Ja jestem wiecznym optymista i tam gdzie wiekszosc zalamuje rece ja szukam nadziei :-) jestem caly czas usmiechniety i mily i zadko zdaza mi sie zeby ktos sie do mnie zwracal gburowato albo agresywnie :-) widac moj usmiech oddzialuje na inne osoby :-) natomiast forum ooooi forum tutaj juz sie robi ciekawie :-) czasem milo popatrzec jak ludzie sie gotuja zeby mi dogryzc ale jak ti mowi piosenka Horrorshow " nas nie obchodzi co o nas myslicie my sie bawimy i Was pi******my" :-) smiac sie ludziska bo smiech to zdrowie :-D
Wiem co zrobić, aby wydawali się milsi. Pojechać na parę dni do Kielc lub Wawy, pobyć tam trochę, po obcować z tubylcami. Po powrocie Ostrowczanie wydadzą się o wiele milsi.
Nie dawno słyszałem, że znany wydawca przewodników po świecie, pisząc dodatkowe info w tomie o Polsce, napisał mniej więcej tak: nie należy się uśmiechać na ulicy. Uśmiech jest źle odbierany w Polsce, traktowany jako objaw choroby umysłowej, albo wyraz pogardy (dokładnie nie pamiętam)
;) spostrzegawczy ten wydawca....
Dać im prace i godne zarobki a każdy będzie uśmiechnięty od ucha do ucha.
Ja nie tłumaczyłbym wszystkich złych zachowań sytuacją materialną. Wiadomo, że gdy lepiej się zarabia, to i problemów mniej, i człowiek mniej zestresowany a co za tym idzie- milszy. Ale te hektolitry bezinteresownej nienawiści wylewane przez niektóre ( na szczęście nie tak znowu liczne i anonimowe) jednostki np. na forum, to raczej problem dla psychologa. Bieda nie daje prawa do nienawiści. A wątpię, żeby wszystkie te teksty obrażające innych wypisywały tylko i wyłącznie osoby bezrobotne, którym kiepsko się powodzi. W Ostrowcu, tak jak i w innych miastach jest pewien odsetek gburów i prostaków i tyle. Dodatkowo w Polsce, tak uważam, króluje bylejakość. Nie ma czegoś takiego jak, górnolotnie pisząc, etos pracy. Rzetelnie, to nie wiem, czy 20% ludzi wykonuje swoje obowiązki. Rozmowa, np. tu na forum zawsze ogranicza się do pieniędzy i do tego, że mało. Rządzi taka roszczeniowa postawa, że jak ktoś szuka pracy, to nie zaczyna od tego, że coś umie, tylko od tego ile by chciał, oraz czemu do cholery nikt mu tyle nie da. Absolutnie bez znaczenia, że np. ta osoba studiowała kierunek na który nie ma zapotrzebowania. Studia są, to się należy. Ale żeby jakoś zaplanować swoje wykształcenie, zdobyć wiedzę i umiejętności, to nie bardzo. No, ok. Wypisałem się, a teraz hejtujcie ;)
Ran , zgadzam się z Tobą . Nawet powiem więcej - obserwuje się takie zjawisko w ostatnim czasie , że im więcej ludzie maja tym mniej są uprzejmi dla innych. To oczywiście zależy od osoby , ale im kto wyżej się wspina w hierarchii tym gorzej zaczyna traktować innych , mimo że przecież jego sytuacja się poprawia.
Myślę , że albo się ma w sobie życzliwość dla innych albo nie i ten co jej nie ma nie zacznie nagle wszystkich traktować lepiej tylko dlatego , że dostanie dobrą pracę.
Wtedy takim trzeba się nisko kłaniać.
"Ja nie tłumaczyłbym wszystkich złych zachowań sytuacją materialną. Wiadomo, że gdy lepiej się zarabia, to i problemów mniej, i człowiek mniej zestresowany a co za tym idzie- milszy".....itd
Kompletne bzdety piszesz.To,że ktoś nie jest dla nas "miły" nie oznacza,że się źle zachowuje !! Jedno nie ma nic wspólnego z drugim.
Sama raczej masz problemy ze sobą i potrzebujesz rady nie tylko psychologa.
Ja nie wymagam miłego zachowania,a rzeczowego,uczciwego i tolerancyjnego.Nie musisz być dla mnie miły/miła wystarczy,że będziesz neutralny,nie chamski,nie będziesz mi "szkodził",czyli złośliwie dokuczał w życiu,to wystarczy.
Miła powinna być ekspedientka w sklepie,referent w biurze itd.
Nawet mąż i żona już nie musi być miła/miły dla współmałżonka w określonych sytuacjach np.ma zły dzień,spiera się i dyskutuje emocjonalnie na ważny temat itd.
