Witam otóż mam taki problem, może dla niektórych się wydać śmieszny. Ale chodzi tutaj o zawieranie związku. Chodzi głównie, o to że gdy juz jestem w związku do czasu jest w porządku, a potem jakoś na siłę próbuję to zepsuć, co może być nie tak ?.
A skąd wiesz, że nie pisał o związku homo?
Mam podobnie tyle, ze jestem kobietą. No i psuć nie próbuje za to ale zaczyna mi przeszkadzać nadmiar mężczyzny w życiu.
Chętnie posłucham "diagnozy" wystawionej przez internautów.
Nie jestem żadnym gejem. Chodzi o to, że na początku jest entuzjazm i jest kolokwialnie mówiąc wporzo, a potem to jakoś uchodzi i związek idzie na dalszy plan.
No bo na tym polega prawdziwy,dorosły związek...Na początku jest jak w bajce a w brzuchu fruwają motyle, z czasem staje się to prozą życia.Kiedyś kumpel mi powiedział,że miłość nie istnieje.Jest tylko zauroczenie a potem przyzwyczajenie.
Możliwe, że coś w tym jest.
Po prostu nie dojrzałeś do bycia w związku. Sam nie wiesz co chcesz.
o temperature w zwiazku trzeba dbac caly czas
Wydaje mi się że dość często występuje u ludzi taki stan mój facet po prawie półtora roku znajomości i dobrych relacji przynajmniej ja się o to bardzo starałam, z dużą wyrozumiałością podchodziłam do kazdego zachowania z jego strony, on tez widziałam że się starał czasami bardziej czasami mniej jak to w zyciu no a potem bez powodu oznajmił że sie do stałych związków nie nadaje. Smutno mi ogromnie z tego powodu bo ja przez taki okres czasu nie potrafię się nie zaangazować, a on ...myślę że House885 ma rację on po prostu się we mnie nie zakochał :-( szkoda tylko czasu bo jesteśmy już po 30 -tce. Może rzeczywiście niektórzy ludzie nie nadaja się do stałych związków ...wiem jednak że nie należy kogoś tak zbyt długo zwodzić.
faktycznie masz rację nie którzy się nie nadają do stałych związków boją się poświęcenia dla związku ... smutne lecz prawdziwe mężczyzn przeraża to że trzeba jakoś się związać z kobietą czy narzeczeństwo, ślub, dziecko i to ich przeraża ... Trzeba już myśleć też o drugiej połówce nie tylko o sobie ... życie nas doświadcza ale życzę powodzenia ;] kiedyś się znajdzie ten wymarzony - wymarzona ;] trzymam kciuki ;]
A w jakim domu się wychowałeś? Jaki był związek Twoich rodziców? i ile masz lat? To, o czym piszesz może być objawem lęku przed bliskością, którą każdy z nas interpretuje wg. własnego wdrukowanego nam przez sytuację rodzinną kodu. Dla jednych bliskość to szczęście a dla innych cierpienie i złe wspomnienia.
A może po prostu jesteś zbyt młody i jeszcze nie czas na długotrwałe relacje? Napisz więcej o sobie. Odradzam wartościowane typu " to pewnie nie była prawdziwa miłość". Każda relacja jest ważna i każda czegoś na uczy, o nas samych przede wszystkim.
"Mówią, że kiedy rodzi się człowiek - z nieba spada dusza i rozpada się na dwie części. Jedna część trafia do kobiety, a druga do mężczyzny. Sens życia polega na odnalezieniu tej drugiej połowy. Połowy swojej własnej duszy"
Jeśli znajdziecie "tą drugą połowę" będziecie umierać z tęsknoty i odczuwać niedosyt z przebywania z ukochaną/ym do końca życia. Niestety większość ludzi nie ma tego szczęścia..
Większość ludzi nie ma tego szczęścia, ale jakoś potrafią budować związki. Oszukują się nawzajem? poświęcają? udają, że nie widzą niektórych rzeczy? są ze sobą z rozsądku? ale jak to wytrzymać kiedy się nie kocha tej swojej towarzyszki czy towarzysza życia?
Wiadomo przynajmniej skąd tyle rozwodów - z braku szczęścia w odnalezieniu podzielonej duszy.