A co tu się chwalić, co takiego człowiek ukończył? Dla kogoś z takim podejściem jak twoje to osoba po szkole zawodowej nie ukończyła nic, a prawda jest taka, że byle spawacz bez skończonej szkoły średniej a jedynie po kursie, osiągnął więcej w życiu, i to już w momencie kiedy się zdecydował zapisać na ten kurs... A dlaczego tak uważam? Taki "spawacz bez szkoły" lepiej przemyślał i zaplanował swoją przyszłość niż "wykształciuch" po 2 kierunkach.
Ale tez jest roznica harowac fizycznie do 67 lat i siedziec w biurze do 67 r.z. o ile jest sie mlodym silnym zdrowym to praca fizyczna wydaje sie atrakcyjna przynajmniej na poczatku w porownaniu z jakims uczeniem sie i konczeniem studiow. Pisze to na podstawie znajomych ktorzy mieli myslenie podobne do Twojego, jeden z nich pracuje na budowie jest po 40 a juz ma powazne problemy ze stawami, cala kase wladowywuje w budowany dom. Nie powiem dom prezentuje sie okazale, jeszcze trzeba go wykonczyc, ale zapracowywuje sie zeby postepy z domem szly dalej, wiec co mu bedzie po tym wspanialym domku jak zdrowie straci? Znajomi w hucie tez narzekaja, pracowac 15 lat przy piecach to jednak niszczy zdrowie, kasa jakas z tego jest, ale siedziec tak do 67 lat nie wiem czy dadza rade, teraz w druga strone, patrzac na moja mame ktora uczy w szkole, tez ma juz dosc i jest zmeczona, ale jednak spokojnie do tej emerytury docipie nie nadwyrezajac za bardzo zdrowia, chociaz nerwow tez sie musi troche natracic
Ja to ci akurat odpowiedziałem jedynie na twoje denne zdanie, aby inni się pochwalili co ukończyli i co osiągnęli. Gwarantuję Ci, że ten spawacz też wolałby pracować przy biurku. Sam jednak wiedząc gdzie zarobi najlepiej zdecydował się na ciężką pracę ale opłacalną, zamiast studiowania dla samego papierka... Jak już wybierając studia człowiek myśli o tym, żeby studiować to co lubi albo to po czym znajdzie najłatwiejszą pracę to coś tu jest nie tak z priorytetami. Najpierw powinno się zastanowić czy aby na pewno po takich studiach w ogóle znajdzie się pracę... I zrozum, że mój wywód o spawaczu to zwykła przenośnia. Równie dobrze mogłem przytoczyć tutaj zawodowego kierowcę, szwaczkę, sprzątaczkę czy gościa nalewającego gaz na stacji benzynowej. Wtedy nie miała byś podstaw aby czepić się takich pierdół jak stawy Twojego kolegi i może lepiej by ci przyszło przyswojenie mojego toku rozumowania, którego nie zrozumiałaś nawet częściowo.
Wlasnie nie maja czym sie pochwalic, ale do krytykowania innych pierwsi. Dziewczyna jest zalamana i chyba ostatnie czego potrzebuje to jeszcze bardziej ja dobijac. Czasem moze warto spojrzeć na siebie przed pisaniem takich rzeczy ale nie, najlepiej sie dowartosciowac dokopujac jakiejś dziewczynie ktora ma problem. Ale chyba Ci piszacy tutaj nie zrobili zadnych bledow w zyciu i maja super swietna pracę, skoro nie wykazuja zadnej empati. Ja od siebie radze moze narazie zlapac jakakolwiek prace nawet smieciowke zeby nie siedziec w domu, bo to chyba najgorsze co moze być. No i oczywiste moze sprobowac sie przekwalifikowac
Moim zdaniem powinnaś albo zdecydować się na wyjazd do dużego miasta i tam szukać pracy albo jeśli zdecydowanie chcesz zostać tu to bierz co dają i jednocześnie próbuj się przekwalifikować zdobywając tym razem konkretne umiejętności a nie tylko kolejny dyplom.
Btw, ja świadomie wybrałam kierunek studiów kierując się pragmatyzmem, ścisły - taki, po którym mogłam zarabiać konkretne pieniądze - choć jako finalistka olimpiad miałam wolny wstęp na kilka kierunków humanistycznych. Mimo że musiałam zaryzykować i zdawać trudne egzaminy zamiast pójść na łatwiznę. Miałam konkretny plan na życie i udało się. Dzięki temu pracuję na własny rachunek i niczego mi nie brakuje.
Jesteś młoda, próbuj nowych rzeczy. Rozejrzyj się i zobacz na czym ludzie zarabiają. I nie trzymaj się kurczowo ani Ostrowca ani chłopaka - jak kocha to i na odległość wam się uda.
Nie da się kochać na odległość.
Jeśli ktoś nie pomyślał przed wyborem kierunku studiów, a teraz ma za dużo dumy aby przyjąć umowę śmieciową i pisze o braku perspektyw, to chyba nie liczył na to, że każdy go będzie poklepywał po plecach i mówił jaki to jest biedny...
