A może nikt go po prostu nie łapie? Może nie było tej interwencji? No bo to dziwne, że da się pogłaskać osobom dokarmiającym a nie da się złapać innym.
No dziwne...to fakt.niestety nie jestem w stanie tego sprawdzić , mogę jedynie powtórzyć słowa pani z um do której dziś ponownie dzwoniłam. ...
A jakie to słowa? Kurcze mam wrażenie, że bezdomne psy na ludziach po prostu nie robią wrażenia i to dlatego wszystko jest takie opieszałe :( a tych psiaków faktycznie biega po ulicach, dziś widziałam 3:(
pies ledwo chodzi,a oni mówią,że złapać się go nie da,no to niedorzeczne jest. może na własną rękę trzeba to zrobić i do nich zadzwonić? ale czy wtedy przyjadą i go wezmą. za parę dni weekend i nie bd możliwości bo wolne,a na tygodniu to mają to gdzieś najwyraźniej,a pies cierpi...
dobrze,że chociaż wy dobrzy ludzie go dokarmiacie,przynajmniej nie jest bidok głodny:)
niech wam los sprzyja za tą dobroć
Urzędniczka mówi ze kiedy przyjeżdżają panowie z zum to pieska nie ma w miejscu w którym opisywałam.
Ja ilekroć przechodzę to pies jest a nawet jeśli pójdzie sobie gdzieś to w ciągu paru minut przychodzi.
Sama już chciałam psa złapać i zawieść do schroniska ale wtedy go nie przyjmą. Musi przynieść go zum.
Nie mam kurcze możliwości złapać go i siedzieć i czekać aż podjedzie zum.
Ta sytuacja z całkiem prostej do rozwiązania robi się coraz bardziej skomplikowana.Nie wiem już czy to pech czy brak dobrej woli.
Po prostu brak urzędniczej odpowiedzialności I WYWIĄZYWANIA SIĘ Z OBOWIĄZKÓW. Pani ma ciepło i nie jest głodna ...... Zwyczajny brak empatii - a to bardzo człowiecza cecha (???).
To może jak ktoś z państwa zanosi mu jeść to wtedy zadzwonić, że psina jest w tym miejscu, nigdzie nie poszedł i poczekać aż przyjedzie ktoś po niego i nie popuścić, dzwonić do skutku, że nie będzie się tam stało do wieczora i czekało. Tak interweniujecie a to tyle trwa :|. A jeśli psina ledwo chodzi, to żeby czasem go potem nie uśpiono:( Zdrowie to by odzyskał pewnie u kogoś w domku.
Piesek został dziś zlapany:)
Pojedzie do schroniska na Janiku:)
no to chwała Tobie Aniu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! wielkie brawa dla Ciebie za doprowadzenie tej sprawy do końca:):):)jesteś super,a piesek przynajmniej bd miał opiekę weterynarza i swoją budkę i codzienne jedzonko:) to lepsze niż ulica
Dziękuję bardzo za dobre slowo:)
Ale myślę że sprawa nie jest jeszcze zakończona. ..będę go ogłaszać żeby znalazł dom...schronisko go zabezpieczy na jakiś czas:)
Pojadę na Janik i sprawdzę czy taki piesek został przyjęty do schroniska. Podziękowania dla Ani. Łatwiej się pisze, trudniej się działa. Wiem coś o tym.
Najgorsze są te pseudopomocnice (kochające zwierzątka na pokaz) Użalają się nad losem zwierzaka. Ba, zabierają do siebie na ciasne podwórko, tam mają trzy, cztery duże psy. Psy nigdy nie wychodzą na spacer, ciepła miska też jak się przypomni. No ale pomagają. Mam wrażenie, że te pieski na wolności były by bardziej szczęśliwe.
Do gościa z 14.38 Najlepiej nic nie robić tylko nabluzgać na forum, jak już ktoś pokaże odrobinę dobroci. Zazdrość - że nie ja.... prawda? Taki kołtunizm .... .
Cieszę się Aniu.. i pozdrawiam. Odwiedzę go w schronisku.
Tylko sprawdzaj co z nim w schronie Ania. Bo raport NIK dotyczący schronisk jest zatrważający.
mozna od tak pojechac do schronska i zobaczyc co sie z tym psiakiem dzieje?
Myślę że tak.
Rozmawiałam dziś z panem z um zaraz po złapanie psa i pytałam czy Napewno trafi on do schroniska...uzyskałam odpowiedz ze tak.
Pan został również poinformowany ze będę się dalej interesować losem psa...
Narazie nie ma go na stronie schroniska ale może nie aktualizuja przyjęć codziennie.
Aniu niech dużo dobrego w życiu Ciebie spotka za taką postawę, tego Ci życzę. A piesek niech ma teraz lepsze życie i pełny brzusio.
Dziękuję serdecznie:)
Bardzo mi miło. .ale nie uważam ze zrobiłam coś nadzwyczajnego.To powinno być standardowe zachowanie i wierzę że kiedyś tak będzie. ..