Gościu 08.58
Nie jestem przeciwko legalizacji małżeństwa, co to, to nie. Chodzi mi tylko o to, ze nie powinno się osadzać czyjegoś związku przez pryzmat podpisanego papieru. A na pewno nie powinno się z tego powodu ludzi z czci, człowieczeństwa i wartości moralnych obdzierać.
Dla Ciebie ślub to bardzo ważna rzecz i to jest bardzo oki. Jesteś odpowiedzialny i chcesz pokazać każdemu i całemu światu, ze należycie do siebie i chcesz być z nią aż do śmierci. To Twój sposób, ogólnie przyjęty i słuszny.
Dla innych, taka deklaracja nie jest potrzebna. Liczy się to co ludzi łączy, ich obopólne uczucie, wspólne życie, przeżycia, doznania, to że się kochają, szanują i nadają na takiej samej wibracji. Czy to czyni ich gorszymi? Bo co... Z takiego związku łatwiej uciec?
Jeśli ktoś chce uciec, to go ani papier, ani zona, ani dzieci, ani cała rodzina czy policjant z bronią nie zatrzyma. Im bardziej człowieka się na siłę zatrzymuje, tym bardziej desperacja i chęć ucieczki w nim narasta.
"Szkoda, że w dzisiejszych czasach, ślub i przysięgę małżeńską niektórzy próbują tak spłycać. "
Powiem Ci, że w dawniejszych czasach ci co mieli tę przysięgę za nic i tak ją łamali. Brano śluby z bardziej wyrachowanych powodów. Dla majątku, dla seksu, dla potomstwa.
Zostawali często razem nawet gdy im bardzo źle było tylko dlatego, że rozwód to był wstyd, hańba. Groził wydziedziczeniem i skreśleniem z drzewa genealogicznego. Część więc małżeństw żyła sobie tak "szczęśliwie" aż do śmierci, znosząc mniejsze lub większe upokorzenia i rozterki.
Dziś są czasy inne, wiec zaakceptujmy to, ze jednym dla potwierdzenia miłości potrzebny jest ślub przed całą familią w kościele lub/i w USC, niektórzy zaś są ze sobą bez podpisu, bo im to nie potrzebne, lub takich związków po prostu nie uznają.
Oczywiście, ze znajda się ludzie którzy żyją ze sobą bez ślubu bo nie są pewni czy wytrwają ze sobą lub wiedzą, że to nic na stałe. Są i tacy co się żenią, choć wiedzą, że w wierności nie wytrwają ale małżeństwo to dla nich tylko wygoda.
Niestety, wyznacznikiem moralności są czyny, a nie deklaracje lub ich brak.
Jednak musisz przyznać iż z punktu widzenia prawa, małżeństwo stanowi podstawową komórkę społeczną i jako takie daje szereg przywilejów. Jeśli dwoje ludzi deklaruje chęć bycia ze sobą to dlaczego tak trudno jest im ten związek zalegalizować? Przecież wcale nie trzeba tego robić na pokaz. Można w ciszy, kameralnie i bez rozgłosu. Trzeba tylko chcieć. Mam wrażenie że Ci co nie chcą, bo tak jest im wygodniej próbują wmawiać wszystkim naokoło jakie to dobre jest życie w konkubinacie. Stąd takie oburzenie niektórych w tym wątku. Ja nie osądzam nikogo, stwierdzam tylko fakt, iż małżeństwom lepiej jest funkcjonować w państwie więc dlaczego dwoje kochających się ludzi miałoby z tego rezygnować? Chyba tylko dlatego, iż tak naprawdę nie są pewni tego, czy naprawdę chcą ze sobą być. Ja to tak rozumiem.
"Ja nie osądzam nikogo, stwierdzam tylko fakt, iż małżeństwom lepiej jest funkcjonować w państwie więc dlaczego dwoje kochających się ludzi miałoby z tego rezygnować? "
Właśnie o to chodzi, by nikt z niczego nie musiał rezygnować. I tak w życiu liczy się tylko zdrowie i miłość. ;-)
Tennessee- 100/100.
Ja żyję w wolnym związku od 14-tu lat. Nie są nam naprawdę potrzebne deklaracje przed urzędnikami, bo mój P już kiedyś taki ślub wziął i po kilku latach było po wszystkim.
A my wbrew temu co ludzie piszą jesteśmy ze sobą , kochamy się z roku na rok coraz bardziej, i nigdy nie powstała nam nawet myśl o zdradzie czy o odejściu od siebie.
I mówię tu nie tylko za siebie , bo i za mojego P, gdyż po tylu latach znamy sie jak " łyse konie" i często jest taki że jedno zaczyna coś mówić a drugie kończy.
