powiedzcie prosze , jak żyć??
oboje z mężem nie pracujemy, żyjemy skromnie z oszczędności , ale te kiedyś ( bardzo szybko ) sie skończą ..........
mam nadzieje ze mało jest takich bezrobotnych małżeństw- ale jeśli takowe są , napiszcie prosze jak sobie radzicie z codzienną wegetacją , rachunkami, opłatami....
Takie wątki o prawdziwym życiu powinny być na tym forum i dyskusje a nie o pierdołach.Dyskusje jak to zmienić i żyć normalniej... Dyskusje o pomocy w znalezieniu pracy i pomoc w jej znalezieniu ...
jak to nie ma pracy ? to siadaj w autobus i jedz tam gdzie jest.
tak, i do pierwszej wypłaty żyj pod mostem i jedz ziemię. jakie to wszystko proste...
ja też jestem bez pracy :-( też nie mam nic :-( smutne
ale komputer i internet masz, za co ?
sprzedaj komputer i będziesz miał !
ale komputer i internet masz, za co ?
sprzedasz komputer i będziesz miał !
a na ile z tego komputera wystarczy? na miesiąc skromnego życia? jacy wy jestescie powaleni niektorzy.
niech autorce odmieni sie szybko los na lepsze. gdybym umiala pomoglabym jakoś. moze jakas praca dorywcza chociaz? zaczną się komunie niedlugo, wesela. zawsze to jakies rozwiązanie - kelnerowanie. moze na chwile ale jednak lepsze niz nic. powodzenia
Na pewno rodzina wam pomoże zanim znajdziecie pracę. Rodzice i teściowie nie pomogą ?
Witam
Jak czytam ten wątek to taj jakbym czytala o sobie.Jest ciężko jesli oboje w domu nie pracują naprawę cieżko.Mam nadzieje,że w końcu nadejdą lepsze czasy ,ale chyba nie w tym mieście. Pozdrawiam i życze z serca poprawy życia dla Nas wszystkich którzy zmagają sie z problemem bezrobocia.I prosze troche zrozumienia ze strony tych ,ktorzy maja pracę i ciężko im sobie wyobrazić jak czuje sie taki człowiek ,który za kazdym razem gdy puka do jakichkolwiek drzwi dostaje kopa.
ludzie ale ta praca sama nie przyjdzie. a jak nie wtym miescie to trxzeba ruszyc du..e i sie przeprowadzic. smiejecie sie z ludzi w angli ze na zmywakach pracuja itd ale cos robią i nie narzekajhą . ja zabrałem calą rodzine ludzie sie w czoło pukali bo szkola dzieci itd. i dzis jestem zadowolony dzieci nie chcą wracac bo im sie dobrze zyje. praca sama nie przyjdzie
czasem nie da się zabrać całej rodziny. Od ponad roku jestem w Anglii - syn został w Polsce - na razie mu się udało, bo ma pracę w Warszawie (jak długo? Nikt nie wie). 75-letnia mama nie chce tu przyjechać i wcale się jej nie dziwię. Jestem więc sama i strasznie tęsknię za nimi, a oni za mną. Opłacam wszelkie należności w Polsce i w Anglii zostaje mi na tyle, żeby nie zdechnąć. Jak długo jestem w stanie to wytrzymać? Nie wiem. I nie dziwię się tym, którzy obawiają się podjęcia tak radykalnych kroków
A każdy musi wyjeżdzać ? Jak tak by wszyscy podchodzili to w mieście by nikogo nie było. Po to jest władza wybierana w mieście, różne urzędy by pomóc obywatelowi w lepszym życiu.
no to siedźcie na tyłku i wegetujcie dalej i czekajcie,aż władza znajdzie wam pracę. a jak nie to zasiłek albo zapomogę.
Tylko nie zazdrość jeden z drugim, jak oni przyjadą i będą się budować, lub kupią nową brykę.
Urzędnik nie pomoże ci w lepszym życiu, bo to nie jego życie! On dba o swoje, a ty dbaj o swoje.
to prosze nie płakać ze nie ma pracy. państwo wam nie pomoże. co to za zycie na garnuszku socjalu. pózniej dzieci to obserwują i powielają i tak w kółko
no to siedźcie na tyłku i wegetujcie dalej i czekajcie,aż władza znajdzie wam pracę. a jak nie to zasiłek albo zapomogę.
Tylko nie zazdrość jeden z drugim, jak oni przyjadą i będą się budować, lub kupią nową brykę.
Urzędnik nie pomoże ci w lepszym życiu, bo to nie jego życie! On dba o swoje, a ty dbaj o swoje.