Czy w blokowiskach maja obowiązek sprzątania lokatorzy czy spółdzielnia ,i czy w Ostrowcu jest inne prawo dotyczące tej sprawy.
Mieszkałam na 2 różnych osiedlach w Ostrowcu i na obu sprzątali lokatorzy. Wcześniej na jednym osiedlu w innym miejscu - identyczna sytuacja.
A ostatnio zastanawiałam się dokładnie nad tym samym. U mnie w bloku mieszkają praktycznie same emerytki, które z braku zajęcia codziennie zmiatają i zmywają klatkę i dosłownie pucują ściany. Pomijam już fakt, że podczas tego sprzątania wychodzą na raz panie z np. 3 kolejnych pięter i tak sobie słodziutko przez pięterka szczebiocą godzinami... A że są przygłuche, to jeśli się jest akurat w domu, to od szczebiociku nerwicy można dostać.
No ale wracając do sedna... Mieszkam na najwyższym piętrze, nad wszystkimi wspomnianymi paniami. Ja i naprzeciwko niepełnosprawna kobieta. Ona nie sprząta z przyczyn zrozumiałych i oczywistych. Ja sprzątam, kiedy mogę. A wyżej opisane sąsiadki mają pretensje, że nie codziennie. Bo się brud od nas z góry znosi na ich czyściutkie schody...
Jeśli chodzi o sytuację w moim bloku, to czasem ktoś sprzątnie na swoich piętrze. Sąsiadki z dołu mają pretensje, że nikt od nas z góry nie schodzi posprzątać u nich na parterze, mimo, że tamtędy chodzimy. Ale tak samo nikt nie przychodzi na górę i nie sprząta po robotnikach, którzy wiecznie coś tam robią. Uważam, że najsprawiedliwiej byłoby się dogadać z sąsiadami i raz na tydzień jedna rodzina leci od góry do dołu i po kłopocie.
Odlat się sprząta samemu. Na "nowoczesnych" deweloperskich osiedlach oprócz ochrony są i firmy sprzątające. Odchodó piesków nie sprztają. Wracając do tematu, nie jest to za free. I za to i za to płaci miesięcznie ok 50 zł w W-wie. Są to 4 bloki łamane, 10-piętrowe po 6 klatek każdy czyli nie tak mało płacą.
Nie wiem czy jest jakaś ustawa, ktora ten problem rozwiązuje.Wydaje mi się jednak, że to zalezy tez od zarządcy bloku.W blokach RPG sprzątaczki myją i sprzątają od parteru po góre i jeszcze lokator musi im podpisać odpowiedni papierek.W OSM ludzie sobie sami sprżatają na klatce albo i nie. W duzych miastach w spółdzielniach mieszkaniowych są gospodarze budynku, którzy m.in. sprzątają, a im z kolei płaci spółdzielnia z jakich środków nie wiem.W znanych mi wspólnotach mieszkaniowych też jest gospodarz domu.Przy dobrych chęciach stron zainteresowanych ten problem jest do rozwiązania uważam.Ja np. mieszkam w bloku i mam sąsiadów, którzy wogóle nie sprzątaja.Pracuję i sprzątam na klatce też kiedy mogę.
Zależy od mieszkańców,jak masz w domu tak dbasz i o klatke,paniusiom nie chce sie sprzątac ale plotkowac o sąsiadach to czemu nie????!
U mnie jedno piętro, u góry sąsiedzi sprzątają raczej systematycznie a na parterze to tylko jedna pani ( bo inni nie mają chyba ochoty), ale nikt nie chce kłopotu, jeżeli by zgłosić do spółdzielni to będą większe koszty. :::))))
Własnie mam sąsiada ,który to mówi ja płace więc nie sprzątam a ja to co płace sprzątam oczywiście w naszej spółdzielni nie jest wyznaczone w czynszu to czy ktoś płaci za sprzątanie czy nie .Wychodzi na to że tylko ja sprzatam już wiele lat sama chyba mnie maja za głupka,ci moi sąsiedzi. A w piwnicach państwo też nigdy nie sprzątają i co muszę z tym żyć .
Spółdzielnie nie mają własnych ekip sprzątających, korzystają z firm zewnętrznych i z tego, co wiem, to powinno być sprzątane na parterach w klatkach, windach, czyli tych częściach, że tak powiem, najbardziej wspólnych. O resztę powinni dbać sami lokatorzy. Ja się lata temu umówiłem z sąsiadką, że będziemy sprzątać jeden tydzień ja, następny ona i tak na zmianę. Ja to respektuję, sąsiadka już niekoniecznie. Sąsiedzi z piętra wyżej w ogóle nie sprzątają, przez co mnie szlag trafia, bo wychodzi taka odstrojona panusia, a idzie w szpileczkach po schodach niemytych z rok.
Ludzie nie dbają o porządek, bo wydaje im się, że jak wspólne, to niech inni dbają, a nie oni, więc jak każdy wyjdzie z takiego założenia, to efekt jest, jaki jest.
Robicie sztuczny problem. Jaka to filozofia i nadludzki wysiłek wziąć szczotkę, mopa i raz w tygodniu umyć te kilka schodów??? No, chyba,ze ktoś jest próżniakiem z naturą roszczeniową i lękiem o tipsy na paznokciach.
O tu się grubo mylisz. Problem nie jest sztuczny. Ja nawet mogę i przez 2 tygodnie umyć, bo mieszka na moim piętrze staruszka i nie mam sumienia od niej tego wymagać. Jednak dwie inne mają to głęboko gdzieś. To gościu z 11.51 uważasz, że mam przez wszystkie tygodnie w roku sprzatać? Zamiatam częściej niż raz w tygodniu, jak jest błoto. O jakiej ty naturze roszczeniowej mówisz. Czytaj innych ze zrozumieniem. Jest ten problem, co zrobić gdy inni nie sprzątają.
Ale nie mamy dodatkowych opłat za sprzątanie.
Jeżeli dodatkowo będziemy płacić, to będziemy mieć posprzątane, można w spółdzielni zgłosić i firma sprzątająca posprząta. Pozdrawiam tych co sprzątają i tych co nie sprzątają. U mnie jest trzy rodziny i sprzątam tylko ja, inaczej jest SYF .......................... :::)))
proponuję do czynszu każdemu z lokatorów dołożyć po parę złotych i zatrudnić pracownika na cały etat, nie jeden był by chętny sprzątnąć nie tylko jedną klatkę ale całe osiedle bloki
Tak jest w dużych miastach lokatorzy płacą większy czynsz i spółdzielnia opłaca osobę sprzątającą ! ::-))
Jestem zadołozeniem do czynszu paru złotych,zeby zatrudnić gospodarza domu, który bedzie dbał o czystośc.Myślę, że chętni by się znaleźli.
23:12 ja natomiast jestem za obniżeniem czynszu ponieważ moja pensja podwyższa się całkowicie nie proporcjonalnie do podnoszonych nieustannie wydatków na rachunki, czynsz i jedzenie. Skoro Cie stać to zatrudnij sobie prywatną sprzątaczkę. Mało tego dziwi mnie fakt że płacę (póki co) za czynsz 560zł a od 20 lat spółdzielnia nie pomalowała klatki, ani nie dociepliła bloku (jednocześnie ciągle podnosząc opłaty za ogrzewanie) więc gdzie tak właściwie te setki tysięcy złotych jak nie miliony co miesiąc z czynszów się podziewają że spółdzielni nie stać na sprzątaczkę za 1500zł miesięcznie?