Nie wykluczamy 'kiedyś" ślubu cywilnego, ale to naprawdę kiedyś.
I pozdrawiam wszystkich - tych z "papierkiem" i tych bez i mówię wam- to naprawdę jest najmniej ważne czy macie ślub czy nie, najważniejsze jest kochac się i szanować wzajemnie.
Znam i znałam wiele małżeństw, trwających dla tzw. dobra dzieci, co ejst największą głupotą jaka może być.
Dzieci widzą na co dzień szarpiących sie ze sobą dwoje ludzi, kłótnie, chłód , ciche dni......To jest naprawdę takie dobre i na dodatek lepsze od wolnego związku?
Nie oszukujcie się kobiety.
Każda marzy żeby być żoną nie konkubiną,dlatego takie wielkie oburzenie tych co żyją w wolnych związkach - to frustracja i niepewność.
Dla mężczyzny rozwiązanie super - dostaje hurtem wszystko , podane na tacy.
Jak ma szanować coś co tak łatwo przyszło? szuka czegoś lepszego zazwyczaj w międzyczasie.
A kobieta musi się godzić na wszystko , żeby go nie stracić i zazwyczaj w takim wolnym związku kobieta jest poniżana , bo to ona ma już reputację zniszczoną ,zwłaszcza jak jeszcze dziecko urodzi.
Co panowie myślą o związku panny z dzieckiem nie muszę przypominać , bo wszyscy czytali opinie.
Nie wmawiajcie sobie kobiety że szczęście , że wam papier niepotrzebny, bo robicie wszystko żeby ten papier zdobyć tylko przed sobą nawet nie chcecie sie do tego przyznać.
A jaka jest opinia społeczeństwa o takich kobietach? wiadomo zaściankowa , bo żyjemy w małym mieście, ale żyjemy w tym społeczeństwie i jak widzicie takie kobiety traktowane są jak materiał na wiadomo co.
Przykład z życia .
Dwoje "kochających " się ludzi zamieszkało razem.
Sielanka - on dostał mieszkanie, razem urządzali ,pracowali wspólnie, po kilku latach - dziecko . wiadomo kobieta chce jakąś rodzinę stworzyć , może miała nadzieje na sformalizowanie w ten sposób związku?
Przychodząc pewnego dnia z dzieckiem ze spaceru znalazła swoje rzeczy i dziecka na klatce schodowej/mieszkanie jego/
Dziewczyna niespełna 30 lat - bez pracy , bo dziecko , u rodziców /dobrze że przygarnęli/ A w sadzie konkubinom przyznają alimenty najniższe , bo to wiadomo- po co się do łóżka pchała jak teraz nie ma z czego dziecka utrzymać?
Jaka przyszłość tę kobietę czeka? Jaki mężczyzna zainteresuje się takim materiałem? odpowiedzcie sobie same
drugi przykład.
Kobieta tak szaleńczo zakochana , że wzięła od razu konkubina do domu swoich rodziców i od razu ciąża , dziecko - bez formalności , bo wielka "miłość" nagle spłynęła na 30 latków.
Facet jak facet , od początku skoki w boki robił , nawet mieszkając u jej rodziców. A ona albo ślepa z miłości , albo musiała się godzić na wszystko , byleby był z nią. I to jest szczęście??
Kobieta wygląda tak że bez charakteryzacji może w Jasełkach kostuchę grać, ale wszędzie pisze jacy są szczęśliwi o jakiego ma cudownego faceta.
A facet ????? woli blondynki , a ona brunetką jest :):):)
ale piszesz pierdoly , pamietaj ze to samo dzieje sie w malzenstwach. I co ? wywalczylabys sobie wieksze alimenty ? tyle dla ciebie zwiazek i papierek znaczy ? to co opisujesz nie ma wylacznosci w zwiazkach nieformalnych bo dzieje sie tez w malzenstwach. Skoro faormalizacje traktujesz jako zabezpieczenie to ..... gratuluje :) nie poznasz dnia ni godziny kiedy ten papierek ci sie przyda :D
No tak racja, przecież kobiety w tym kraju nie mają prawa posiadać dobrej pracy, ani żadnych dóbr materialnych, są wręcz skazane na mężczyznę...
"Jaka przyszłość tę kobietę czeka? Jaki mężczyzna zainteresuje się takim materiałem? odpowiedzcie sobie same"
Hm... a ja mam lepsze pytanie. Jeśli byłaby rozwódką z dzieckiem to miałaby lepsze szanse na znalezienie i zainteresowanie sobą jakiegoś faceta? Albo w separacji, bo mąż się nie zgadza na rozwód - bo nie i juz.
