Wrócę do tych krwinek : "Nie masz żadnych dowodów na istnienie istoty wyższej. Żadnych!". Czy taka czerwona krwinka jest wstanie pojąć, że się myli? Nie ma oczu, nie ma uszu. Nie ma nosa. Gdybyśmy nawet chcieli, to nie jesteśmy wstanie uświadomić jej, że się myli. A jednak nie jest nieżywą materią. Funkcjonuje. Wykonuje określone zadania. Podobnie jak biała krwinka stojąca ta straży, broniąca cały ich świat przed wrogami. Codziennie miliony krwinek się rodzą. Codziennie miliony umierają. Kiedy w zeszłym tygodniu przeciełaś się krojąc marchewkę na obiad, miliony krwinek straciły życie. Dziś, po tym holocauscie są takie, które pytają wierzące krwinki: "Gdzie był ten wasz Bóg, że pozwolił na taką tragedię!?".
Jak absurdalne są to pytania - wiemy.
Czy zatem z boskiej perspektywy ludzkie pytania: "No to gdzie był ten wasz Bóg jak zabijali Adamowicza?"- nie brzmią równie absurdalnie?
Pierd.........cie Hipolicie;-);-) 14:39
Ale Ciemniak, właśnie to co piszesz, świadczy o tym, że musi istnieć siła wyższa, a ludzkość nigdy nie zrozumie niektórych procesów zachodzących wokół nas i w nas samych. To nie zbieg okoliczności, ale murowana ingerencja istoty boskiej. Nie tyczy się to jedynie krwinek. Wszędzie jest ruch, a coś co pozornie jest stałe, w rzeczywistości jest zbiorem molekuł, które są w ciągłym ruchu, lecz nie jest to chaos, tylko harmoniczny ruch!... Wszystko przemija- drzewa, lasy, ludzie, cywilizacje, planety, gwiazdy, galaktyki i czerwone krwinki też! Teraz też, ktoś umiera, a ktoś się rodzi. W jednej sekundzie, ginie i powstaje miliony planet. Chcesz powiedzieć, że jeżeli Bóg istnieje, powinien ocalić Adamowicza? Próżno tłumaczyć, bo i tak zaprzeczysz. Śmierć, a co po niej? Jesteś pewien?
Wracamy do źródła .....żeby coś mogło się narodzić nowego, coś musi obumrzeć. Kto nazwie to jednak tragedią ? Kto będzie się kłócił z boskim porządkiem rzeczy ? Ten tylko, kto nie wyszedł jeszcze z chaosu...ten, kto mając ograniczone do poziomu swojego światka rozeznanie, w ksenofobiczny sposób będzie postrzegał rzeczywistość....z pozycji czerwonej krwinki właśnie. Bóg wie lepiej ....oceny czasu trzymania nad kimś Jego ręki i czasu jej cofnięcia to wiedza dla nas nie do ogarnięcia. Jest wiec sens jsens jej dokonywać ? Gdybyśmy każdy dzień przeżywali tak, jakby miał być to ostatni dzień w naszym życiu, pytanie o STRACH przed śmiercią, czy umieraniem straciłoby swój sens. Podkreślanie przez dużą część osób tragedii w śmierci Adamowicza, jakby się dobrze przyjrzeć, przesiąknięte jest strachem i fobiami ludzi, którzy strach właśnie przed śmiercią/umieraniem sami odczuwają. Dla mnie dużo ciekawsze z punktu widzenia możliwych do wyciągnięcia wniosków będących w zasięgu ludzkiego rozumowania byłoby pytanie, dlaczego boimy się śmierci i umierania ? Wówczas okazać by sie mogło, że "mędrcy" tego forum plujący na Boga musieli by zamilknąć by się nie "wysypać" co do " jakości" ich życia bez Boga.
Ty o tym nie decydujesz czy jest, czy nie ma mało wiedzący.
Transformacja w inną formę jest. Na Wołyniu np. po bestialskim, nielufzkim znęcaniu się nad dziećmi przez ukraińców a potem śmierci ich rodziców wielki biały kot przyszedł do jednego dziecka ktore przezylo, strasznie wył i sobie poszedł. Nie wieże w reinkarnacje, ale..