Praca na kasie to żadna przyjemność, zgadzam się z gościem 07:51. Spełniać może się dobra lekarka, malarka, architektka itd a nie kobieta, która pracuje fizycznie za najniższą krajową.
10:44 taka prawda. Nauczyciele ubzdurali sobie "wypalenie zawodowe" a wykształcenie marne, przedszkolanka co nos i pupę wyciera też narzeka i się nie dziwię. Fajnie być bizneswoman albo osobą wykształconą i wtedy jest frajda z pracy. No, ale w Ostrowcu spełnieniem jest praca na kasie czy w szalecie miejskim.
Nie każdy rodzi się artystą czy dyrektorem, znam takich co pracują "bez mózgowo" i sprawia im to przyjemność czyli czują się spełnieni jako typowe "woły robocze". Jeszcze raz zapytam czy spełnienie w pracy to wysokie zarobki czy może czerpanie przyjemności z dobrze wykonanej pracy? O zarobkach nie będę dyskutował.
Zdaję sobie sprawę z tego jak ważny jest wewnętrzny spokój jeśli chodzi o samorozwój i chęć podjęcia własnej ścieżki kariery, która w pewien sposób definiuje nas jako osoby. Pomimo iż w domu, z dziećmi działasz dużo i wcale się nie nudzisz, to mimo to gdy Twój mąż wraca z pracy masz wrażenie, że nie zrobiłaś nic i jego dzień był stokroć bardziej ciekawszy niż Twój. Poszukuję takich historii jak Twoja, bo nie chcę się zgodzić z takim modelem i dlatego chciałabym Cię serdecznie zaprosić do opowiedzenia o tym co przeżywasz.
Napisz do mnie wiadomość i porozmawiamy o szczegółach na priv
frydrychpaulina@gmail.com
Zazdroszcze☺ja muszę robić na cały dom.Dzieci niedopilnowane.,w chałupie bałagan a ja znerwicowana.Ciesz się i korzystaj ze mąż jest zaradny i sam może utrzymać rodzinę .Chętnie bym się z Tobą zamieniła
A ja to myślę, że facet nie chce Cię puścić do pracy, bo jest o Ciebie zazdrosny i najzwyczajniej w świecie boi się, że mu jakiś numer wywiniesz. Mam jednego znajomego, co wypuścił żonę do pracy do Niemiec i mu w ciąży wróciła. Potem oczywiście rozwód i przeprowadzka do ojca dziecka. Mam też drugiego znajomego, który załatwił swojej kobiecie pracę, bo na siłę chciała pracować a bez znajomości nie bardzo się dało niczego znaleźć i w nagrodę za to, poznała tam innego gościa i się skończyło jak w przypadku tego pierwszego znajomego z tą różnicą, że ciąża pojawiła się dwa miesiące później, już po rozstaniu a nie w trakcie związku jak u pierwszego.
KTW78 to niezłe numerki żonki wykręciły Twoim kolegom. Moim zdaniem to zależy tylko i wyłącznie od człowieka a nie od sytuacji czy zmiany otoczenia. Jeśli się szczerze kocha partnera, jest się z nim szczęśliwym i darzy się go <przede wszystkim> szacunkiem to nie ma bata, żeby doszło do zdrady. Przyprawić najbliższej osobie rogi to chyba najgorsze świństwo jakie można jej zrobić.
Jedna żona, druga dziewczyna. Właściwie, z tego co kojarzę, to już chyba nawet narzeczona. Mało istotne. Wiadoma rzecz, że takie akcje zależą tylko i wyłącznie od człowieka. Ale siedząc w domu jest mniejsze prawdopodobieństwo poznania kogoś, kto nagle się okaże ciekawszym egzemplarzem niż mąż :)
17:01 i tu się mylisz. Te co siedzą w domu maja nadmiar czasu i uwierz, jak chcą to zdradzą, szybciej niż te pracujące np w sklepie, szkole. No i podstawa to uczucie do partnera. Czy bym się nudziła, czy pracowała wśród mężczyzn (a nudziłam się i pracowałam wśród mężczyzn) nie zdradziłabym męża, mam też nadzieję, że i on przez te wszystkie lata tego nei zrobił, mimo, że nie widzimy się codziennie. Powiedzenie "kontrola podstawą zaufania" jest śmieszne. Po co być z kimś jeśli ma się go kontrolować i mieć wątpliwości co do uczuć? Jestem w związku 20lat i mam wrażenie, że im dłużej tym bardziej jesteśmy ze sobą związani i nie ma szans na zdradę, przynajmniej z mojej strony.
KTW78 przypuszczam że Twój men Cie krótko trzyma na smyczy bo Ci nie ufa,musiałaś sobie czymś zasłużyć na taką opinię.W normalnych związkach jedno i drugie pracuje nieistotne towarzystwo w pracy.Jeśli ktoś jest uczciwym i wiernym drugiej osobie to spuszczenie z łańcucha nie powoduje ciąży u żony i alimentów u męża.Gdy sytuacja jest odwrotna to zdarza się ,że niepracująca żona wyjdzie do piwnicy po przysłowiowe ziemniaki czy ogórki kwaszone a wróci z tej piwnicy w ciąży,nie musi jechać na saksy do Niemiec czy innych Włoch.To samo dotyczy męża ,niewierby pójdzie z kolegami na piwo czy na mecz a po 9 ciu miesiącach przychodzi wezwanie do płacenia alimentów.Ludzie dzielą się na wiernych normalnych i tych drugich oraz na mądrych i głupich ...tyle w temacie resztę proszę sobie dopowiedzieć lub przypasować do danej sytuacji.
Uuups gość kpt Jack!!!!! Ale wtopa!!! :D I co ty masz z tą piwnicą???
KTW78 a Ty wypuszczasz czasem żonę/partnerkę na dwór co by się kobita przewietrzyła??? < :D >
To leszczu jesteś skoro żadna Cię nie chce a już czterdziestki dobijasz.... Przegrałeś chłopie życie.
Gość 19:10 łatwo przychodzi ocenianie kogoś, kogo się nie zna, co? Trudniej za to spojrzeć na swoje życie i je zweryfikować :)
Czy wyznacznikiem NIE przegranego życia jest "tkwienie" w małżeństwie? Czy posiadanie partnera to taka recepta na szczęście? Pisanie o kimś, kto jest sam, że przegrał życie i jest leszczem jest co najmniej śmieszne i nie poważne. Przegrał życie to ten, kto się stoczył na dno i nie może się od niego odbić albo ktoś kto odsiaduje dożywocie.
Lepiej w wieku 40stki wybrać mądrze niż w wieku 20stki bezmyślnie ślubować miłość a potem bić się o majątki. Rozsądek przychodzi zazwyczaj z wiekiem a sposób komentowania dużo o człowieku mówi :P
Dajcie spokój gościowi z 19:10. Przyszedł się chłopak ( albo dziewczyna, bo w sumie nie wiadomo ) dowartościować, a Wy mu piszecie, że jest be. Zamknie się teraz w sobie, rozmyślając że mu nie poszło i się jeszcze targnie na życie. Nie można tak od razu krytykować. Trzeba powiedzieć: '' tak , masz rację, popieramy cię , jesteśmy z tobą, wszystko będzie dobrze, jesteś fajny.