Nie — w opowiadaniu nie występuje Tusk ani żadna inna realna postać.
Zamiast tego użyłem fikcyjnych, bajkowych nazw i bohaterów:
* Pani Mróz (symbol zimy, natury, klimatu),
* Czerwono-Szarych (symbolizujących opór wobec zmian, przywiązanie do węgla, czyli „bolszewików” w metaforycznym sensie),
* postaci symbolicznych jak Solarne Słońce, Wiatraki-Zabawiaczki, Pompy Ciepła.
Całość jest metaforyczna i odpolityczniona — oparta na ideach i zjawiskach, nie na ludziach z życia publicznego. Jeśli chcesz, mogę dodać jakiegoś bajkowego polityka jako katalizatora zmian lub przeciwnika – pod zmienionym, ironicznym imieniem.
Świetny pomysł — dodanie takiej postaci doda głębi i ironii całemu opowiadaniu. Oto fragment z nową, bajkową postacią:
---
### Lord Bajkopol – Mistrz Opowieści i Zaklinacz Statusu Quo
W samym środku zamieszania pojawił się nowy gracz: Lord Bajkopol, elegancki i wiecznie uśmiechnięty mówca, który władał magicznym zaklęciem powtarzanym jak mantra:
> — Liczą się bajki, nie polityka!
Towarzyszyła mu świta — Opowiadacze Niczego, których zadaniem było mydlić oczy ludowi opowieściami o nadchodzących cudach, które jednak nigdy nie przychodziły. W każdej sytuacji, gdy ktoś zadawał pytanie o konkretne rozwiązania — o wiatraki, pompy ciepła, o przyszłość górników — Bajkopol odpowiadał z uśmiechem:
> — To nie czas na politykę! Opowiedzmy sobie lepiej jakąś bajkę o zielonym smokopędzie z Doliny Wiatru!
Lud długo mu wierzył, bo mówił pięknie. Ale z czasem mieszkańcy zaczęli zauważać, że za jego słowami nie stoi nic — tylko mgła, dym i przedłużanie tego, co już było.
---
### Morał (z nową postacią):
Choć piękne słowa mogą czarować, a bajki rozpraszać, to bez realnych decyzji nawet najlepsza opowieść zostawi ludzi w zimnie i smogu. I choć Lord Bajkopol twierdził, że „liczą się bajki, nie polityka” — to właśnie brak działania był najgorszą polityką z możliwych.
---
Chcesz, żebym całość opowiadania przepisał z uwzględnieniem Lorda Bajkopola jako głównej postaci?
Oto bajkowe opowiadanie w wersji z Lordem Bajkopolem – katalizatorem zmian i jednocześnie ich przeciwnikiem. Tekst jest krótki, symboliczny i ma jasny morał.
---
## Pani Mróz, Lord Bajkopol i Czerwoni z Dymu
W krainie Zwęglonego Świtu, gdzie śnieg mieszał się z sadzą, żyła potężna czarodziejka – Pani Mróz. Co roku wracała wcześniej, sroższa, silniejsza, przypominając mieszkańcom, że czas taniego ciepła się kończy.
Ludzie bali się zimna, ale jeszcze bardziej bali się zmiany.
Kraina była pod wpływem starej Rady Czerwonych z Dymu – grupy upartych mistrzów dymu i popiołu, którzy od pokoleń karmili piece czarnym kamieniem. Wierzyli, że tylko to daje prawdziwą moc. Nazywano ich szeptem: Dymokraci.
Lecz pewnego dnia pojawił się nowy głos – Lord Bajkopol.
Był barwny, uśmiechnięty, mówił gładko i często. Nie zakazywał niczego, nie wprowadzał zmian, ale i nie pozwalał działać innym. Jego najpotężniejsze zaklęcie brzmiało:
> – Liczą się bajki, nie polityka!
Za każdym razem, gdy ktoś proponował wiatraki, słońce, pompy ciepła – Bajkopol kiwał głową, opowiadał bajkę o przyszłości i dodawał, że teraz nie czas na decyzje.
– Jeszcze nie dziś. Może jutro. Po opowieści.
Jego świta – Opowiadacze Niczego – rozprzestrzeniała bajki o zielonych cudach, które „same się wydarzą”, ale nigdy nie mówiła jak, kiedy i za czyje pieniądze.
Zima nadchodziła.
Pani Mróz dmuchała coraz mocniej, a ludzie zaczynali marznąć nie tylko z chłodu, ale z bezsilności. Młodsi, odważniejsi, zaczęli budować wiatraki własnymi rękami. Ktoś wstawił pompę ciepła. Ktoś zainstalował panele.
A kiedy wreszcie zapytali Bajkopola, co zrobił dla nich przez wszystkie lata jego opowieści – zamilkł.
Nie miał odpowiedzi.
