Błędne to jest Twoje myślenie gościu 12:15. Idąc do pracy ten czas jednak się traci, nieprawdaż? W cenę pracy jest on więc wliczany, czy tego chcesz, czy też nie. Tak, kończy się dyktat pracodawców co bardzo mnie cieszy. Teraz to pracownik będzie górą i to on będzie ustalał warunki ;)
Aha,tak. Zwłaszcza jak straci pracę to sobie może ustalać warunki. U siebie w domu.
Nie bierzesz jeszcze jednego pod uwagę gościu 12:15. Być może ta osoba nie wiąże przyszłości z Twoją firmą i uważa to szkolenie za całkowicie zbyteczne, za zwykłą stratę czasu. Być może nie jesteś tak atrakcyjnym pracodawcą jak Ci się wydaje, weź to pod uwagę. Może się okazać że awansujesz sam siebie, z prezesa na pracownika, buahahaha. Koniec dyktatu pracodawców.
Jeśli daje taki jasny przekaz, że nie wiąże przyszłości itd to po co trzymać takiego pracownika?
Jak mu nie pasuje taka praca to niech szuka takiej, która mu pasuje, proste.
A firma będzie szukać kogoś kto będzie chciał pracować akurat tu i się rozwijać.
Nie trafiłeś gościu z 12:15. Jestem patriotą, zatwardziałym antykomunistą. To że nie potrafisz tego czasu wykorzystać tak samo jak mój przygłupawy szef to Twoja wina a nie moja.
Jeden wybierze podwyżkę hahah. Zbawco, powiedz ile dajesz zarobić i ile mu dasz tej podwyżki. Chyba jednak nie tyle żeby opłacało się wskakiwać w buty kierownika. Co? Płacisz 1464zł? A reszta jako pewnie premia albo umowa zlecenie.
Nie trafiłeś. Zatrudniam dwie osoby i zarabiają 3000 do ręki podstawy plus premia procent od tego co wyrobią. Czasem jest to 5 tys czasem 7. I tak, w Ostrowcu. Ale to są osoby, którym się chce. Obie są ze mną od 15 lat i obu opłaciłam zaoczne studium zawodowe. Ja dałam kasę one tylko musiały poświęcić czas w weekendy i uczyć się i zdać egzamin państwowy i zdobyć dyplom. W ten sposób zdobyły konkretny zawód. Pracują i konkretnie zarabiają. W tzw międzyczasie jeszcze dwu osobom to proponowałam. Nie chciało się. Jedna siedzi na kasie w markecie, druga chyba na zasiłku.
Wnioski proszę sobie wyciągnąć samemu. Dziękuję.
I dodam jeszcze, że obie panie w tym czasie były w ciąży, na zwolnieniach, na urlopach macierzyńskich i miejsca pracy na nie czekały a one z chęcią do tej pracy wracały. Teraz dzieciaki są w wieku szkolnym i też nie ma problemu jak trzeba wcześniej wyjść z pracy bo wiadomo jak jest z dziećmi sama je mam . A dlaczego nie robię problemów? Bo to są pracownice, którym zależy na pracy i ją szanują. Tylko tyle i aż tyle.
Taaa. A ile mają na umowie? Ja mam wyuczony techniczny zawód, ale wykonuję dość rzadki, specjalistyczny- powiązany z wyuczonym. Uczyłem się sam na własnych błędach , nauczyłem zawodu kilkanaście osób, ze szkoleń nic nie wynosiłem a dwa razy zdarzyło się że szkolący doszkolili się ode mnie. Zarabiam więcej niż ty oferujesz, niestety poza ostrowcem. Co więcej , mogę sobie wybierać pracodawców a nie liczyć że z moim doświadczeniem dostanę w Ostrowcu 1700zł. Mnie się chce pracować i nie trawię tego że szef mnie ogranicza swoją głupotą albo niekompetencją. Nie mierz mnie swoją miarką. W swoim zawodzie uchodzę za bardzo dobrego i dogaduję się bez problemu z ludźmi o najwyższych kompetencjach. Wypracowałem sobie to sam. I co? W Ostrowcu 1700, folklor po prostu.
