Jak w temacie i to nie dotyczy się jednej szkoły tylko całokształtu. Nagrody są beznadziejne i na zakończenie roku i we wszelakich konkursach w ciągu roku szkolnego nawet na szczeblu wojewódzkim. Litości kolejna książka typu "najpiękniejsze zamki i kościoły ziemi świętokrzyskiej" lub inne o podobnej tematyce, które nastolatka zupełnie nie interesują. Lepiej byłoby jakby dobrą czekoladę dostał ... Czy nie ma ludzi organizujących nagrody z jakąkolwiek wyobraźnią?
To znaczy, że nie zmieniło się od moich czasów. Dostałem parę razy nagrodę książkową i pamiętam swoje rozczarowanie. Rzadko które dziecko było zadowolone z takiej nagrody. Jakieś gówniane "pułkowniki", których pozbywała się księgarnia.
Czekolada aby dzieci tuczyć jak świnie ? Wszystko zależy od zainteresowań - nie każdy musi lubić tylko piłkę, plotki i gry - może masz zbyt zaniżone mniemanie o młodzieży ? Ciekawie można pisać nawet o książkach telefonicznych - a zabytki są tym bardziej ciekawe - szczególnie dla uczniów którzy mieli osiągnięcie z historii, geografii itp.
A jeżeli konkurs z polskiego - słownik, z matematyki - kalkulator, przyrządy, z biologii - jakieś o medycynie itp.
W wielu szkołach uczniowie przed końcem roku sami wybierają sobie nagrody - nie tylko książki - sprzęt komputerowy, jakieś mp3, pendrive, dla sportowców - piłka.
Co proponujesz zamiast książki, albumu ? Pornografię ? To był młodych zainteresowało ale czy to wypada?
Jak się nie podoba to idź i powiedz dyrektorowi i zaproponuj
I bardzo dobrze,że ksiązka.Jak ty dziecko wychowujesz?Do szkoły chodzi .
To są wypowiedzi starych zgredów dla których album z okolicznymi kościołami są szczytem marzeń. Autor wątku ma zupełną rację, że dzieciaki mają zupełnie inne zainteresowania a dostać taki "albumik" jest zupełną pomyłką i rzeczywiście przysłowiowa czekolada byłaby dużo lepszym rozwiązaniem.
Od siebie dodam, że z autopsji wiem jak to wygląda, bo moi synowie przynoszą czasem takie nagrody. Dla przykładu na konkursie matematyka rozszerzona szczebel wojewódzki w liceum starszy syn za zajęcie pierwszego miejsca przyniósł do domu książkę podstawy matematyki poziom podstawowy, a przypominam, że to były dzieciaki na wyższym poziomie rozszerzonym i książka jako nagroda byłaby ok, ale oczywiście na poziomie rozszerzonym.
Podobnie było na konkursie z angielskiego u młodszego syna.
Więc bez obrazy, ale coś w tym jest....
To co wg ciebie mają dostawać- smartfony może albo laptopy? Tylko ciekawe, kto miałby sfinansować te nagrody.
A bo te albumy ładnie wyglądają na półce. Mają duży format, błyszczące obrazki, ciężkie też są, a więc pozory wartościowej książki zachowane. Można sobie obejrzeć raz, a potem nosić na głowie, żeby postawę wyprostowaną zachować. Fajnie jest też dostać jakąś klasykę literatury np. "Chłopów" (cztery tomy w jednym w formacie A4, oprawa bardzo twarda) i czytać sobie potem do poduszki, bo wtedy na pewno doceni się wartość książki.
Moja córka uwielbia czytać. Zawsze miała i ma nadal szacunek do książki. Albumy, które dostaje jako dodatek do świadectwa z czerwonym paskiem są u nas w domu odbierane jako pewien symbol, a nie przez pryzmat materialistyczny.
Bardzo dobrze, że szkoła nie posuwa się tutaj dalej niż poza wymiar symboliczny. Inaczej w dzieciach za pomocą kolejnego zabiegu mogłoby utrwalić się głębiej przeświadczenie, iż nauka nie jest ich obowiązkiem. Już wystarczy tego wkładania dzieciom do głów podejścia liberalnego, iż nauka jest głównie ich prawem i należą się za nią gratyfikacje. Te powinny leżeć w indywidualnej i ewentualnej gestii rodziców.Dzieci w wieku szkolnym nie uczą się dla nagród, one realizują obowiązek szkolny do wieku przewidzianego przepisami. Nie dobrze dzieje się, gdy ich roszczenia są rozdmuchiwane do irracjonalntch rozmiarów jak w przypadku chociażby nagród tu wałkowanych.
