzi osoba chora i ma kontakt z kobietą w ciąży.
Sama zetknęłam się z tym przypadkiem - jestem w 3 miesiącu, pracuję w małym zespole siedzącym w jednym pokoju. 2 tygodnie temu zaczęła do pracy przychodzić osoba chora, z gorączką i ostrym bólem gardła. Efekt jest taki, że jestem na 2 tygodniowym zwolnieniu (bo nie mogę brać żadnych leków) a reszta zespołu jest również chora i spadła im wydajność. A wystarczyłoby gdyby ta osoba na samym początku wzięła kilka dni wolnego/zwolnienia i nie było by problemu.
To jest właśnie ten ujemny aspet ekonomiczny ;) i każdy sensowny szef powinien to rozumieć :)
Co innego pójść z małym katarem do pracy przy biurku ,gdzie nie obsługujemy petentów i blisko nasi nikt nie przebywa a zupełnie co innego jak w przypadku pani w ciąży siedzącej naprzeciw chorego lub rozsiewająca zarazki swym kichaniem ekspedientka sklepu spożywczego.Pracownicy boją się o swe miejsca pracy ,często są zastraszani i stąd więcej zła niż dobra w przypadku pracy pracownika chorego na grypę czy inną chorobę zakaźną.Pracownik nie pójdzie na skargę do instancji wyższej na swego pracodawcę ale czy to nie SANEPiD winien kontrolować zakłady pracy pod tym kątem? Może jakieś kary nałożone na pracodawców byłyby przestrogą dla pazernych dawców pracy?Jakieś rozwiązanie tego problemu musi istnieć.
Z tymi zwolnieniami to jest tak jak ma cie kto zastąpić to chorujesz ale jak nie to idziesz pracować bo szew cie zwolni. Widziałem panią w pracy co chldzila o kulach (noga w gipsie) pewnie boi się stracić pracy. Takie mamy teraz czasy jesteś zdrowy pracujesz złapiesz chorobę wylatujesz.
To smutne, bo z tych wszystkich wypowiedzi, jakie są tu publikowane wynika, że Polska to jest jednak dziki kraj :(