ostatnio szedł taki bachor na oko ze 7 lat i wyzywał matke, a ona tylko mowila "nie stresuj sie synku"
teraz rząd daje 500 zł na zwiekszenie hodowli
Posłuchaj jak wyrażają się na ulicy spacerujący w grupkach emeryci około 70 ,bluźnią że aż strach słuchać,ciekawe jak ich wychowywano.
Tytuł mnie zaskoczył zarazem zaciekawił. Artykuł przeczytałam z uwagą. Dochodzę do wniosku, że chyba coś jest w nim sporo prawdy. Czy zgadzacie się z tym artykułem. Ile w nim jest prawdy. Chyba jednak sporo.
500+ jest od roku a tu chodzi też o nastolatków, więc nie pierd...l zazdrosniku ( żeby nie było, nie pobieram 500+0. Rodzice obowiązki zrzucają na szkołę, nic im się nie chce. Najlepiej jeszcze popołudniu zapłaciliby komuś aby odrabiał z 7-9latkiem lekcje jakby nie znali podstaw języka polskiego czy cyferek. Wszystko najlepiej jak ktoś zrobi. Dziecku daje się tylko jeść, tak jak małej śwince, ot i całe wychowanie i czas poświęcony. Mamusia musi mieć zrobione brwi,paznokcie, makijaż permanentny, fryzjer i gdzie tu czas na dziecko? Wszystko się zmienia coraz bardziej. Fakt czasy ciężkie i niestety większość z mam pracuje, ale nie najważniejsze są pieniądze i pogoń za nimi a czas i serce poświęcone dziecku, które procentuje. Tylko z domu, gdzie jest miłość, zrozumienie, troska o dziecko wyjdzie madry człowiek. Niektórzy więcej czasu poświęcają psu niż niejedna matka dziecku, ale odpicowane, aby po salonach i galeriach latają. Czasm, którego nie ma jest wynagradzany pieniędzmi i gadżetami. Piszę z autopsji, ponieważ chodzę na każdą wywiadówkę i widzę z jakimi dziećmi jest najwięcej problemów. W więszości to dzieci wymalowanych, wystrojonych mam, mających nadmiar kasy. A i dzieci, które widują ojca dwa razy do roku bo za granicą zarabia też dają popalić. Taty nie ma, mama musi dbać o siebie i takie zaniedbanie odbija się na tym. Widać to i po wywiadówkach i po znajomych. Tam, gdzie rodziny są razem, nawet jeśli mają mniej dzieci zwykle ułożone, madre i wychowane, a nie jak niektóre siksy 14letnie mające pieniądze na papierosy i szwędające się po okolicy po 23.
Rozkapryszone bachory zachowuja sie jak na tym filmiku
Te starsze to maja papiery na dyslekcje dysortografie dyskalkulie, czyli ogolnie debil
15:46 i leniwi rodzice to wykorzystują. Tu wina niedouczonych nauczycieli czasem. Moja córka niby miała "dysleksję", nauczycielka polskiego(sama robiąca błędy) ostro mnie nagabywała na wizyty u specjalistów. Na szczęście nie wierzyłam jej i pracowałam nad Nią i dziś nie robi błędów w ogóle. Ale inny rodzic pójdzie na łatwiznę, załatwi papier i dziecko ma lżej. Tyle, że z dziecka robi się leń, bo skoro nie można go nauczyć pisać to się męczyć nie będzie. Kiedyś nie wymyslali tylu głupot i nawet mniej zdolne dzieci musiały się uczyć i nauczyły się. Teraz ciągle jakieś zaburzenia na wyrost wymyślają wszędzie.
10/10 , ale do sąsiadek to mówią jakie to dziecko zdolne a wystarczy poczytac jakie błedy stylistyczne i ortograficzne w wypracowaniach robi. Tragedia
A jaki masz wgląd w wypracowania dzieci? Ja widzę tylko to co dziecko do podpisu przyniesie. Winni rodzice, bo zaniedbują, olewają dzieci. Dziś ważna kasa a nie wychowanie i pochylenie się nad dzieckiem od najmłodszego. Później jak już są problemy jest zwykle za późno. No i wina nauczycieli poniekąd, bo też wolą posłać dziecko do specjalisty, stwierdzić wadę wzroku, dysortografię, dysleksję itd itp.zamiast zająć się edukowaniem dzieci. Rodzicom to na rękę i koło siię zamyka. Ja uważam, że czas poświęcony dziecku i cierpliwość zaprocentuje w przyszłośći. Tak samo będzie z zaniedbaniem, a czasu się jużnie nadrobi.
Piszę tylko i wyłącznie z autopsji. Moja córka niby miała wadę wzroku (nauczycielka stwierdziła) której lekarz nie potwierdził, a byłam u kilku okulistów. Tak samo z dysleksją, choć tu szereg terminów pani wyliczała. Wystarczyło przypilnować dziecko i efekty były bardzo szybko. Nie łudźmy się, dziś już nauczycieli mało tych starszych co uczyli nas. Wtedy nie było lenistwa, bo siębaliśmy i nauczycieli i rodziców. Dziś rodzic ma ważniejsze sprawy, nauczycielom niespecjalnie zależy a efekty rosną.
14:21 wielu zależy, ale gdy rodzice oporni, co jedna osoba może zrobić? Zawsze były prace domowe, zawsze była nauka i wcale niemało. Jednak dlaczego dzieciom go brakuje? My mielismy 2 programy i zbytnie nie było co oglądać. Teraz komputery, ifony, gry i ile to czasu dzieciom zabiera. Rodzic wracał z pracy większa część lekcji była zrobiona a teraz? Dostalo sie 2 to sie dostalo. Dzieci same nie siadają do lekcji czekają na mamusie a gdy dostaną 1-2 mamusia leci do nauczyciela.
Do 11.44 nie ma czegoś takiego jak niby dysleksja,nie wiesz czy Twoja córka jej nie ma bo jej nie zbadałaś.Kiedys tez byli dyslektycy ale napewno nie mogli liczyć na taka pomoc jak dzieci teraz zmagające się z tym problemem.Zgadzam się z Tobą że trzeba z dzieckiem pracowac ale nieraz potrzebny jest tez specjalista.