Coś tam umiesz pewnie ale chyba nie umiesz czytać.
Wyraźnie napisane - 3 tysiące do ręki podstawy. Czyli 4200 brutto plus premia, umowa o pracę na czas nieokreślony. Oczywiście koszty pracodawcy za tą podstawę to ok 5 tys to tak dla ścisłości.
Premia zależy tylko od chęci pracownika bo to procent od obrotu jaki wyrobi. Chce więcej ma więcej. Zawód, który wymaga zdania egzaminu państwowego, żeby móc go wykonywać zgodnie z prawem. Musi być kierunkowe wykształcenie. Nie dla samouków.
Może masz problem ze wzrokiem? Albo nie znasz cyfr arabskich. Bo nigdzie nie napisałam kwoty 1700.
Albo nie czytasz ze zrozumieniem albo ty nie umiesz czytać. 1700 to mnie proponowali. Cyfry arabskie znam, nawet umiem je napisać w ASCII czy hex.
Samouk? Chyba z Ciebie. Uczyłem się zawodu a to co teraz robię jest jego pochodną i jest to bardzo kierunkowe.
Nie zrozumiałaś również że napisałem iż poziom szkoleń jest mizerny i nic nie wniósł do mojej wiedzy.
3000 do ręki a ile na umowie? Ja pracuję w branży automatyki a może przedstawisz swoją profesję? Bardzo jesteśmy ciekawi.
Podejrzewam że profesja tej pani to finanse i rachunkowość. Nie trzeba mieć wielkich szkoleń żeby się tego domyśleć ;)
3000 do ręki, czasami 5, czasem 7, opłacone 3 tygodniowe delegacje krajowe, opłacone zaoczne studia zawodowe. I to wszystko w Ostrowcu - niemożliwe. Dlaczego mi się w to wszystko wierzyć nie chce?
Opiszę Wam ciekawy przykład. Kolega jak to w Ostrowcu bywa, pracował w większości na czarno, bo bardziej się mu to opłacało, pracodawcom też. Tak czy inaczej nie zarabiał jakichś kokosów, a gdzie pójdzie do pracy bez jakichkolwiek kwalifikacji, po socjologii i bez doświadczenia? Znalazł darmowe kursy dla bezrobotnych po jakimśtam roku życia. Stwierdził, że pewnie miejsca wszystkie zaklepane, więc się nie zapisze, ale coś go skusiło i zadzwonił. Miejsca były. Zapisał się na pewien kurs zawodowy (nazwy kursu, ani firmy szkoleniowej nie wymienię, żeby potem nikt na mieście nie miał do niego pretensji ze współkursantów). Chodząc na kurs dostawał obiad, pieniądze za ten kurs (!), a po wszystkim kursantom zapewniano staż, po którym istniała możliwość zatrudnienia. Czy trzeba czegoś więcej żeby się przekwalifikować? Chodził, słuchał, ćwiczył, a do tego jeszcze mu za to płacili. Szansa jak w totka? Złoty strzał i każdy chciałby być na jego miejscu? Z tego co opowiadał, to jako szansę na nowe życie zawodowe oprócz nie potraktował jeden (!!!!) kursant. Reszta przychodziła często nawalona, miała w poważaniu naukę, ważna była pełna micha i żeby kasa wpływała na konto! Nic więcej. Co ci ludzie mieli w głowie? Czy to jest poważne? A potem oczywiście narzekanie, że w Ostrowcu kolesiostwo, że minimalna, że pracodawcy be. To jeden kurs, a rysuje się obraz bezrobotnych w Ostrowcu, gdzie dwóch na kilkunastu chce się dokształcić i zdobyć szansę na lepszą pracę, a reszta widzi tylko darmowe żarcie i pieniądze.
przeczytalem wszystkie posty i wniosek jest taki narzekanie brak checi do zmiany czy podniesienia swych kwalfikacji zli pracodawcy i bardzo wysokie wymagania
Ideał pracownika dla pracodawcy:
-dyspozycyjny 7 dni w tygodniu po 24 godziny (czekaj na telefon bo firma może cię potrzebować)
-do 20 lat
- 10 lat doświadczenia (specjalnie przejaskrawiłem w stosunku do wieku)
- kawaler/panna
- samodzielne stanowisko
No i oczywiście w zamian:
- pełna wyzwań praca
-atrakcyjne zarobki
-system szkoleń
-praca w miłej atmosferze
-możliwość podnoszenia kwalifikacji
Przez pryzmat 20 lat w sowim zawodzie mogę powiedzieć że większość tych cudownych obietnic to ma zero w pokryciu ze strony pracodawcy.
