16:15
A podobno PIS miał budować mieszkania. Proszę:
https://infonajem.pl/wp-content/uploads/2019/08/GUS_2019_2.jpg
Historyczna chwila.
Wynagrodzenia w Rumunii wyprzedzają wynagrodzenia w Polsce.
To jest ten dobrobyt PIS. Miała być druga Turcja, to trzeba jeszcze trochę poczekać.
Akurat Turcja po paru pokazach siłowych, to jeżeli idzie o gospodarkę idzie mocno w dół razem z ich walutą która mocno nurkuje od zestrzelenia samolotu Rosji.
Brawo! znalazłeś korelacje o którą chodziło.
Nie potrzeba obcych mocarstw PIS sam rozpieprzy Polskę od środka, zadłużył ją już po korek. Jedyna nadzieja, że większość ludzi zrezygnuje z tych śmiesznych nowych funduszy i znów można chwilę pobalować a po nas - to nawet potop może być.
Polskę rozpieprzyło PO,PSL i SLD swoimi wcześniejszymi rządami, wyprzedając większość narodowego majątku za bezcen.
Jeden Sasin to najmocniejszy polski nominał na rynku, tyle kosztowały bezprawne wybory. Niecałe dwa Sasiny kosztowały niedziałające testy z Korei, nieco ponad 1,5 Sasina respiratory bez gwarancji z niezgadzające się z zamawianym towarem za który też nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności, nie pamiętam ile Sasinów kosztowały wadliwe maski z tego dużegooooooooooooooooo samolotu co to sam premier mu błogosławił na naszej ziemi.
Za rządów Platformy Obywatelskiej i PSL wyciekały ogromne kwoty pieniędzy i wtedy rząd nie podejmował żadnych decyzji, by ten proceder zahamować, pisała nawet Gazeta Wyborcza. CIT, i miliardy nam znikły , 29.09.2015. Nawet 46 mld zł rocznie mogą pozbawiać polski budżet korporacje unikające płacenia podatku CIT, wynika z raportu dla Komisji Europejskiej, na który powołuje się "Gazeta Wyborcza". Międzynarodowe śledztwo dziennikarskie ujawniło, że ponad 340 międzynarodowych firm przez lata korzystało z dogodnych umów z luksemburskim fiskusem, które redukowały im podatek CIT - czasem nawet poniżej 1 proc. Odbywało się to kosztem innych krajów UE, które traciły wpływy podatkowe. KE zamówiła raport u kilkunastu ekspertów podatkowych, w tym prof. Dominika Gajewskiego z SGH. Oszacowali oni, że m.in. Polska przez takie działania – jak wynika z raportu – traci rocznie ok. 46 mld zł. tj. ca 4 mld zl MIESIĘCZNIE !!! Dla porównania – 38 mld zł kosztuje utrzymanie całej armii w 2015 r. Natomiast RAPORT ORGANIZACJI GLOBAL FINANCIAL INTEGRITY (GFI) STWIERDZAŁ, ŻE POLSKA BYŁA LIDEREM W UE JEŚLI CHODZI O DRENAŻ ŚRODKÓW FINANSOWYCH PRZEZ ZAGRANICZNE PODMIOTY . WYNIKA Z NICH, ŻE W LATACH 2005-2015 Z POLSKI WYPŁYNĘŁO 537 MLD ZŁ!!!! OKAZUJE SIĘ, ŻE W LATACH 2007-2015 NAJWIĘCEJ WYDRENOWAŁY Z POLSKI FIRMY ZAREJESTROWANE W HOLANDII. DO TEGO KRAJU POPŁYNĘŁO AŻ 117,31 MLD ZŁ W CIĄGU 11 LAT. NIEWIELE MNIEJ WYTRANSFEROWAŁY Z POLSKI FIRMY NIEMIECKIE, PRAWIE 102 MLD ZŁ. NA TRZECIM MIEJSCU ZNALAZŁY SIĘ FIRMY FRANCUSKIE, W LATACH 2007-2015 WYPROWADZIŁY Z POLSKI PRAWIE 60 MLD ZŁ. Obecny rzad zdecydowanie te przekręty ograniczył to w krajach UE podniosły się głosy, ze w Polsce demokracja jest zagrożona. Ja nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o KASĘ. Za rządów PO/PSL wpływy do budżetu nie rosły, a teraz b. szybko rosną i rząd ma kasę na realizację wielu socjalnych programów i ta kasa trafia do ludzi, a nie do złodziei i wszelkiej maści aferzystów!!!!!!!! Dochody budżetowe w latach: 2012 r. – 287 594,6 mln zł, 2013 r. - 279 915,2 mln zł, 2014 r. - 283 542,7 mln zł, 2015 r. - 289 136,7 mln zł. 2016 r. - 314 683,6 mln zł, 2017 r. - 350 499,1 mln zł. 2018 r. – 380 077,1 mln zł, w 2019 r. – 400575 mln zl. Wpływy do budżetu w 2018 roku są większe o ponad 90 mld zl w porównaniu z 2015 rokiem, kiedy to rządzili "geniusze" z PO. A w 2019 roku są wyższe o 111,4 mld zl. W porównaniu z 2015 rokiem. No i dlatego ten rząd ma kasę dla ludzi!. No0 i gdyby było taka jak kiedyś było tj,. gdyby kasa z Polski była nadal wypływała, to demokracja byłaby nie zagrożona. Za rządów PO/PSL pałowano ludzi, strzelano gumowymi kulami do nich, włamywano sie do redakcji gazet itp , ale wg Komisji Europejskiej demokracja wtedy nie była zagrożona, bo kasa do krajów UE z Polski płynęła.
