narkotyki i nie jest głodna. sama to przechodziłam przed maturą. wspomagałam się wszystkim co podrzucili znajomi.
Pięknie ostrowiecka młodzież przygotowuje się do matury:)
Znam trochę sytuację od drugiej strony, ale również jestem po odpowiednim kierunku aby w takich sprawach się udzielać :)
I niestety, ale młodzież coraz częściej sięga po "dopalacze", bo bez tego już nauczyć się nic nie można. A co jest tego przyczyną? Przecież młodzież współczesna czy ta wstecz kilkanascie i wiecej lat jest taka sama- w sensie- człowiek, głowę ma. Tylko wtedy była dyscyplina, szacunek i autorytet do rodziców i nauczycieli, nie było aż tak duzego dostępu do komputerów i internetu, imprezy były "na poziomie". A teraz? Wagary, szpanowanie kto bardziej nauczycielowi dokuczy czy co bardziej oleje, gry, komputery imprezy 7 dni w tygodniu (oczywiście to przenośnia), picie, palenie, ćpanie- a potem- oj nie miałam/ miałem czasu sie przygotować albo dajcie mi spokój, bo nie mam na nic siły! Przepraszam bardzo- ja zanim wyszłam do znajomych- musiałam mieć lekcje odrobione i musiałam wszystko umieć- wcześnej wyjść nie mogłam, taki był warunek w domu i koniec kropka. Może orłem nie byłam, ale oceny całkiem w porzadku i nigdy w życiu nie musiałam siegać po żadne używki, żeby "być w stanie" się nauczyć czegokolwiek. A teraz rodzice mają w nosie co robią ich dzieci, ci co chcieliby mieć kontakt z dorastającym dzieckiem to go nie mają, bo małolat nie chce rozmawiać, denerwuje się i ucieka! Niestety, ale więzy w rodzinie rozluźnają się, zresztą nie ma się temu co dziwić. Ale nie można pozwolić na to aby dzieci, młodzież pomiatała, nie szanowała dorosłych- rodziców. W nich powinien być autorytet. Z już "zepsutą" młodzieżą wątpliwa sprawa aby coś zmienić, ale resztą trzeba sie zająć każdy w swoim domu. Przekazywać wartości, słuchać, ROZMAWIAĆ.
Nawet jezeli gdzieś w rodzinie jest w porządku, to dziecko zaraz zostanie ściagnięte na złą drogę przez rówieśnika, u którego w domu jest patologia lub sytuacja pod patologię podchodząca.
Ja zalecam rozmowe ale bez wyrzutów i zarzutów. Spokojną. może od tego że sie o nia martwicie i niepokoi was ze (tu trochę sposobem) tak sie przejmuje maturą, że jest do zdania tylko trzeba do tego podejśc wlasciwie - wazne jest tu odzywianie szarych komorek itd. Powodzenia - to trudne ale mozliwe.
Powiem Ci nie lekceważ zachowania swojej córki. Możliwe, że to anoreksja. Sama w wieku 18 lat problemy w domu, szkoła, znajomi.. zaczęłam nie jeść, odchudzać. Na początku panowałam nad tym, później oszukiwałam się, że panuje nad tym. Oszukiwałam wszystkich dookoła. Nawet nie wyobrażasz sobie co anorektyczka może wykombinować żeby nie jeść, żeby to ukryć. Nawet nie wiem kiedy przestałam mieć nad tym kontrole. Ćwiczenia, głodówki to była moja codzienność. Krzyczałam w duszy o pomoc, ale zarazem jej nie chciałam. Paranoja. Ale anoreksja była silniejsza. Całe dnie sama w domu, bez problemów mogłam nie jeść. Dopiero gdy zaczęłam mdleć w szkole, szkoła zadzwoniła do domu i wtedy się zrobiła afera, ale taka byłam zła, że każdy się mnie czepia, że co ich to obchodzi, że to moja sprawa. Kłótnie z tata. Oczywiście to nic nie dało, nadal się głodziłam, a w domu udawała, że jest wszystko dobrze. Moja koleżanka wiedziała tylko, że jest beznadziejnie a nie źle, chodziłam do psychiatry, ale i tak mi nie pomógł bo ja przestałam tam chodzić uważając, że nie potrzebuje pomocy. Moje odchudzanie anoreksja zaczęła się mając 18 lat, opamiętałam się mając 22 lata. Przez ten okres miałam próbę samobójczą. Czasami nie miałam sił wstać z łóżka. Spytasz się gdzie była rodzina.. jakim cudem nic nie zauważyli, mieszkam z tata... on praca i alkohol. Mogłam robić co chce. Jak patrze na zdjęcia z tamtego okresu wyglądam jak wrak. Dookoła wszyscy plotkowali że jest coś ze mną nie tak, ale ja ich pięknie oszukiwałam. Teraz mam 25 lat, nadal ma manie, że uważam co jem. Ćwiczenia i dieta nadal jakaś jest. Ale w wieku 22 lat wzięłam się w garść, postanowiłam sobie, że muszę żyć jak człowiek, skończyć studia bo nie miałam sił na naukę nie raz. Teraz też mam chwilę słabości czasami, ale nie pozwolę sobie na to co było kiedyś, ale wiem, że anoreksja zawszę będzie koło mnie. Więc porozmawiaj z córką, powiedz jej że się o nią martwisz, że ją kochasz. Nie zostawiaj tego bez reakcji, ale pamiętaj jak pisali nie którzy już wcześniej, nic na siłę. Spokojna rozmowa. Pokaż córce, że jest dla Ciebie wszystkim. Nie pozwól wpaść jej w to bagno anoreksja. Nikomu jej nie życzę. A wiem, że jak będę miała kiedyś w przyszłości dziecko nigdy nie pozwolę wpaść w to co ja. W moim domu brakowało rozmowy, uczucia, że jest się ważnym, kochanym. Powodzenia.