Jak chcesz mieć więcej kasy to pracuj po 16h na dobę.
Najbardziej śmieszne jest wyrabianie tkz. targetów. To jest dopiero kretynizm korpo....
Jak można zmusić klienta żeby kupował kiepskie buty czy głęboko zmrożone a odgrzewane bułki? A od tego typu szczegółów zależy premia w niektórych sklepach. Co ma robić sprzedawca? Grozić pistoletem klientowi?
Puknijcie się w głowę co niektórzy.
Skandalem jest to że wchodząc do sklepu dziewczyna czy kobieta (sprzedawca) mówi mi pierwsza "dzień dobry". To czysty korporacyjny debilizm wymyślony na rozkaz pracodawców/prezesów. Ja zawszę robię tak że pierwszy mówię "dzień dobry" bo :
- to ja wchodzę do sklepu w nie sprzedawca
- bo to ja okazuję szacunek kobiecie czy innej osobie z obsługi
TO tak na marginesie.
Jeszcze raz napiszę: pracodawca wykupuje w miesiącu 168 godzin pracownika który poza tymi godzinami jest wolnym człowiekiem. To jak te 168h wykorzysta pracodawca zależy od niego. Jeżeli jest taki nie udolny że nie może zapewnić pracy pracownikowi to jego problem. Drugi problem jest wtedy gdy pracodawca myśli że może zrobić z pracownikiem wszystko w tych 168 godzinach - praca bez przerw, na mrozie bez możliwości ogrzania się itp itd. Obawiam się że wielu pracodawców nie dorosło do zatrudniania pracowników a w przypadku mojego szefa jestem pewien ale tu akurat problemu nie ma bo najdalej za dwa tygodnie jego firma będzie tylko kolejnym wpisem do mojego CV i sam nie wiem czy nawet go tam umieszczać bo nie bardzo jest tego warty.
Zapomniałeś jeszcze napisać że w tych 168 godzinach miesięcznie pracodawca wykupuje pracownika do wykonywania określonych prac i wyłącznie tych określonych w umowie. Jeśli ktoś zatrudnia kierowcę do rozwożenia pieczywa to kierowca nie ma piec chleba jak będzie się nudził. To że znam się na 3 dodatkowych rzeczach oprócz tych do których pracodawca mnie zatrudnił nie daje mu prawa wymagania ode mnie robienia tych 3 rzeczy gdy akurat nie mam nic innego zajęcia i mogę zrobić coś innego oczywiście bez dodatkowe wynagrodzenia. Zbyt wielu pracodawców o tym zapomina i zbyt wielu pracowników sobie na to pozwala, czyli na wykorzystywanie swoich umiejętności bez dodatkowej gratyfikacji finansowej za ich użycie ze strony pracodawcy.
To się zdecyduj, czy sprzedajesz pracodawcy swój czas czy pracę. Bo jeśli czas to powinien on być maksymalnie wykorzystany.
Kazdy pracownik sprzedaje pracodawcy swoj czas, za okreslone pieniadze i do wykonywania okreslonych prac dajac mu okreslone kwalifikacje. W zakresie 168 godzin w miesiacu pracownik ma obowiazek wykonywac zakres obowiazkow okreslony w umowie. Wszystkie inne prace, wykraczajace poza zakres obowiazkow, wykonywane w tym wykupionym czasie powinny zostac dodatkowo oplacone. Ja wiem ze pracodawcy sa mentalnie przyzwyczajeni ze jak zatrudnili czlowieka do przykrecania srubek, to jesli potrafi jeszcze 3 inne rzeczy to niech i to robi - bo przeciez mu jego "wlasciciel" placi za prace to niech robi wszystko, ale to tak nie dziala i im szybciej to zrozumieja tym lepiej.