Windziarz mądralo,pewnie ciepłą posadkę masz i złośliwości tu wypisujesz...Jestem kobietą a jedyne oferty jakie mi pani w PUP oferuje to murarz,cieśla,spawacz,kierowca tira...No porażka!Gdybym miała na wydanie z 15 tys to zrobiłabym prawko na tira z naczepą i poszłabym jeździć,ale nie mam takiej kasy!Twierdzisz,że pracy jest tylko nie ma komu robić?Pokaż mi te oferty,które widocznie Ty znasz lepiej.
Proszę bardzo - pierwszy błąd: szukanie pracy w PUPie. Tam nie ma pracy. A 15 tys. zarobić to nie problem - jak ktoś chce, wyjedzie na pół roku zbierać truskawki czy sprzątać domy, wróci i zrobi prawo jazdy na tira. Jeśli są takie tylko oferty, trzeba robić z tym co się ma, a nie czekać aż kaszka spadnie z nieba.
kupujecie w zagranicznych sklepach dając pieniądze innym państwom, a dziwicie się, że nie ma pracy, a skąd ma być skoro wszystkie pieniądze wywożone są za granice :) jedźcie szukać pracy tam gdzie dajecie pieniądze biedronka = portugalia, tesco = anglia, e.leclerck = francja, lidl, kaufland = niemcy,
a nie piszcie, że nie ma pracy :)
Znaleźć pracę to nie problem. Gorzej kto za nią zapłaci.
Ale skoro ty nie widzisz w tym problemu to może podasz kilka ofert pracy skoro jak sugerujesz to żaden problem - wystarczy wyjść z domu, a nie "smęcić" na forum optymisto :)
windziarz to troll i prowokator, dajecie się mu podpuszczać jak dzieciaki, a on się śmieje że ludzie się pienią na jego posty.
To jest właśnie wasz problem - wszystko przynieść, przewiązać wstążeczką i podać na tacy. Jeszcze aplikację za nich złożyć, bo jak pochmurno to nie chce się z domu wychodzić. PRL strasznie was tu rozpieścił.
W Ostrowcu są ogromne niedobory pracowników, bo większość tych co coś umieją dawno stąd wyjechała. Skończy jakąś socjologię jeden z drugim i szuka pracy latami siedząc na garnuszku mamusi. Zostaje albo się przekwalifikować albo płacz i zgrzytanie zębów. Miesiąc temu szukałem kogoś do położenia płytek - najbliższy termin u fachowca był średnio za 2 miesiące. Daje do myślenia?
Sorry, ale irytują mnie takie wątki niemożebnie.
Panie urzędniku - dobrze się Pan bawi za moje pieniądze? :)
Jasne wielkie niedobory pracowników w firmach, których nie ma.
Oj windziarz, windziarz. Jeśli masz działalność gospodarczą to dziwnie piszesz jak urzędnik państwowy :)
Tak się składa, że też miałem kilka lat firmę, zatrudniałem kilka osób i wiem o czym mówię, jeśli twierdzę, że w Polsce wolny rynek jest tak wolny, że pod względem wolności gospodarczej Białoruś wyprzedza nas o kilkadziesiąt miejsc w rankingu światowym.
Wolność rynku jest tylko dla tych, którzy mają odpowiednie kontakty z urzędnikami i potrafią czerpać profity ze zleceń państwowych lub samorządowych - a jak się robi to, aby ta firma a nie inna dostała takie zlecenie nie będę chyba tobie tłumaczył.
Tak - taki biznes może sobie chwalić to co jest w naszym kraju i mieście.
Niestety, a może stety nie wszyscy mają taki charakter, aby działać nieuczciwie i budować sobie swój dobrobyt na łapówkach.
Jest takie powiedzenie: "W Polsce tylko ryby nie biorą".
I coś w tym jest.
Więc jeśli nawołujesz, że każdy może otworzyć sobie biznes to albo nie znasz realiów albo masz ludzi za durniów, sam jednocześnie korzystając garściami z pewnych układów.
Widać mam zadatki na urzędnika :)
Korupcja, widzimisię urzędnika i dziwne prawo jest problemem, ale nie jest to nie do przejścia - biznes to sztuka przezwyciężania trudności wbrew wszystkim i wszystkiemu. Też działam w zamówieniach publicznych, czasem coś się wygra, częściej nie (ceny dumpingowe rządzą), ale zawsze są odbiorcy indywidualni/ inne firmy/ inne miasta. W życiu nie dałem łapówki i nie zrobiłem żadnego przekrętu, bo jestem odpowiedzialnym podatnikiem i nie mam czasu drążyć lokalnych układów, nawet jeśli czasem czułem się przez to jak jedyny biały w murzyńskiej wiosce.
Każdy może wybrać sobie taką branżę jaka mu odpowiada i jaka przysporzy mu najmniej siwych włosów, proste.
To dlaczego my jesteśmy na 70 pozycji pod względem wolności gospodarczej a Białoruś na 50?
Który z nas życie w imaginowanym świecie?
Aby nie być gołosłownym:
Zleceniodawca, któremu zależało na czasie podzielił zlecenie na kilkadziesiąt etapów przekazując ich części dwóm podmiotom.
Podmiotowi A i podmiotowi B.
Ponieważ specyfika zlecenia polegała na "przewijaniu się tematu" przez urząd (pozwolenia, dokumentacja, zezwolenia itd., itp.) to podmiot A załatwiał jeden temat w 30 dni, a podmiot B załatwiał temat w dni 7.
Zgadnij, który z nich miał znajomości z urzędzie?
Wszystko odbywało się zgodnie z procedurami, gdyż wg. Kodeksu Postępowania Administracyjnego urząd ma na załatwienie jakiejś sprawy tyle i tyle dni. A raczej do tylu dni. Jednemu więc może załatwić papierek w ciągu godziny, a innemu w ciągu 10 dni.
Kto ostatecznie w zasadach "wolnego rynku" wygrał cały przetarg?
Dalej:
Miasto X. Rozmowa z przedsiębiorcą Y:
"Proszę Pana, ceny jakie mi Pan przedstawił są konkurencyjne i z pewnością, gdyby tylko o kwestie finansowe tu chodziło to ja bym przyjął Pana ofertę. Ale ta mafia, która siedzi w urzędach ona zrobi wszystko, żeby Pana zablokować, gdyż na tym terenie zlecenia może dostać tylko firma, która powiązana jest z tym urzędem. A jak oni Pana zablokują to ja nie będę mógł wyciągnąć później od inwestora kilku milionów złotych i pójdę z torbami. Dlatego przykro mi."
I tak kolego biznesmenie w Polsce wygląda wolny rynek. Więc nie opowiadaj tu, że każdy może sobie założyć interes. Założyć możesz tylko jeszcze szybciej go zamkniesz w Polskich warunkach niż go otworzyłeś (no chyba, że jesteś Pan Zdzisio, szwagier Pana Rysia co to w urzędzie przetargi rozstrzyga).
Już jestem, Ciemniak. Nie twierdzę, że takie rzeczy się nie zdarzają, ale nie ma co demonizować - tysiące firm jakoś sobie radzą, urzędnicy też bywają ludźmi i tak naprawdę rzadko rzucają jakieś wydumane kłody pod nogi. A Polska na 70 miejscu była w 2010, teraz jest na 59 (chyba) ze 152 krajów. Nie wiem dlaczego tak kurczowo walczysz o te zamówienia publiczne, to dobre dla dużych i starych wyjadaczy, jakby cały biznes tylko wokół nich się kręcił.