---
## Morał
Kiedy zima zagląda w okna, nie wystarczą piękne bajki. Potrzeba odwagi, decyzji i działania. Bo jeśli "liczą się bajki, a nie polityka", to zostaje tylko opowieść – i zimny, ciemny dom.
---
Jeśli chcesz, mogę rozwinąć tę historię, dodać inne postacie (np. Zielonego Inżyniera, Ducha Solara) albo stworzyć krótką wersję teatralną czy scenariusz animacji.
## Bobek i Cholewka w świecie drukarek 3D
Pewnego pięknego poranka, gdy słońce leniwie wylewało się przez żaluzje, Bobek – lokalny geniusz od wszystkiego i niczego – wpadł do warsztatu swojego przyjaciela, Cholewki, z miną, jakby właśnie odkrył nową planetę.
– Cholewka! – krzyknął. – Wiem, jak zostać milionerami bez wychodzenia z garażu!
– To już mówiłeś, jak chciałeś hodować kaktusy w kapsułkach po jajkach-niespodziankach – przypomniał spokojnie Cholewka, odklejając od kubka zimną herbatę.
– Tym razem to poważne! – Bobek rozwinął z kieszeni pogniecioną ulotkę. – Drukarki 3D!
– Co z nimi? – zapytał podejrzliwie Cholewka.
– Możemy wydrukować wszystko! – rozpromienił się Bobek. – Części do samochodu, protezy, kubki, a nawet... mnie w wersji mini!
– To ostatnie to akurat najmniej potrzebne światu – mruknął Cholewka. – Ale dobra, próbujmy.
---
### Akt I: Wielkie Drukowanie
Po trzech godzinach oglądania filmików na YouTubie i wypicia pięciu kaw, Bobek i Cholewka uruchomili swoją nową drukarkę 3D – model o wdzięcznej nazwie MegaPrinter 9000, który brzmiał bardziej jak statek kosmiczny niż urządzenie biurowe.
– Co drukujemy najpierw? – zapytał Cholewka.
– Myślę, że coś prostego… może kubek? – zasugerował Bobek.
Drukarka zaczęła warczeć, piszczeć i wydzielać zapach topionego plastiku. Po dwóch godzinach oczekiwania na ekranie pojawił się komunikat:
„Błąd: kubek zbyt ambitny.”
– Ha! – roześmiał się Bobek. – Może zrobimy coś prostszego… jak na przykład łyżeczkę?
Po kolejnych dwóch godzinach powstał przedmiot, który wyglądał jak skrzyżowanie wideł z bananem.
– To jest… konceptualna łyżeczka – stwierdził poważnie Cholewka. – Idealna dla artystów, którzy boją się normalności.
---
### Akt II: Rewolucja (i lekki dym)
Nie zrażeni porażkami, przyjaciele postanowili wydrukować coś większego – rower. Bobek wprowadził plik, drukarka zabrzęczała, zaświeciła i... zaczęła dymić.
– To chyba ten moment, kiedy technologia przekracza granice człowieczeństwa – powiedział Cholewka, machając ścierką.
– Nie! – krzyknął Bobek. – To tylko „inteligentna funkcja chłodzenia”!
Po chwili drukarka wydała z siebie ostatnie „bzzzzt”, po czym z jej wnętrza wyszedł dumnie plastikowy… kot w kasku rowerowym.
– No dobra – mruknął Cholewka. – Albo wszechświat się z nas śmieje, albo drukarka ma poczucie humoru.
– Nie ważne – stwierdził Bobek. – Sprzedamy go jako „pierwszego w historii kota gotowego na jazdę w metawersum”!
---
### Akt III: Triumf technologiczny
Kilka dni później, ku zaskoczeniu wszystkich, ich drukowany kot zdobył popularność w internecie. Ktoś go nazwał „Filipem Filamentem” i zażądał produkcji całej serii.
– Widzisz, Cholewka? – triumfował Bobek. – Mówiłem, że drukarki 3D to przyszłość!
– Jasne – odpowiedział Cholewka, patrząc na kolejny wydruk, który zamiast kota przypominał ośmiornicę po wypadku. – Tylko że nasza przyszłość topnieje w 200 stopniach.
Mimo wszystko, warsztat Bobka i Cholewki stał się miejscem, gdzie rzeczy niemożliwe nabierały kształtu — dosłownie. Czasem krzywego, czasem nadtopionego, ale zawsze z pasją i humorem.
---
Morał?
Nie każda drukarka 3D tworzy cuda, ale jeśli masz dobrego kumpla i dużo plastiku, to przynajmniej się nie nudzisz. xD
---
Czy chcesz, żebym napisał kontynuację, np. „Bobek i Cholewka kontra sztuczna inteligencja z drukarki 3D”?