Moja córka przez kilka lat po skończeniu studiów rachunkowosc i finanse brała wszystko, zeby nie siedzieć w domu.Pracowała nawet za 400 złotych. Opłaciło się. Poznała ludzi, którzy pomogli jej w znalezieniu pracy.Teraz ma stałą pracę co prawda nie związaną zupełnie z kierunkiem ukończonych studiów ale jest zadowolona.Siedzenie w domu to trauma dla młodego, zdrowego człowieka.
Nie masz się czym chwalić, poza tym że córka była niewolnikiem u swojego pana za 400 zł (miesięcznie?!! to chyba za 2h dziennie pracy). Jak ktoś lubi być pokornym cielakiem dymanym przez swojego właściciela za psie pieniądze to jego sprawa, ale nie sugeruj innym że to jest dobra słuszna droga i też powinni tak robić, bo to zwykłe robienie z siebie taniej siły roboczej i sprowadzanie swojej godności ludzkiej do poziomu bruku. Też kiedyś pracowałem za 500 zł miesięcznie, ale to było 12 lat temu, kiedy pieniądz miał jakąś wartość, a teraz za 500 zł to można zatankować dwa razy samochód do pełna.
Ja zgadzam się z tym co piszesz. Jednak w moich poglądach jest taka różnica, że jeśli ktoś nie pomyślał wcześniej i teraz nie ma perspektyw zatrudnienia, to niech cierpi za błędy przy wyborze kierunku studiów, siedząc na bezrobociu albo zarabiając grosze. Jak ktoś wybierając kierunek myślał o pracy to teraz z tą pracą problemów nie ma. Ale jak ktoś kierował się myślą o samym papierku to może sobie ten papierek oprawić w ramkę i powiesić nad łóżkiem. A wszystko to efekty wmawiania ludziom, żeby szli na studia i się kształcili to będzie im łatwiej. Przez to mnóstwo osób poszło na studia mimo iż sami tego do końca nie chcieli tak na prawdę. Teraz mamy masę "wykształciuchów" po socjologii i innych podobnych kierunkach. Tylko kto im wszystkim da pracę w zawodzie?
Owszem cenić się trzeba ale pisanie o braku perspektyw i jednocześnie odrzucanie jakiejkolwiek umowy śmieciowej to już zakrawa o śmieszność ze strony takich osób.
A ile ma pracowac na tej umowie smieciowej do konca zycia? Utrzyma za to rodzine? Chyba to normalne ze w wieku 18 lat czlowiekowi ciezko podjac odpowiednia decyzje odnosnie swojego przyszlego zycia, skad niby maja wiedziec co robic? Moze ktos ich zle pokierowal, ktos zle doradzil lub w ogole nie mieli sie kogo poradzic, a samemu chyba ciezko podjac dobra decyzje, ja wiem niektorym sie udalo innym nie, to co maja byc teraz skreslenie do konca zycia za zly wybor w wieku 18 lat? przed nimi wlasciwie jeszcze cale zycie, jeden blad nie przekreslac calego zycia
W wieku 18 lat doradców wszelkich młodzi traktują prawie jak wrogów, oni wiedzom lepiej
Gościu 00:23 uważasz, że lepiej być na utrzymaniu kogoś niż mieć własny grosz!Znam chyba takich co myślą podobnie i mająć 40+ jeszcze nigdzie nie pracowali i są na utrzymaniu emerytów. Za bardzo se cenili i nie chcieli pracować za psie pieniądze. Ja pracuję i często godność często chowam do kieszeni.np. nie obrażam się jak klient w złym humorze traktuje mnie po chamsku.
Jakby Ci sie naprawde chcialo pracowac to bys wziela te śmieciówke zeby tylko zarobic sobie na wyjazd i heja w drogę no bo język chociaż jeden zakładam że znasz perfekcyjnie po 2 fakultetach.. ale tak naprawde jest Ci z tym wszystkim wygodnie ze Cie utrzymują i tak tkwisz w tym narzekając, ale na co? moze na zbyt wysokie mniemanie o sobie tez by warto? (Bill Gates np.zaczynał od modzenia w garażu:)
Po tych fakultetach wyjechać do można szukając pracy do dowolnego miasta w Polsce
a może chłopak nie ci pomoże w znalezieniu pracy?
Niepotrzebnie wróciłaś tu. Trzeba było z rozpędu szukać czegoś tam, gdzie studiowałaś. Ale Lublin to też chyba nie Eldorado. Moje dziecko kończy teraz drugi kierunek i też nie pracowało na studiach, też miało stypendium cały czas. Teraz widzę, że to błąd. Powinniśmy nie dawać kasy tylko pogonić do roboty. Teraz pozostaje nam wznosić błagania do losu, żebyśmy mieli oboje pracę, to damy na życie. Wrócić nie pozwolę za nic na świecie, póki pracujemy. I niech szuka czegoś w dużym mieście, byle nie tu.
Głosować na PO, by żyło się lepiej! Wszystkim!