Takie tam..
Rekordowa liczba upadłości firm za rządów PO najwięcej z branży budowlanej
W październiku upadły 93 firmy czyli o 66 proc. więcej niż w październiku 2011 roku (56 upadłości) - wynika z najnowszych danych zebranych przez Euler Hermes z Monitora Sądowego i Gospodarczego. W październiku odnotowano największą w tym roku liczbę upadłości firm budowlanych aż 33. To najgorszy dla branży pod względem upadłości miesiąc od 2003 roku.
W ciągu dziesięciu miesięcy sądy poinformowały o upadłości 774 polskich przedsiębiorstw (24 proc. więcej niż w tym samym okresie 2011 roku - wówczas było to 627 upadłości). Firmy, których upadłość ogłoszono w październiku zatrudniały łącznie około 5,5 tys. osób, a ich zsumowany obrót wynosił około 1,4 mld złotych.
Pierwsza dziesiątka upadłych przedsiębiorstw to spółki z branż: budownictwo, przemysł stalowy oraz branża mięsna. Wśród dziesięciu największych upadłości najwięcej, bo trzy firmy pochodziły z Wielkopolski, i to nie przypadek - najwięcej upadłości w październiku było właśnie w Wielkopolsce (15). W województwie łódzkim, wciąż jest jeszcze lepiej niż przed rokiem.
Wśród dziesięciu największych upadłości w październiku było sześć firm budowlanych. Problemy miały już nie tylko firmy wyspecjalizowane w budownictwie drogowym, ale nawet dwu-trzykrotnie częstsze od nich przypadki upadłości zanotowano wśród firm budownictwa ogólnego i mieszkaniowego. Po raz pierwszy pojawiły się w statystyce upadłości, i to od razu w widocznej ilości (cztery takie przypadki, czyli tyle ile firm budujących drogi i mosty), firm wyspecjalizowanych w budowie rurociągów przesyłowych, sieci rozdzielczych a także linii telekomunikacyjnych. Jest to po części zapewne skutek upadłości największej jak dotychczas spółki budowlanej, która realizując projekty związane z tego typu infrastrukturą przesyłową była ich głównym wykonawcą.
Trzydzieści trzy upadłości firm budowlanych - to najgorszy dla branży pod względem upadłości miesiąc nie tylko w tym roku (ale też od wielu lat, przynajmniej od 2003 r.), gorszy niż dotychczasowy czarny maj (26 upadłości firm budowlanych). Łącznie w tym roku ogłoszono dotychczas upadłość 233 firm budowlanych, o 80 proc. więcej niż w roku ubiegłym (127 upadłości w okresie I-X 2011) i aż czterokrotnie więcej, niż w tym samym okresie w 2008 roku.
W pierwszym półroczu analitycy Grupy Euler Hermes sygnalizowali bankructwa 6 producentów mebli i 4 ich dystrybutorów, to do końca października upadłości było więcej: od początku roku upadło już 17 producentów mebli oraz 8 ich dystrybutorów. Zapewne drugie tyle upadłości dotyczyło producentów i dystrybutorów innych artykułów wyposażenia mieszkań, w tym oświetlenia, tkanin obiciowych, dywanów.
Dystrybutorzy mebli, którzy nie poradzili sobie z sytuacją zaliczali się wyłącznie raczej do grupy mniejszych podmiotów - o obrotach do maksymalnie 8-12 milionów złotych. Wśród producentów mebli, którzy nie poradzili sobie z gorszą koniunkturą oprócz firm małych, rodzinnych były też firmy o obrotach nie tylko 20, ale i 60 milionów złotych i zatrudniających od 200 do 540 osób.
