No właśnie o tym mówię. Jeśli tesco jest wielkopowierzchniowe to go zamkną. Jeśli Biedronkę uznają za mało powierzchniową to ta ustawa nagoni im klientów. Jeśli zamkną Biedronkę to muszą zamknąć również np. Groszek i to już dotyczy sklepów prywatnych. Czyli jaka powierzchnia jest wielka? Lidl i Biedronka może na tym zyskać najwięcej :)
Czynne będą tylko małe, osiedlowe sklepiki, gdzie za ladą stoi właściciel. Pracownik ma mieć wolne!
Groszek to akurat w niedzielę jest zamknięty.
dobrze ze nie wicie jaka maja opinie w oczach sprzedawcow tak zwanych przez nas "niedzielni klineci" , tak sie składa ze jestem dzis po zakonczonej pracy w naszej galeri z ciekawości podyptalam o opinie osob z innych sklepow i z tesco kazdy ale to kazdy marzy o tym wolnym dniu , na tyg sklep mamy otwarty do 21 rowzniez w sobote i nie wierze ze ktos w ciagu tych 6 dni nie wygospodaruje czasu na zalatwienie sparwunkow, natomist dzis od klienta dowiedzialam sie jednego ze jego to nie interesuje czy niedziela czy nie i z pogarda na ustach wyglosil slogan : klient nasz pan ... jakos na tyg i w inne dni milo sie pracuje a w niedziele jak by czlowiek sie nie staral to chamstwo i brak kultury jakos tak akuart w niedziele z ludzi wychodzi , to jest najbardziej znienawidzony dzien do pracy przez sprzedawcow
Ciekawe czy jak wypowiedzenie dostaniesz bo pracodawcę nie będzie stać na pracownika w skutek spadku obrotów czy bedziesz tesknić za ta pracą ,
Czyli wniosek jest jeden ... i to sprzedawców pracujących w niedzielę, że w ten dzień przychodzą największe ... buraki :)))
bez względu na wykształcenie, ale buraki.
Wpisujcie się pracujący w niedzielę, czy tak jest ???
Bez sensu pomysłu. Najwięcej pieniędzy w sklepach zostawiają ludzie najlepiej zarabiający a to oni zazwyczaj mają najmniej czasu w tygodniu. Zresztą kto na tym tak naprawdę skorzysta ,pomyślcie. Ilu ludzi pracuje w supermarketach - czy ktoś wie? A ile na tym straci państwo - czy ktoś w ogóle w tym kraju umie liczyć?
No to przecież jak ci taka krzywda to nie pracuj, przymusu nie ma. Znajdź taką pracę, że weekendy będziesz miał wolne.
Ja zakupy spożywcze i tak robię w małych sklepach na tygodniu. Ale jak chcę wybrać sobie coś do ubrania to tylko w weekend, bo pracuję do późna a wieczorem to już nie mam siły na łażenie po sklepach z ciuchami. Że już nie wspomnę o wyprawie do większego miasta, gdzie dużo większy wybór.
Zakupy spożywcze robię rano.Pracuję od 10.00 do 20.00 z przerwą na obiad. Pewnie ,że właściwie nie muszę sobie kupować kolejnej pary butów czy kiecki ale nie zapominajmy że to kupujący utrzymują sklepy. Jest sprzedaż jest obrót jest zatrudnienie. Są zarobki zyski i odprowadzany podatek. A niektóre sklepy utrzymują się dzięki obrotom weekendowym.
a czy te centra handlowe nie sprzedają czasami towarów wytworzonych przez naszych dzielnych "małych przedsiębiorców"? jeżeli klient nie kupi ich towaru to nasz przedsiębiorca nic nie zarobi,więc jaki ma niby mieć interes w zamykaniu sklepów?
Zamknąć sklepy ale i fabryki i różne pochodne przedsiębiorstwa na niedzielę, państwo dostanie mniej wpływów z podatków, zwiększy się bezrobocie itd. Trzeba się zastanowić czy warto!!! nie chodzi tu kiedy i gdzie zrobimy zakupy ale o to czy to ma sens! Bo jeśli chodzi o nasz miasto to ten zakaz jest totalnie bezsensu. Brak targowicy, zamknięte supermarkety, drobne sklepy, zakłady i miasto martwe. Z rodziną nigdzie się nie pojedzie bo i środków finansowych nie będzie na to.
Markety będą zamknięte w niedziele i tego raczej się nie da uniknąć. Dalsze dyskusje na ten temat są zbędne. Ludzie się przyzwyczają i będzie OK.
To się nie opłaca i jeszcze wszystkim się czkawką odbije. Jedynie handel jako tako w czasie kryzysu napędza koniunkturę to jeszcze chcą go ograniczać. Bez sensu - tylko dla doraźnych korzyści politycznych jednej partii. Byle do wyborów, a po nas choćby potop.
Ponieważ epokę nagohakowo-octową mamy jakby za sobą, wydaje się, że poszczególni klienci, mając określony (dla siebie) zasób dóbr do kupienia w tygodniu/miesiącu, wcześniej czy później kupią właśnie tyle (ile potrzebują i/lub na ile ich stać) - niezależnie od systemów organizacji pracy sklepów.
To jest bardzo uproszczone pojmowanie popytu. W taki sposób działa zaspokajanie potrzeb podstawowych. Gdyby tak to działało w odniesieniu do wszystkich dóbr, to reklamy byłyby zbędne. Przecież handel opiera się w dużej części na wmówieniu konsumentom, że czegoś potrzebują (wykreowanie popytu). Każda okazja jest dobra i każdy skuteczny bodziec jest dobry. Znakomitym przykładem jest konsumpcja kompulsywna, niejako przy okazji, pod wpływem chwilowego bodźca. A kiedy takich zakupów dokonujemy najwięcej, jeżeli nie podczas włóczenia się po sklepach dla zabiciaczasu? Niedzielna okazja do zarobku przepadnie, a wysuwany tu argument zakupów w inny dzień tygodnia dotyczy wyłącznie rzeczy niezbędnych, które faktycznie i tak byśmy kupili.
@ Gość_ran, rozumiem, że w niedzielę ludzie kupują rzeczy zbędne i „włóczą się po sklepach dla zabicia czasu”. To lepiej niech już zostaną w domu lub idą do parku i niech „Niedzielna okazja do zarobku przepadnie”.