Miałem przyjemność pracować na wyspach w zrobotyzowanej firmie. Bylem pod wrażeniem technologii w nowoczesnej firmie. Jednak po powrocie do Ostrowca, gdy podjąłem się próby pracy w ostrowieckich "Parasolkach" poddałem w wątpliwość sens jakiejkolwiek automatyzacji. Przecież można po najwydajniejszym pracowniku dostosować normy, które dadzą 1000 zł z groszami za pracę na 100% swoich możliwości. Efekt? KASA KASA KASA, dużo KASY(nie dla pracownika). Zdrowie i godność ludzka jest nieważna, przecież znajdzie się kilkuset chętnych na to stanowisko, także jak coś NIE PASUJE, to do widzenia, szczęścia życzymy. W ten sposób odszedłem z firmy, która traktuje pracowników jak bydło, ja zostałem bez pracy i znowu planuję emigrację, z której wróciłem ślepo wierząc, że jakoś sobie ułożę tutaj życie. Pomyliłem się, sztuka ludzkich wyborów, jednak, gdy drugi raz opuszczę moje miasto, nauczony doświadczeniem, nigdy więcej nie podejmę decyzji kierowanej nostalgią do mojej małej ojczyzny. Życie niszczy marzenia.
JAK KTO MOZE NIECH STAD WIEJE I TU NIE WRACA GORZEJ Z TYMI CO NIE MOGĄ POZDRAWIAM ŻYCZĘ WYTRWAŁOŚCI I SZCZĘSCIA
Ja sie nie dziwie,ze nie ma w ostrowcu pracy.
Przyjechalam na swieta do polski i chcialam siostrzencowi kupic laptopa na mikolaja.Znajomy moj stwierdzil,ze zalatwi.Zadzwonil do kolegi i powiedzial tylko `jacek,potrzebuje laptopa.Nowy.Dobry.`. Przyjechal pan jacek i okazalo sie,ze ma nowe laptopy o kilkaset zlotych taniej niz w mediaexpert.Powiedzialam,ze ja bym wolala fabryczny i z gwarancja.Pan jacek wyjasnil ze `przychodzi do sklepy 10 laptopow, wpisuje sie,ze przyszlo 9 i wszystko jest fajnie,laptop za kilka tysiecy jako pracownik ma gratis.Wiec moze go sprzedac taniej.Dodam,ze przyjechal fajnym samochodem,ktorego raczej za pensje sprzedawcy nie kupil.
Jak maja was szanowac pracodawcy,skoro wy pracodawcow nie szanujecie.Nie chcecie byc okradani,to sami nie kradnijcie.Zmiencie siebie.Wtedy i praca sie znajdzie.
Podziekowalam panu jackowi.Kupilam siostrzencowi uczciwie w sklepie.
No tak, zima idzie, będzie wysyp takich wątków.
Praca jest, tylko robić nie ma komu. Coraz więcej na rynku "pół-inteligentów", czyli takich co do pracy umysłowej jeszcze się nie nadają, ale fizyczną już się brzydzą. Oraz pół-stażystów: ciągle się uczą i wiecznie nic nie czają.
Ty się takim trollem urodziłeś czy wyewoluowałeś na potrzeby forum? :)
Raczej to drugie - wraz z pismenem dostajemy lepsze stawki za posty POobronno-PISozaczepne :) Jak się zmieni właściciel i linia ideologiczna, będziemy pewnie nadstawiać piersi za Macierewicza i wołać o dobrobyt z góry.
Windziarz mądralo,pewnie ciepłą posadkę masz i złośliwości tu wypisujesz...Jestem kobietą a jedyne oferty jakie mi pani w PUP oferuje to murarz,cieśla,spawacz,kierowca tira...No porażka!Gdybym miała na wydanie z 15 tys to zrobiłabym prawko na tira z naczepą i poszłabym jeździć,ale nie mam takiej kasy!Twierdzisz,że pracy jest tylko nie ma komu robić?Pokaż mi te oferty,które widocznie Ty znasz lepiej.
Proszę bardzo - pierwszy błąd: szukanie pracy w PUPie. Tam nie ma pracy. A 15 tys. zarobić to nie problem - jak ktoś chce, wyjedzie na pół roku zbierać truskawki czy sprzątać domy, wróci i zrobi prawo jazdy na tira. Jeśli są takie tylko oferty, trzeba robić z tym co się ma, a nie czekać aż kaszka spadnie z nieba.
Jeśli mówisz o serwerach to na praktykę w domu raczej nie ma szans. Więc raczej zostanie samoukiem w np zarządzaniu AD jest dość trudne...
Wiadomo najlepiej nauczyć się w dużym środowisku sieciowym, ale jeśli nie masz możliwości to masz coś takiego jak programy do virtualizacji i możesz stworzyć namiastkę takiego środowiska a później fora tam możesz poznać więcej ciekawych rzeczy niż na nie jednym kursie. Po za tym na kursie też nie pracujesz w dużym środowisku sieciowym. Np. na kursie CCNA pracujesz w laboratorium gdzie masz 2 routery kilka przełączników a resztę możesz modelować w Packet Tracerze. J
Wolałbym sam wypłacać emeryturę moim rodzicom niż aby to robiło państwo.
Jestem dziwnie spokojny, że lepiej by na tym wyszli :)
No pewnie, że tak. Problem w tym, że ty pomożesz swoim, a co będzie w takiej sytuacji mógł zrobić jeden z bezrobotnych Gości powyżej? Wywieźć ich do lasu razem ze śmieciami? Po to właśnie wymyślono solidarność społeczną, że jak ci się powinie noga, możesz sięgnąć do wspólnego koszyczka, do którego wcześniej sam dokładałeś. Tyle teoria. Jak jest z praktyką, dobrze wiesz. Dlatego właśnie wołam jak do puszczy - owszem, państwo powinno wam pomagać, ale z racji tego że jest molochem, robi to dość nieudolnie (i kogobyście sobie nie posadzili za sterami, przez najbliższe 50 lat pewnie się to nie zmieni), dlatego zacznijcie pomagać sobie sami.