Jak mówi Grzegorz Hylewicz, dyrektor windykacji w Euler Hermes Collections, spółki z Grupy Allianz: Produkcja mebli spadła w ślad za spadkiem popytu w kraju jak i za granicą, ale w trzecim kwartale duża część firm zdążyła już dostosować się do nowej sytuacji rynkowej, ograniczając produkcję i koszty. Obecnie sytuacja w kwestii płatności za komponenty do produkcji mebli ustabilizowała się. Duża część producentów dostosowała swoją strukturę do popytu - zbilansowała więc też koszty i opóźnienia płatności wobec dostawców już nie rosną.
Firmy transportowe, firmy prowadzące m.in. prace ziemne i inni wyspecjalizowani podwykonawcy to o ich problemach najczęściej słyszeliśmy w ostatnich miesiącach. Aż dziwne, że mniej było słychać o problemach firm dostarczających materiały budowlane - do czasu jednak… Je także w sposób strukturalny dotknęły zatory płatnicze w budownictwie: najczęściej hurtowników materiałów budowlanych, drewna i artykułów sanitarnych (tylko w październików opublikowano sześć ogłoszeń o ich upadłości), ale też np. producentów pokryć dachowych (dwa takie przypadki w skali miesiąca).
Wykorzystanie w październiku mocy produkcyjnych branży budowlanej na poziomie 75 proc. (jak podał GUS) zaskoczyło nas in plus, spodziewać się można było gorszych danych. Z drugiej strony - jak mówi Tomasz Starus, dyrektor biura oceny ryzyka i główny analityk w Towarzystwie Ubezpieczeń Euler Hermes problemy budownictwa wynikają nie ze zbyt małych zamówień, ale przede wszystkim ze sposobu ich rozliczania przez zamawiającego, czyli często przez instytucje publiczne. - Skala zamówień była nawet zbyt duża! Może wydawać się to kontrowersyjne, ale była za duża do udźwignięcia nawet dla największych firm w narzuconym przez zamawiającego modelu prowadzenia i finansowania prac, zakładającym de facto nie tylko wykonywanie, ale i stosunkowo długie finansowanie przez wykonawcę prowadzonych prac. Firmy budowlane ucierpiały więc przede wszystkim z powodu ponoszonych kosztów finansowych (konieczność finansowania się poprzez kredyty na niespotykana wcześniej skalę), które wzrosły także z powodu narzuconych przez zamawiającego innych warunków: skrajnie niskich marż (sposób wyłaniania oferty) czy nieindeksowania wzrostu kosztów budowy. Można więc powiedzieć, iż kłopoty budownictwa w dużej części wynikają z dominującej pozycji zamawiającego - czyli państwa i jego instytucji - dodał ekspert.
Obecnie najbardziej widoczny jest wzrost liczby upadłości w województwie wielkopolskim, co wiąże się z problemami w branżach budowlanej (m.in. firmy wyspecjalizowane w budowie rurociągów i sieci przesyłowych) i meblowej. W porównaniu do analogicznego okresu w 2011 roku liczba upadłości w Wielkopolsce wzrosła o połowę najwięcej spośród prężnych gospodarczo regionów. Spowolniła natomiast tendencja dużego wzrostu upadłości w województwie dolnośląskim. Nie zawsze liczba upadłości świadczy o skali problemu, czego przykład mamy na Podkarpaciu: październik był kolejnym miesiącem, w którym w tym regionie upadały firmy związane z budownictwem.
Nie były to więc np. małe firmy usługowe, ale przedsiębiorstwa istotne dla lokalnych społeczności, podobnie jak w województwie podlaskim Województwa śląskie i mazowieckie "zamieniły się" można powiedzieć charakterystyką upadłości. O ile w poprzednich miesiącach na Mazowszu upadały firmy małe, często usługowe a na Śląsku większe m.in. związane z budownictwem, to w październiku sytuacja była odwrotna. Mimo 13 przypadków upadłości na Śląsku można powiedzieć, iż nie były one zbyt dotkliwe dla lokalnego rynku, dotyczyły bowiem firm małych, o zatrudnieniu do 20 osób i obrocie kilku, maksymalnie kilkunastu milionów złotych. Na Mazowszu tymczasem widoczne były rzadkie tu w minionych miesiącach problemy budownictwa. W tej branży działali najwięksi tu bankruci (obroty 40-80 milionów złotych, zatrudnienie do 900 osób). Oprócz budownictwa na Mazowszu widoczne w październiku były problemy hurtowni upadło ich tutaj aż pięć.
