600$ na Ukrainie to furmanka kasy. Nasz były minister od zegarków który przeniósł się na Ukrainę ma tam zarabiać w przeliczeniu od 1500 do 1800 zł, a to jest bardzo dużo, jakieś 4x tyle ile zarabia szeregowy pracownik np. na budowie.
Tyle tylko że 600$ w Polsce to jest na przeżycie, więc oni szybko zweryfikują koszty utrzymania, jedzenia itd. w naszym kraju i im się odechce pracy za takie pieniądze.
Wszystko niby się zgadza, z drobną korektą - nikomu nic się nie należy, ma to na co zasłużył i na co się zgodził. Jak się zgadzasz na pracę za najniższą to ją masz, bo nikt wspaniałomyślnie nie powie: eee nie 1350 chcesz to za mało, dam Ci 1500.
20 km to dla ciebie za daleko? Przecież to 15 minut jazdy ! W większych miastach ludzie tracą godzinę, dwie na dojazd do pracy. A zarobki wcale nie większe.
Można się umówić w kilka osób, zrzucić na paliwo... Co za problem?
Godzine, dwie - czemu nie trzy! Dwie godziny to chyba jak ktos z Radomia do Warszawy dojezdza. Ale bujdy opowiadasz. Godzine na dojazd w duzym miescie traci ten kto mieszka na obrzezach a prace ma w Centrum. W duzych miastach do pracy nie oplaca sie dojezdzac samochodem, komunikacja miejska da sie przemiescic 2x szybciej. Jak ktos sie sensownie ustawi z mieszkaniem to do pracy w najgorszym przypadku bedzie dojezdzal 30 min.
Zarobki w duzym miescie wcale nie wieksze? Ty chyba nigdy w duzym miescie nie pracowales. W zwyklym stoisku gdzies w galerii dziewczyna moze zarobic nawet 2500 brutto - niby ciagle niewiele, ale i tak wiecej niz w Ostrowcu.
20 km w jedna strone to 40 km dziennie, x20 dni to jest 800 km. Przy srednim spalaniu malym samochodem 6l/100km daje to koszt samego paliwa na poziomie 250 zl - a to tylko samo paliwo. Umawianie sie w kilka osob - fajnie, tylko nie kazdy chce robic za taksowke. Normalnie jak u Barei w filmie.
Nie zawsze można znaleźć taką grupę żeby się zrzucić na paliwo gościu 07:32. Co to w ogóle za myślenie? Pracuje się po to aby coś z tego mieć a nie tylko tracić czas, szczególnie na dojazdy. Ludzie zaczęli to rozumieć dlatego coraz mniej chętnych jest pracować za taką pensję. Skoro w domu jesteś tylko gościem a i tak nie stać Cię na nic to lepiej jechać za granicę i za tą samą pracę dostawać dobre pieniądze.
Odpowiedzi niektórych mnie zwalają z nóg. Na 6 nie pójdzie do pracy, bo o 4:30 musiałby książe wstać. No po co, lepiej iść po zasiłek, zapomogę, albo może od mamy z renty czy emerytury ciągnąć. 20 km do pracy też nie pojedzie, bo przecież to 250 zł miesięcznie na paliwo, a i strata czasu, bo trzeba pół godziny jechać w jedną stronę. Pal licho, że po odliczeniu kosztów tego paliwa i tak zostaną mu sensowne pieniądze - hrabia nawet nie zapyta ile by zarobił, bo musi dojeżdżać. A ile chciałby zarabiać? A 3000 zł netto od razu. A jakie ma kwalifikacje? No żadne.... Żałosne. Zaczynałem pracę w swoim zawodzie to dostałem 1500 zł netto, gdy doświadczeni specjaliści nie schodzili poniżej 2500 netto (4 lata temu, to były konkretne pieniądze przynajmniej dla mnie). Po 4 latach mam sensową wypłatę na poziomie i nie narzekam, dojeżdżam do pracy 30 km i nie narzekam, pracuję czasem od 6 rano i nie narzekam, pracuję czasem na nocki i nie narzekam, bo z dodatkami za nocki, czasem za nadgodziny, czasem złapię jakąś sobotę, spokojnie zarobię trzykrotność tego, co zarabiałem na początku. No ale lepiej siąść i narzekać, że nie ma pracy, albo że za daleko, za rano itd.
Gościu 11:14 czytaj ze zrozumieniem. Ja mogę jeździć 20 km do pracy ale nie za 1350 zł. No chyba że pracodawca będzie mi osobno płacił za dojazdy. Sorry ale mój czas prywatny wyceniam na sporo więcej. Pracuję po to aby godnie żyć a nie wegetować. Jeśli praca ma zapewnić wegetację a dodatkowo pozbawia mnie mojego cennego czasu to szukam innej oferty. Mam do tego prawo. Dobrze że ludzie to w końcu zrozumieli. Jeżeli dla Ciebie z pensji 1350 zł po odliczeniu 250 zł na paliwo zostaje rozsądna kwota życzę powodzenia. Nie wiem czy to wystarczy na opłacenie samych rachunków nie mówiąc o innych rzeczach. Mnie zwaliła z nóg Twoja wypowiedź i urzekła mnie Twoja historia.
Jeśli masz kwalifikacje takie, że proponują Ci 1350 netto to Twój problem. Pozostaje tylko narzekanie.
