Normalnie jestem otwartym facetem czego wymaga nawet moja praca zawodowa. Dużo podróżuję i spotykam wiele kobiet i wszystko jest ok jeśli są to relacje zawodowe. Jeżeli dochodzi do jakichkolwiek relacji prywatnych to jest dramat. Przez mój strach "zniszczyłem" kilka fajnych znajomości z których mogłoby być coś poważnego. A tak jestem sam, a lata lecą... Jak to przezwyciężyć?
Masz rację,że się boisz,bo i jest czego.Na początku ładnie,pod nos jedzonko podstawi/to co oczywiście mamuśka ugotuje,bo sama nie potrafi/ udaje zaradną,szukającą pracy,bo zazwyczaj to bezrobotne szukają jelenia.Oczywiście milutka,wszystko zrozumie,wybaczy,gotowa na kompromisy,nogi rozkłada kiedy chcesz i jak chcesz,dopóki Cię nie złapie. Potem zaraz ciąża,zazwyczaj od razu zagrożona,bo ją wkurza wszystko,pracę oczywiście rzuca jeżeli takową ma,następnie dziecko,trzeba się nim zajmować 24/h oczywiście nie ma czasu nawet ugotować,teściowa obiady nosi,albo na Ciebie psioczy że to Ty powinieneś ugotować,że za mało zarabiasz itd..Ciągle pieniędzy mało,mało,mało,a sama do roboty tyłka nie ruszy,bo dziecko w żłobku choruje,do przedszkola hm, jeszcze za małe,też choruje,a jak już dzieciak duży żeby do pracy nie iść to następny i od nowa się zaczyna.......Lata lecą,Ty utyrany jak chłop pańszczyźniany,pogodzony z życiem siedzisz i dalej tyrasz,albo masz dość i odchodzisz,tylko GDZIE?????
I kto weźmie 40-sto letniego faceta z alimentami? Niestety szans nie ma. I co Ty na to?
Prawie dokładny opis standardu zachowania. Niestety powszechne.
10.59, masz gotowy scenariusz na życie, ze tak to wygląda. A skąd go wziąłeś? Z własnego życia i doświadczeń? Bo jesli tak, to ja jako kobieta mogę przedstawić swój, zgoła odwrotny od twojego. To ja tyrałam po 12- godz dziennie, choc dzieci były malutkie. A ze mieszkałam poza miastem i nie posiadałam auta, wiec dowóz dwójki dzieci do żłobka, przedszkola był niemożliwy, tym bardziej ze w pracy musiałam byc na 6 rano, wiec opiekunka przychodzila do domu. A pan mąż owszem, chwytał sie różnych prac, zawsze poza miejscem zamieszkania i do domu wracał na weekendy albo i nie. Pieniędzy z tego nie było w zasadzie żadnych, bo przeciez musial zyc na poziomie w delegacji i większość swoich dochodów przeznaczał na siebie. A jak juz raczył odwiedzić dom, to był tak przemęczony pracą, ze przeleżał caly weekend, a ja musiałam koło niego latać i mu usługiwać.
Także takie to jest życie z niektórymi panami, wiec to nie tylko panowie mają przerąbane, panie też. Wszystko zależy kogo wybierzemy sobie za towarzysza zycia, popelniamy błędy młodości, a później za nie płacimy.
Idź na terapię,bo Ci tak całe życie zleci, na strachu.
Do kościoła idż i na msze daj poważnie mówię może los się odwróci.
Kup sobie lalkę firmy Braun-życie stanie się prostsze.
po prostu wolisz facetów ale się oszukujesz że to strach przed kobietami
młodypistolet to kup kwiaty i idz do niego.
moze to jest ten którego szukasz