Małżonkowie sobie wybaczą,bo się rozumieją (nie tylko kochają),a pani z okienka,czy ekspedientka,powinna i musi być miła (złe humory zostawić w domu)bo to jest w pracy,za którą jej płacą.
Nigdy nikt nie jest szczerze dla kogoś miły,jeśli jest dla nas obcy.
Z reguły zachowuje się "dobrze",jeśli jest tak wychowany,albo ma dobre maniery nabyte.
"Nikt nigdy nie jest szczerze dla kogoś miły , jeśli jest dla nas obcy" - oj , nie zgodzę się z Tobą , obserwatorze. Spotkałam się z bezinteresowną życzliwością zupełnie obcych dla mnie osób. To nie było zwykła uprzejmość czy dobre wychowanie ale coś więcej , życzliwość wynikająca z dobrego nastawienia do ludzi w ogóle. To występuje wtedy , gdy dla obcej osoby robimy więcej niż wymaga przyzwoitość , z odruchu serca. To się od razu czuje , są takie osoby , na szczęście. Gdyby świat wyglądał tak jak Ty go opisujesz , byłby straszny.
Życzliwy nie zawsze równa się miły,droga Kasiu,a świat był i jest straszny - w dużej części :-D
Odpowiadam na pytanie w tytule - być uprzejmym dla innych,może inni będą uprzejmi dla nas,może...
"Milsi dla siebie" raczej nigdy i nie wszyscy będą,musisz przyjąć do wiadomości i pogodzić się z tym.
Ważny jest wpływ wychowania (w szkole i domu),indywidualne cechy charakteru danej osoby i inne aspekty wpływają na to,ludzi nie zmienisz,możesz jedynie edukować.
Więc może z czasem ...
Po prostu dać ludziom pracę , a efekty uprzejmośći będą zaraz zauważalne .
"Kompletne bzdury piszesz." - Oho, diagnoza od ręki. I w dodatku jakimi fachowymi argumentami poparta.
"To, że ktoś nie jest dla nas miły, nie oznacza, że się źle zachowuje." - Łał, może najpierw przeczytaj sobie definicję słowa miły. Zwróć uwagę na punkt drugi. http://sjp.pwn.pl/szukaj/mi%C5%82y - link do słownika, żebyś się nie męczył "uważny" Obserwatorze.
Czyli dla Ciebie ktoś, kto zachowuje się nieuprzejmie (zgodnie z cytowaną definicją), nie zachowuje się źle? Wygląda na to, że to Ty piszesz bzdury :D
"Sama raczej masz problemy ze sobą i potrzebujesz rady nie tylko psychologa." - Jestem mężczyzną, więc nie wiem dlaczego zwracasz się do mnie jak do kobiety. Skoro w cytowanym zdaniu piszę o sobie "nie tłumaczyłbym" to to jest rodzaj męski, ale rozumiem, że czytanie ze zrozumieniem idzie Ci nieco oporniej, niż czepianie się innych na forum. Ja o psychologu napisałem (NAPISAŁEM) w kontekście "nielicznych i anonimowych" jednostek na forum, których wpisy są pełne nienawiści. Ty odsyłasz mnie do "psychologa i nie tylko", w związku z tym, że nie zgadzasz się z moim zdaniem? Jakieś kłopoty z nadmiarem agresji wobec osób o odmiennych poglądach masz, czy to zachowanie to wynik Twoich "manier nabytych"?
"Nawet mąż i żona już nie musi być miła/miły dla współmałżonka w określonych sytuacjach np.ma zły dzień,spiera się i dyskutuje emocjonalnie na ważny temat itd." - A skąd w ogóle taki argument? Gdzie twierdziłem, że ludzie (np. małżonkowie) MUSZĄ być mili dla innych? Czy ja pisałem o jakimś przymusie bycia miłym? To co napisałeś, to jest truizm. Napisz jeszcze, że nie zawsze MUSI świecić słońce i być ładna pogoda. Oj, cieniutko dyskutujesz, cieniutko :)
"Nigdy nikt nie jest szczerze dla kogoś miły,jeśli jest dla nas obcy." - A co Ty, ustalasz jakieś uniwersalne zasady, według których działa cały świat? A ja własnie znam mnóstwo ludzi, którzy altruistycznie są mili dla innych. Żyjesz chyba w jakimś strasznie ponurym wycinku rzeczywistości, skoro nie mieści Ci się to w głowie, że można być miłym dla drugiego człowieka, jeżeli go nie znamy.
"Z reguły zachowuje się "dobrze",jeśli jest tak wychowany,albo ma dobre maniery nabyte." - Ręce opadają od tego argumentu. Bo przecież ja myślałem, że to nie wychowanie i dobre maniery, tylko Duch Święty sprawia, że można być miłym dla kogoś. Kolejny truizm, kolejny banał, i kolejny raz żaden argument, bo niby w którym miejscu napisałem, że tak nie jest.