Nie, problem to mają Ci co nie mogą znaleźć pracowników. Ja akurat nie narzekam, znalazłem pracę za odpowiednie pieniądze. Moje kwalifikacje nie mają tu nic do rzeczy. Jeśli ktoś szuka pracownika to powinien wiedzieć że nikt nie będzie pracował dla samej idei a 1350 zł po prostu nie wystarcza w dzisiejszych czasach na normalną egzystencję. Jeśli pracodawca uważa inaczej to droga wolna, niech zakasa rękawy i robi to, co proponuje innym. Zobaczymy, jak wtedy wyceni swój wolny czas i energię o kwalifikacjach nie wspominając.
A gdzie ktoś napisał o 1350 zł? Za 1350 zł to pracę można znaleźć nie mając ŻADNYCH kwalifikacji, albo szukając pracy na OLX u pseudobiznesmenów. Ludzie mający kwalifikacje bądź doświadczenie na danym stanowisku zawsze zarobią więcej.
Doczytałem aż do tego miejsca i szlak mnie trafia, gdyż sam pracuję z ludźmi, których zatrudniam prowadząc własną działalność gospodarczą. w tym roku miałem bardzo dużo zleceń remontowo - budowlanych i chciałem dodatkowo zatrudnić ze dwie osoby. Dałem ogłoszenie, że poszukuję do pracy. Odzew był taki, że od kwietnia do dnia dzisiejszego otrzymałem 3 (trzy telefony) od mężczyzn poszukujących pracy. Moje wymagania: nie pijący, codziennie ogolony, umyty, schludnie ubrany, sprawny fizycznie. Nie musi posiadać żadnych umiejętności gdyż pracy zostanie nauczony. Najistotniejsze chęci. Nawet nie pytali dokładnie co będą robić, ale pytali za ile. Mieliśmy umówić się na spotkanie ale więcej już nie telefonowali. Każdy kij ma dwa końce, pierwszy to płaca tzn. każdy chce zarabiać jak najwięcej, a drugi koniec to za co ma pracodawca płacić inwestując swoje pieniądze, i wiele innych rzeczy, których nikt nie widzi. W mojej firmie zarobki są płynne, rozliczenie jest po każdym kontrakcie w skali miesiąca, natomiast szczegółowe ( czytaj dodatkowe) na koniec miesiąca.
Dojazdy do pracy?Fajnie,liczycie tylko koszty paliwa?A gdzie amortyzacja samochodu,składka OC,płyny,oleje itp.To są naprawdę duże koszty utrzymania samochodu.I tak,zarabiając nawet 1500zł na rękę odliczyć koszty,czas dojazdu itp.zostanie może 900zł.Dojeżdżałem codziennie 60lm w obie strony przez pół roku(4rano pobudka i w domu ok.18)dałem sobie spokój.Ps.Przy konkretnych zarobkach powyżej 2tys na rękę jeszcze może na siłę się opłaca,inaczej oszukujemy sami siebie ze mamy pracę.
2 tys na reke to nie sa konkretne zarobki, nawet w Ostrowcu :D Chyba ze mieszka sie z rodzicami ktorzy placa czynsz i daja papu.
Wreszcie jakaś mądra i sensowna wypowiedź.Nic dodać ani ująć.
Nie medrkuj tak, bo nie masz racji. Nikt do pracy za 1350 na reke nie bedzie dojezdzal z kosztami samego paliwa na poziomie 250 zl, bo poza paliwem sa jeszcze koszty amortyzacji samochodu i w ten sposob wychodzi ze pracownik polowe miesiecznych zarobkow wydaje na same dojazdy. To jest TWOJ problem i sprawa ze pracowales 4 lata temu za 1500 zl. Ile 4 lata temu kosztowalo paliwo, chleb, maslo? Wg Ciebie ktos dzisiaj na stanowisku jak Twoje wtedy tez powinien miec 1500 zl, bo Ty tyle miales jak zaczynales. Jak ja zaczynalem pierwsza praca w 2003 roku to zarabialem 500 zl miesiecznie - mam komus kto za 1300 nie chce pracowac powiedziec ze ja zaczynalem od 500 zl i on tez powinien? Praca ma sie oplacic, pracuje sie dla pieniedzy, a jesli 1/4 tego co zarabiasz masz wydac na dojazdy, poswiecic czas to mija sie to z celem.
Aha - zarabiam troche ponad 4000 na reke, do pracy mam 5 min samochodem, pracuje od 9 do 17 i mam wolne wekendy. 4 lata musiales pracowac na sensowna wyplate? No przykro mi, ja mam taka po pol roku, a to dopiero poczatek.
Ale spoko, twierdz dalej ze ludziom sie nie chce pracowac, a Ty jestes taki zaradny bo masz 3x tyle co na poczatku (tylko ze walisz nocki, nadgodziny i soboty). Jak bys mial na poczatku 800 a teraz 2400 tez bys mowil to samo i pial z zachwytu nad swoja zaradnoscia zawodowa.
kiedy zlikwidują grupy inwalidzkie .kiedy będą kontrole w małych firmach bo tam najczęściej pracują na czarno ,nie we wszystkich ale tak często jest.kiedy emeryci przestana pracować?
Grupy były i będą,emeryci zawsze mogli sobie dorobić,jeśli tylko chcą.Są jeszcze t zw."krusowcy".którzy w najlepsze prowadzą DG,smiejąc się z tych co płacą pełne składki ZUS.Ot taka prawda....