To, że niektórzy rodzice nie są w stanie zapanować nad roszczeniami swoich dzieci, nie powinno przekładać się na utwierdzanie innych, że niespełnionym oczekiwaniom takich pociech szkoła winna wyjść na przeciw z bogatszą/bardziej wartościową ofertą.
Panie Marku, może problem nie tkwi w szkole tylko w tym, że pana dziecko ma rozbuchane oczekiwania, a tym samym zbyt wiele rzeczy jak na jego wiek go nudzi.
19:25. hahahahahahahahaha znowu science fiction. Twoja córka ma kolo 40-tki, a ty masz już wnuki, stary dziadu.
Słusznie. Książka dla kogoś, kto ceni sobie zdobywanie wiedzy to bardzo trafiona nagroda. Jak inaczej niż przez czytanie zdobywać można wiedzę?
Owszem, są programy edukacyjne, filmy dokumentalne, przyrodnicze, itp. Ale to książka jest głównym nośnikiem wiedzy. Dziś uzupełniać ją może internet - ale wiedza z tego medium, choć obszerna w swojej treści jest jedynie powierzchowna. Nie da się dogłębnie omówić jakiegoś zagadnienia na 2-3 stronach internetowych - a takie w większości teksty omawiające jakiś temat znajdują się na portalach - więcej stron poświęconych jakiemuś zagadnieniu "zmęczyłyby" czytających, więc z założenia skraca się do maksimum ilość faktów w nich zawartych.
Poza tym książka to sposób poznawania myśli, dochodzenia do prawdy, konkluzji, procesów poznawczych autora.
Nic nie zastąpi książki.
Ale oczywiście większość postuka się w czoło - bo co wymagać od społeczeństwa, gdzie przeciętny Kowalski czyta 0.5 książki na rok?
Przed erą internetu (który może być kopalnią wiedzy, jeżeli tylko ktoś chce, aby taką kopalnią był), badacze twierdzili, że rośnie z pokolenia na pokolenie iloraz inteligencji. Obecnie po raz pierwszy stwierdzono, że nastąpił regres.
No, ale jak są tacy, którzy mówią, że po co im kolejna książka, jak jedną już mają - to co się dziwić.
Tu chyba nie chodzi o to, że książka to nieodpowiednia nagroda za naukę w szkole, ale o to, że te książki są niedopasowane do potrzeb i najważniejsza jest okładka. Moim zdaniem książka powinna cieszyć dziecko i się przydawać, a nie być tylko symbolem, dlatego powinna być atrakcyjna także w środku. Obawiam się, że szkoła będzie też niedługo symbolem. Felice to świetnie, że Twoja córka uwielbia czytać. Bardzo prawdopodobne, że nie ona jedna.
ano nagrody takie, że widać że po kosztach byleby taniej
Czego symbolem będzie szkoła, bo trudno roso dociec co miałaś ma myśli ? Chyba nie miałaś ma myśli tego by ze szkoły uczynić małpi gaj, w którym dzieci będą się cieszyć, jak te rozbrykane małpki w zoo- byleby tylko było fajnie i wesoło ? Bo taki trend dało się już zauważyć, a efekt - zero szacunku do nauczycieli i traktowania przez dzieci nauki przez pryzmat obowiązku. Coś na styl norweski.
felice a kto się zajmuje twoimi dziećmi, skoro ty całe dnie na forum? z ciekawości pytam.
Kto pyta, nie błądzi. Rozumiem, że pytanie wypływa z życzliwej ciekawości?
06:43. Hahahahahahaha, ale WTOPA CIEMNIAKA!!!!! Ktoś zadał pytanie Felice, a ciemniak zapomniawszy, że zmienił nick na "ciemniak12" odpowiedział na to pytanie. Gubisz się stary dziadu w tych swoich kombinacjach ostatnio coraz częściej.