Dziś te dzieci maja 21 i 16 lat
co nie zmienia faktu, że były zaniedbane. Moja 16latka ma obowiązki, nauka i sprzątanie w domu, ale nigdy opieka nad rodzeństwem. Nie ona jest ich matką, a kiedyś jak facet ciota to dzieci samopas chodziły. Ja pracuję ale tyle, żebym miała czas wyjść z dziećmi na lody, do kina, pojechać do teatru i pomóc im w lekcjach, a inne matki tyrające w biedronce z przymusu nie maja czasu nawet na wywiadówkę.
Do garów! Prania Ci się uzbierało, a nie tu na forum będziesz się udzielała. Co za czasy!
Tobie ręce do tyłka przyrosły?
i tak że miała chwile czasu między praniami żeby wątek zakładać, za mało roboty w domu ma i sie w głowie przewraca
To się nie czaj tylko idź do pracy, bo jak za kilka lat zostawi cię facet będziesz na lodzie. Bez pracy a w przyszłości i bez emerytury
14:39 uczciwy facet zabezpiecza żonę i rodzinę na wypadek rozstania. Mnie abym nie bała sie zajmować naszymi dziećmi kupił ziemię, opłacał krus aby lata pracy leciały a i kasa z ziemi jakaś jest. Mam lokatę, mieszkanie tylko na mnie i auto, choć jużniezbyt nowe. Spokojnie mogłabym siedzieć w domu.
14:00 więcej, coś koło 900zł ma moja teściowa dziś a dopiero od 2lat pobiera, a moja mama, która była przedszkolanką ma ciut więcej. No i dziś płacąc podwójne składki masz podwójną emeryturę. Ważne, że lata pracy masz.
masz rację idź do pracy, tylko ciekaw jestem czy wyrobisz na przedszkole jedzenie i faceta jakby on chciał teraz posiedzieć w domu.
ciekawe czy facet da rade sam w domu z tymi obowiazkami
To też zależy czy dobrze zarabia małżonek.Jeżeli dobrze to ma rację ,odchowasz dzieci i wtedy możesz pracować.Ale wszelkie takie decyzje trzeba wspólnie przedyskutować.Za i przeciw.
Idź do pracy, bo tylko tam wraz z wiekiem będziesz się rozwijać bez względu na to jaka to będzie branża. Będziesz nadążać za postępem i światem. Dzieci są już duże i też muszą iść między ludzi, staną się przez to samodzielne i otwarte na świat. Powyżej trzech lat babcia nawet najlepsza już się nie nadaje. Pracując wzrośnie Twoja wartość nawet w oczach męża, który sam tego jeszcze nie wie. Z biegiem lat on nie będzie miał o czym z Tobą rozmawiać i uzna Cię za głupszą. Chodząc do pracy jest potrzeba wyjścia z domu, zadbania o siebie, co też pomimo, że nie będzie lekko, dobrze wpływa na psychikę. Obowiązki powodują, że musimy się dobrze organizować, a przy okazji dzieci staną się bardziej zaradne. Moja znajoma, żona lekarza nie pracowała, gdyż nie było takiej potrzeby. Ale za to dbała o duży dom, robiła piękne przyjęcia (bardzo dobrze się na tym zna), wychowywała dzieci. Dziś pan doktor nie ma dla niej szacunku, dwoje obcych ludzi w pięknym dużym domu. Odejść nie może, gdyż nie ma emerytury, a po sądach nie chce chodzić. Jest nadal gospodynią domową, a nie partnerem swojego męża. Ponadto nigdy nie wiadomo co życie ze sobą przyniesie.Pozdrawiam i życzę powodzenia. Gdy będzie to zła decyzja to zawsze łatwiej zrezygnować z pracy niż do niej się dostać, szczególnie, gdy nie będzie się miało wypracowanego stażu pracy.
12:16 myślę, że praca w piekarni czy na kasie nie rozwija, przeciwnie. Na inną szase nikłe w naszym grajdole. Ja akurat pracuję jak wyzej pisałam, ale nie w Ostrowcu ale nie każda z nas jest wykształcona i ma auto, żeby codziennie dojeżdżać do lepszej pracy. A bycie czyimś sługusem za najniższą mnie by poniżało a i mąż by się wstydził. Tak więc wszystko jest kwestią indywidualną.
jestem wykształcona , mam auto dojeżdżam do pracy bo pozwala mi się realizować..jednak inaczej odnoszę się do pracy sprzedawcy..uważam, że żadna praca nie hańbi i taka daje obycie z ludźmi, wymusza punktualność, organizację i wysiłek fizyczny, którego nie da praca przy biurku... często jest tez początkiem do stworzenia własnego biznesu, wspinania na wyższe szczeble.. od sprzedawcy po kierownika i dyrektora, który już zarabia kilkadziesiąt tysięcy, o których Ci się nie śniło.. Sprzedawca w Lidlu zarabia też tyle co urzędnik...:) ,,Mąż by się wstydził'' - współczuje takiego męża..
A ja myślę sobie, że żadna praca nie hańbi i, że w każdej pracy można się zhańbić. Nie ma znaczenia, czy w piekarni , czy poza "grajdołem" , jak napisałaś. W każdej pracy można spotkać się z ludźmi różnej maści, wykształconymi i mniej wykształconym, skromnymi i nadętymi zarozumialcami, jak ty. Każde takie spotkanie i kontakt czegoś uczy. Jeżeli będzie się wyróżniać w zespole - można awansować, można mieć szansę na zmianę pracy, poznać innych, nawiązać kontakty, wykorzystać je w przyszłości. I w każdej pracy, nawet najlepszej, można być zwyczajnym palantem i dooopkiem. Ja pracuję tutaj, szanuję każdego człowieka w pracy, na każdym stanowisku. Nie muszę się z nim przyjaźnić, ale nie daję nigdy odczuć tym "niższym" zawodom, że jestem wyżej.
Gosciu 14.11 masz 100% racji
A dla mnie komfortem jest posiadanie własnych pieniędzy, a nie siedzenie w domu.