Widzę, że głównym argumentem większości z was za konkubinatem jest ten nieszczęsny rozwód. Przecież to absurd. Nikt, kto w pełni świadomy sposób zawiera związek małżeński nie myśli o tym, że kiedyś się rozwiedzie. Owszem, dużo jest tego typu rozstań ale wynika to z zupełnie innych powodów, na temat których można by cały nowy wątek założyć. Dlaczego dla większości wyznacznikiem są złe wzorce? Dlaczego nie chcecie brać przykładu z tych dobrych? Czy naprawdę obracacie się tylko w takim środowisku, gdzie sami rozwodnicy i rozwódki? To tak jakby powiedzieć, że większość polaków to alkoholicy.
chyba chodzi o to , że dorabiaja sie wspólnie a potem jedno z nich zostaje z niczym.Facetowi łatwiej bo zawsze znajdzie sie taka co przygarnie , ale kobiecie z dzieckiem ciężko.W formalnym zwiazku to zabezpieczenie ma , bo nie można wyrzucić ze wspólnego mieszkania kobiety z dzieckiem, tu facet jest na gorszej pozycji ,dlatego w tych wolnych zwiazkach to jednak kobieta jest bardziej pokrzywdzona jak zwykle,bo jeżeli chce faceta zatrzymać musi godzić się na wszystko , w małżeństwie tak nie ma , bo żadna nie pozwoli sobie na złe traktowanie , czy zdrady i poniżanie- rozwód i facio fora ze dwora.
No tak kobietę trzeba sobie porządnie opłacić inaczej jak dostanie się za darmo, to się nie szanuje i nie ma sensu płacić. Znam kraje w których można kobietę dostać już za 4 krowy, a i za 3 jak się dobrze potargować!
No i co sobie ludzie pomyślą? Nie wniósł opłaty za darmochę ma babę, wyjdę na jakiegoś sknerę i oszusta.
Skoro w takim świecie żyjemy, to dlatego mamy udawać , ze pragniemy czegoś innego? Mam koleżanki po rozwodach i wdowę, które są w nieformalnych związkach i mężatki. Wszystkie są świetne! Nigdy nie patrzyłam na nie jak na gorszych ludzi. Mają super partnerów. Czy one są gorsze? Nie wcale nie. Sami możemy zmieniać świat. Dla mnie nie małżeństwo ale mój mąż jest ważny.Ślub wzięliśmy ze względu na rodziców, babcie , ciocie. I bardziej dążył do tego mój mąż niż ja. Nie wiem, czy teraz z perspektywy czasu robiłabym z tego wielkie hallo. Ta impreza, te suknie, te tańce. Dla kogo? Dla mnie na pewno Nie. Może ze względu na dzieci poszłabym do USC i tyle by starczyło.
Gościu 16:07 nie chodzi o sukienki czy imprezę tylko o sam ślub. Można go wziąć bez żadnej oprawy, w środku tygodnia. Trzeba tylko chcieć. Stajecie się wtedy prawdziwą rodziną, macie to samo nazwisko, wspólne przywileje no i wspólne życie.
Wilemo5, trafiłaś w samo sedno. Twój P jest rozwodnikiem i nie chciał ślubu brać a Ty musiałaś się na to zgodzić. Uważam, że gdyby nie był po przejściach nie bylibyście w wolnym związku. Najczęściej jest właśnie tak, że te wolne związki wynikają z jakiejś sytuacji a nie z samej chęci bycia w takim związku. Skoro przez czternaście lat jest wam dobrze ze sobą to znaczy że tak miało być. Gdybyście mieli ślub, na pewno nic by to nie zmieniło na gorzej, mielibyście za to łatwiej ze wszystkiego rodzaju formalnościami no i wspólne nazwisko. Nikt tu nie mówi o zawieraniu małżeństwa dla dobra dzieci czy coś takiego. Dla mnie po prostu małżeństwo jest konsekwencją tego, że chce być z kobietą i założyć rodzinę. Nie bałem się wyzwań, nigdy nie proponowałem swojej kobiecie mieszkania bez ślubu. Po prostu się oświadczyłem i zostałem przyjęty ;) Nie było żadnego sprawdzania się itd. Było za to wspólne "docieranie" i teraz po wielu latach małżeństwa mogę powiedzieć, że nie trzeba się go bać. Bo to nie tylko papierek, jak to niektórzy próbują wmawiać.
Chyba pęknę ze śmiechu, ale dyskusja .
Z tego co czytam większość chyba za formalnym związkiem obstaje.
mogłaby w jasełkach kostuchę zagrać bez charakteryzacji - rozbawiłam się do łez , ale rację masz "miłość" i "szczęście" niejedno ma imię , ale oblicz ma wiele.
Szczęścia prawdziwego życzę formalnego i nieformalnego .