Jeśli państwo zabiera mi w postaci różnych podatków 70% moich dochodów to z czego mam sobie jeszcze pomóc?
Jeśli tak potrafisz myśleć to zachodzę w głowę, że musisz mieć dziwnie dużo szczęścia, że tak niby ci się dobrze dzieje w tym naszym kraju i , że to wszystko zawdzięczasz wyłącznie sobie a nie stryjkowi Marianowi :)
Po pierwsze twoje słowa sugerują, że nie ważne kto kieruje to i tak samochód pojedzie jedyną słuszną drogą.
Po drugie solidaryzm społeczny nie polega na tym, aby wyrosła nam pod bokiem pół milionowa armia urzędników, a pieniądze nasze były przejmowane przez różnych aferzystów.
Jeśli solidaryzm społeczny polega na tym, że państwo zostawia mi 30% dochodów twierdząc, że pozostałe potrzebuje na tego biednego człowieczka co to nogę złamał, a jednocześnie firmy np. niemieckie rozliczają się z niemieckim fiskusem z łapówek wręczanych polskim urzędnikom to ja się pytam:
Za co oni im te łapówki wciskają? Czy aby nie za to, aby te moje 70% które mi państwo zabrało trafiło nie do tego gościa ze złamaną nogą tylko do Pana Muellera z Hannoveru za wybudowanie stadionu za cenę dwa razy większą niż zrobiłby to u siebie w Niemczech?
Ty naprawdę jesteś tak naiwny czy tylko udajesz?
A wracając jeszcze do naszej dyskusji: nie wiem w jakiej branży robisz, ale są branże w której głównie musisz się nastawić na kontrakty ponieważ klient indywidualny nie przyniesie ci takich dochodów (ze względu na małą zasobność portfela), abyś mógł utrzymać się na powierzchni.
A na zakończenie pisałeś coś o lekarzach - z tego co ja wiem to powyżej pewnego wieku nie przyjmuja na studia medyczne.
Poza tym jak dobrze Legion powiedział obecnie jest specjalizacja i nie można komuś kto "zmarnował" już ileś lat studiów i doświadczenia zawodowego, na to aby być informatykiem teraz z kolei proponować, aby zajął się układaniem kafelek. Jest to zwyczajne marnotrawstwo kapitału ludzkiego.
Podobne historyjki słyszę obserwując urzędy powiatowe, które za ciężkie pieniądze szkolą spawaczy na piekarzy, a piekarzy na spawaczy, gdy tymczasem rynek nie jest wstanie ani tym ani tym zapewnić miejsca pracy. Więc czemu to ma służyć? Moim zdaniem zapewnieniu stałego źródła dochodu ludziom, którzy takie szkolenia organizują.
A tajemnicą poliszynela znów jest, że szkolenia takie może organizować tylko firma Pana Zdzisia co to ma szwagra pana Rysia organizującego takie przetargi.
Miłość do PO aż tak zaślepia, że tego nie dziwisz? :)
Nie pytam złośliwie tylko nie potrafię zrozumieć dlaczego pewni ludzie widzą tylko swój czubek nosa i uważają, że jak ktoś ma inne doświadczenie życiowe to na pewno nie ma racji, albo jest jakimś niedojdą - dziwnie na w naszym narodzie 80% to niedojny, a 20 to ci, którzy mieli szczęście urodzić się (nie, nie, nie przedsiębiorczy tylko...) akurat w rodzinach, gdzie rozległe kontakty biznesowo-towarzyskie są ich podstawowym atutem.
No szkoda, że go tak nie nazwali przynajmniej dla wszystkich byłoby wiadomo kto jest głównym projektantem naszej rzeczywistości...
Znów patrzysz jednotorowo.
1. Płace są związane wyłącznie z prawem podaży i popytu.
2. Jeżeli na danym rynku więcej będzie informatyków niż miejsc pracy dla nich, a sprzedawców będzie mniej niż rynku pracy dla nich to sprzedawca będzie zarabiał więcej niż informatyk.
3. Aby sprzedawca mógł stać się informatykiem musi podjąć naukę, która kosztuje czas i pieniądze. Skąd ma wziąć jedno i drugie w sytuacji kiedy ma już rodzinę?
4. Sprzedawca może udać się gdzieś gdzie praca dla niego jest, jednak wówczas trzeba uwzględnić jego warunki bytowe:
- czy będzie mu się opłacała ta praca w sytuacji kiedy musi wynająć dodatkowo lokum i koszty dojazdu do rodziny.
- czy uwzględni koszty związane z rozłąką rodziny (koszty wymierne jak i niewymierne)
- czy uwzględni ewentualne przeniesienie całej rodziny, a więc czy współmałżonek może pozwolić sobie na porzucenie tu pracy i znalezienie pracy na nowym rynku.
5. Tak jak ty postrzegasz świat to musieliby żyć w Polsce sami kawalerowie lub panny w wieku 18 lat, którzy są na początku swojej kariery życiowej i zawodowej. Najlepiej też aby byli na utrzymaniu rodziców. A to oznacza, że nikt nie miałby prawa stworzyć rodziny, gdyż rodzina to "kotwica".
6. Spłycasz ten temat tak jawnie i nagminnie, że już nie wiem czy robisz to świadomie czy też na nic więcej cię nie stać?