Autor: wnp.pl (Katarzyna Walterska) | 05-11-2012 08:23
Tymczasem
Zaprzedani rządowi Platformy Obywatelskiej i PSL ekonomiści i eksperci od gospodarki przestają już mówić o "zielonej wyspie". Politycy koalicji rządowej oswajają nas z nadchodzącą "drugą falą" kryzysu. Mamy się przyzwyczajać do tego, że będzie jeszcze gorzej: wzrosną ceny, podatki, znikną ulgi i przywileje podatkowe, zamrożeniu ulegnie płaca, a pracę trudniej będzie utrzymać przy rosnącym bezrobociu, powiększy się inflacja, a wszystko dlatego, że gospodarka, jak informuje rząd, zwalnia. Pytam - zwalnia dzięki komu? Poza tym trzeba utrzymać w ryzach 35-miliardowy deficyt budżetowy, stąd korekta wzrostu PKB na przyszły rok w wysokości 2,2 proc. (w ubiegłym roku 2,5 proc.). Wyliczenia rządu koryguje w dół NBP, który wyliczył wzrost PKB w 2013 roku na poziomie 1,5 procent. W przyjętym przez rząd budżecie założono waloryzację rent i emerytur w wysokości 4,4 proc. (tyle co faktyczna inflacja). Wzrosną też o 5,1 proc. dochody podatkowe, w tym "opłaty, grzywny, odsetki i inne" do sumy 19960 479 tysięcy. Co to oznacza, wiedzą ci, którzy załatwiają sprawy w urzędach i sądach. Oczywiście wzrośnie też liczba fotoradarów tak nielubianych przez premiera.
Przez 5 lat "liberalnych" rządów Donalda Tuska nie zrobiono nic, aby mogły się rozwijać małe i średnie przedsiębiorstwa, te, które dają pracę połowie zatrudnionych w Polsce. Często są to rodzinne firmy, które mogłyby zwiększyć produkcję czy usługi, tym samym zwiększyć zatrudnienie, gdyby nie zaborcza polityka finansowa rządu nastawiona na ściąganie danin i podwyższanie kosztów pracy. Nie mówiąc o barierach prawnych i sądowniczych. Mimo licznych oszukańczych deklaracji o pomocy dla tego rodzimego sektora gospodarki jest on od lat świadomie likwidowany. Warto tu przypomnieć propagandową hucpę w wydaniu byłego posła Platformy Janusza Palikota pod tytułem "przyjazne państwo". Liczne ograniczenia dławiące przedsiębiorczość nie znikły. Wraz z rozrostem zatrudnienia w administracji tylko się pogłębiły. Trzeba wiedzieć, że III RP świadomie wyeliminowała Polaków ze sfery własności, głównie w sektorze bankowym, w przemyśle i handlu. Państwo pozbawiło się przyszłych dochodów kapitałowych i pogłębiło bezrobocie. Te grosze, które jednorazowo zarobiło, natychmiast wydało, głównie dla siebie. Dlatego groteskowo brzmią dziś słowa prezydenta Bronisława Komorowskiego na Forum Ekonomicznym w Krynicy o "naszych bankach": "nie dość, że nie potrzebują dokapitalizowania, to jeszcze mają więcej kapitału, niż wymagają tego przepisy".
Polski prezydent pieje z zachwytu nad sukcesami zagranicznych banków w jego kraju, które tylko w ubiegłym roku zarobiły na czysto, jak podała Komisja Nadzoru Finansowego, ponad 15 miliardów 700 milionów złotych.
Szkoda, że prezydent nie pochwalił się "polskim" handlem, np. 27 hipermarketami francuskiej sieci Auchan, prawie 2000 sklepów portugalskiej firmy Biedronka, 54 hipermarketami niemieckiej sieci handlowej Real itd. Ile taki "polski" handel zarabia netto w kraju Bronisława Komorowskiego? Nie wiemy, ale wiemy, że właściciele tych firm są u siebie najbogatszymi obywatelami.
W Polsce zaś z żelazną konsekwencją likwidowano przez lata handel uliczny, polskie bazary i spółki handlowe zawiązywane przez rodzimych przedsiębiorców chcących się rozwijać zgodnie z zasadami konkurencyjnego rynku. Na miejscu Kupieckich Domów Towarowych, zlikwidowanych brutalnie przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz, od 3 lat nic się nie dzieje, a tak pilnie potrzebny był ten teren na budowę metra i Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Cóż, metro się zalało, a sztuka ma być eksponowana w pawilonie meblowym Emilia. Będziemy brnęli w kryzys dopóty, dopóki nie zmieni się ten rząd i wtórujący mu prezydent zachęcający w Krynicy do dalszego pogłębiania integracji gospodarczej w Unii Europejskiej jako "warunku pokonania kryzysu".
https://www.fronda.pl/a/donald-tusk-sprzedajac-polske-ustawil-sie-na-lata,74187.html
https://www.tysol.pl/a23115-video-Adamowicz-sprzedal-Niemcom-gdanska-energetyke-teraz-mieszkancy-Lipska-zyja-na-koszt-gdanszczan
Niech PIS przestanie niszczyć i sprzedawać polską gospodarkę!
Niech PIS przestanie niszczyć i sprzedawać polską gospodarkę!