To jest prawda... Ja tak mam.To trwa już 20 lat i czujemy się tak, jak na pierwszym spotkaniu... :)
musisz się zakochać bo na początku to zauroczenie a jak to zrobisz to na pewno będziesz się starał żeby związek nie schodził na dalszy plan ;]
Przerasta Cię może nie tyle związek, co szarośc dnia w związku. Na początku poznajemy tę drugą osobę. Nawet jeśli faktycznie jest ona nudna, to na początku i tak wydaje się ciekawa. Jest adrenalina, dreszczyk, nieznane, emocje. Potem spadają różowe okulary. Nie ma już takich emocji, przywykamy do kogoś, ten ktoś staje się stałym elementem naszej codzienności. Związek ma szansę na ciąg dalszy, jeśli ta osoba po zdjęciu okularów jest nadal ciekawa, fantastyczna, potrafi zaskakiwac i ciągle odkrywamy w niej coś nowego. Albo - jeśli osoba jest szara i nieciekawa, ale nie lubimy nic wymagającego ;)
Rada namber łan:
Znajdź wariata, za którym nie nadążysz i to ona będzie psuc, nie Ty.
Rada namber tu:
Zmieniaj partnerki jak rękawiczki - cały czas bądź w związku, ale niekoniecznie z tą samą osobą ;)
Rada namber tri (fri) - brakuje polskiego znaku fonetycznego :P
Nie wchodź w żaden związek :P
Co do mnie to na ten moment mam 21 lat. W domu jest w porządku, no prawie, ale nie bede się tutaj na ten temat rozpisywał. Więc, co do związków z jedną dziewczyn jedną spotykałem się przez jakieś 3 lata choć związkiem bym tego nie nazwał, a gdy już miałem postawić kropkę nad i, czyli powiedzieć jej co do niej czuje, to zamiast tego zrobić, zerwałem z Nią znajomość co dobrym posunięciem nie było. Jeszcze będąc w klasie maturalnej byłem z inna dziewczyną, ale to przetrwało tylko pół roku, w pewnym momencie w ogóle się nie dogadywaliśmy, więc postanowiłem to zakończyć,bo po co żyć jakimiś złudzieniami.
Poza tym, to że z tą dziewczyną, z którą spotykałem się 3 lata ani razu nie pomyślałem, że to związek, bo tylko się przyjaźniliśmy i nic więcej, choc widać było, że chce czegoś więcej niż przyjaźni.
Więc o czym piszesz dzieciaku.Trzeba dorosnąć.
21 lat... to młodziutki jeszcze jesteś i takie rozterki w takim wieku są jak najbardziej naturalne. Brakuje Ci jeszcze dojrzałości emocjonalnej (niektórzy nie mają jej w wieku 40 lat i więcej, ale to zupełnie inna bajka).
Jeśli faktycznie zależy Ci na byciu z kimś, to prędzej czy później znajdziesz taką osobą, a i podejście Ci się zmieni, jeszcze wszystko przed Tobą, dlatego nie warto w tym momencie zawracac sobie głowę takimi sprawami :)
No rozumiem, w sumie samemu też mam takie wrażenie, żę dla mnie to jeszcze za wcześnie.
No i luzik :)
Teraz to Ty korzystaj z życia, a o poważnych związkach to będziesz myślał za parę lat :)
:) jasne za parę lat
teraz masz 21 za parę lat zaczniesz myśleć i będziesz już starym kawalerem, jeśli nie Ty, to Twoje rówieśniczki już na pewno będą starymi pannami, bo taka 24 letnia to już przecież stara panna jest.
Wychodzi na to, że teraz wyrastają takie duże dzieci, niby facet 21 lat a nie wie czego chce w życiu, w głowie ma siano. Nasi rodzice w tym wieku zakładali rodziny i pracowali na nie. Fakt, może nie wszystkim się układało tak jak trzeba ale większość z tych ludzie do dzisiaj jest w szczęśliwych związkach, mają odchowane, dorosłe dzieci i jest OK. Więc jak to jest, kiedyś było inne myślenie? Może wychowanie? Zastanawia mnie to jak czytam gościa takiego jak krzysiekao.
24 lata - stara panna, to chyba za czasów naszych babek.
Może i masz rację, wiesz. Ale równie dobrze może chodzić o to, żę chce w życiu jak najmniej zobowiązań. Wiadomo, kiedy jest wporzo w związku wszystko jest ok, a jak sie coś popsuje czy coś, to już tak różowo nie jest. Możesz myśleć, że jestem jak to mówisz "dużym dzieckiem". Ale będąc szczerym nie uważam się za kogoś takiego.
Tak, tylko żeby ten czas kiedyś przyszedł ^^.