Anorekyczki są mistrzyniami w ukrywaniu. Może minąć kilka miesiecy za nim ktoś się zorientuje, a potem kombinowanie aby i tego kogoś oszukać. Ja miałam do perfekcji opanowane- chomikowanie w policzkach. Upchałam pół bułki czy kotleta- nic nie było widać, a potem pretekst- np. po coś do picia trzeba by iść, a tam wypluwanie. Gdy zaczęło sie sprawdzanie po około roku- chowałam jedzenie do butów, przez okno- rozdrobnione, żeby zbyt duży kawałek nie rzucił się w oko. Doszło do tego, że jabłko dziennie było za dużo, a gigantycznej liczby kalorii dopatrywałam się w herbacie i wodzie. Zachorowałam w wieku 16 lat- choroba trwała 1,5 roku w trakcie którego musiałam zezygnować z zajęć które kochałam, ale po prostu nie miałam na nie siły, oddaliłam się od ludzi, szereg skutków ubocznych wyszedł mi dopiero potem. Po 1,5 roku miałam dosyć i ze łzami w oczach przez następne 3 lata próbowałam z tego wyjść. Obecnie mam 24 lata- niestety nadal zdarza mi się po zjedzeniu czegokolwiek iść do WC :( Ze strachem staję na wadze, przeraza mnie zjedzenie czegoś co lubię, ale wiem, że muszę się jakoś trzymać....zeby koszmar nie wrócił. Ale ważne jest dla mnie to, że obok mnie jest osoba, która mnie kocha, której na mnie zależy i właśnie to wszystko trzyma mnie w garści :)
mlodzi lubia pizze gyrosa frytki kebaba wybierzcie sie na rodzinny obiad do restauracjii niedlugo dzien kobiet :) bedzie pretekst ,moze to rozbudzi jej apetyt warto tez w domu cos takiego przygotowac kup do domu wiecej jogurtow pitnych chlebek ryzowy bo jakby sie odchudzala to zawsze cos skubnie czyli podstawiaj pod nos zostaw w kuchni w pokoju itd moze sie skusi trzeba ja obserwowac
jeśli tu o coś chodzi to na pewno twoja córka nie będzie chciała z tobą o tym rozmawiać. jeżeli już miała by się komuś się zwierzyć, to raczej swojej mamie.
nie znam całej sytuacji od a do z więc podam Ci kilka opcji:
- a czy ona jest chuda? może po prostu się odchudza, co prawda w bardzo drastyczny sposób powiniście ją uświadomić, że w ten sposób niszczy swój organizm .
- istnieje małe prawdopodobieństwo, że ona po prostu nie jest godna. możliwe, że je gdzieś poza domem.
-kolejna moja sugestia: twoja córka może w ten sposób próbować zwrócić na siebie uwagę.
-może ma jakiś kłopot, który ją przerasta i nie radzi sobie z tym sama.
mam nadzieję, zę jakoś pomogłam. trzymam kciuki i mam nadzieję, że wspólnie sobie jakoś poradzicie.
mam jeszcze jeden pomysł:
może powinniście (Ty, twoja żona i córka) wybrać się na jakiś wspólny obiad po za domem. to umocni waszą więź rodzinną, a także twoja pociecha może wreszcie zje normalny posiłek.
Czy ktoś zna miejsce dobrej terapii dla anorektyczki,bardzo proszę o wiadomość.