Może to śmieszne ale mam wrażenie iż w naszym mieście działa mafia ciuchowa.Byłam kilka razy w ciucholandzie na Pułankach i co piątek kilka tych samych osób razem z rodzinami i znajomymi łapią wszystko co możliwe.Co póżniej z tym robią,gdzie to sprzedają.Dzisiaj starsza pani wyszarpała mi kozaczki,niewiem czy byłyby dobre,ale ona dorzuciła to do olbrzymiego wora który miała już zostawiony za ladą.Pal cholera te buty ale po co te same osoby kupuja takie ilości ciuchów.Może ktoś coś wie w tym temacie.
Nie sprzedają tylko w tym chodzą. Co w tym dziwnego? Nie stać mnie na nowe, markowe ciuchy a tam mogę kupić fajne rzeczy za przyzwoite pieniążki. Mam już pełne dwie szafy i jakoś to się kręcie. Przynajmniej nie mogę narzekać na to, że nie mam co na siebie włożyć. Zresztą to jest jak nałóg, gdy rzucają nowy towar po prostu muszę tam być i zawsze coś kupię. Komu to przeszkadza?
kupują ,a następnie sprzedają drożej u siebie.
najgorsze baby czychają jak wygłodniałe sępy na buty i torebki. Bezczelne! Biją się, krzyczą, popychają. " zajmują " sobie miejsca przy boksach. zajmiesz im miejsce, to zaczna drzec ryja na Ciebie ze jestem slepa i zajmuje jej miejsce chociaz akurat bylo jedyne puste miejsce.. :) chamstwo chamstwo chamstwo. handluja a zusu nie placa. trzeba sie zabrac za to.. niech placa jak wszyscy.. :)