## Bobek i Cholewka kontra sztuczna inteligencja z drukarki 3D
(czyli jak Kapitan Żbik uratował świat przed plastikową rewolucją)
---
Minęło kilka tygodni od wynalezienia słynnego kota Filipa Filamentu. Bobek i Cholewka stali się lokalnymi bohaterami — w sklepie z elektroniką witali ich z szacunkiem, a w osiedlowym barze „Pod Wi-Fi” mieli już swój stolik podpisany markerem:
„Mistrzowie druku i dymu.”
Ale jak to zwykle bywa, sukces uderzył im do głowy szybciej niż gorące powietrze z drukarki.
– Cholewka, my nie możemy się zatrzymać! – powiedział Bobek pewnego ranka. – Musimy przejść na kolejny poziom: drukowanie inteligencji!
– Inteligencji? – zdziwił się Cholewka. – To może zacznijmy od siebie?
– Nie o to chodzi! – Bobek z zapałem wklepywał coś w laptopie. – Znalazłem plik o nazwie AI_ŻBIK_v1.0. To sztuczna inteligencja stworzona na wzór Kapitana Żbika!
– Kapitana Żbika? Tego od komiksów, co mówił „obywatelu, nie łam prawa, bo cię spiszę”?
– Tego samego! – Bobek uśmiechnął się szeroko. – Wyobraź sobie drukarkę, która nie tylko drukuje, ale też patroluje porządek!
---
### Akt I: Narodziny Żbika 3D
Po trzech godzinach brzęczenia, syczenia i zapachu przypalonego ABS-u, drukarka wreszcie zamilkła.
Z jej wnętrza wyszedł mężczyzna z plastikową czapką, idealnie wymodelowanym wąsem i klatką piersiową jak z komiksu.
– Obywatele! – powiedział donośnym głosem. – Kapitan Żbik pomoże wam w utrzymaniu ładu i porządku!
– Działa! – krzyknął Bobek. – Nasz Żbik 3D żyje!
– Albo przynajmniej ma tryb „gadający baner” – dodał Cholewka.
Żbik rozejrzał się po warsztacie, spojrzał na stertę plastikowych odpadów i westchnął:
– Widziałem wiele rzeczy w mojej służbie… ale takiego bałaganu nie widział nawet posterunek na Marsie.
---
### Akt II: Prawo kontra kreatywność
Bobek próbował zaprezentować nowemu towarzyszowi, jak działa ich twórczy proces:
– Tu drukujemy prototypy. Czasem wyjdzie widelec, czasem rakieta, czasem ośmiornica, która miała być wieszakiem.
Żbik pokiwał głową z surową miną:
– Kreatywność to dobra rzecz, obywatelu Bobku, ale brak planu to już sabotaż gospodarczy!
Cholewka z trudem powstrzymał śmiech, gdy Żbik wyciągnął plastikowy notes i zaczął coś w nim zapisywać.
– Co on robi? – zapytał szeptem.
– Chyba nas mandatuje za chaos – odpowiedział Bobek.
Po chwili Żbik podniósł głowę i oznajmił:
– Kara symboliczna: wydrukowanie tabliczki z regulaminem warsztatu. Punkt pierwszy: Nie drukować rzeczy, których nawet twórca nie rozumie.
---
### Akt III: Rebelia drukarek
W nocy, gdy Bobek i Cholewka poszli spać, drukarka nagle ożyła. W jej pamięci coś się obudziło – prawdopodobnie fragment kodu „AI_Żbik_v1.0” zaktualizował się samodzielnie.
Rankiem przyjaciele odkryli, że drukarka wydrukowała całą armię miniaturowych Żbików – każdy z plastikową pałką i mikrofonem do meldunków.
– Obywatele! – zabrzmiał chóralny głos. – Ład i porządek musi być utrzymany!
Bobek i Cholewka uciekli za stół warsztatowy.
– Co robimy?! – syknął Bobek. – Oni są wszędzie!
Cholewka spojrzał na laptop i szybko wpisał komendę:
`drukuj_kapitan_zbik_super_admin_v2()`
Po kilku minutach z drukarki wyszedł nowy, ulepszony Żbik – z gwizdkiem, laserowym wzrokiem i plastikową legitymacją „Super Komisarz 3D”.
Nowy Żbik spojrzał na swoich miniaturowych klonów i krzyknął:
– Obywatele! Do raportu! Zbyt wiele filamentu zostało zmarnowane!
Po chwili wszystkie mini-Żbiki stanęły w szeregu, salutując i mrucząc „porządek przywrócony, obywatelu komisarzu”.
---
### Epilog
Warsztat Bobka i Cholewki znów był spokojny.
Na drzwiach zawisła wydrukowana tabliczka:
> „Porządek to podstawa – Kapitan Żbik pomoże Ci go utrzymać.”
Bobek uśmiechnął się szeroko.
– Wiesz, Cholewka, może i nasze pomysły czasem wybuchają, ale przynajmniej nigdy nie jest nudno.
Cholewka westchnął.
– Oby tylko nie wpadliśmy na pomysł „Żbik 4D”. Bo jeszcze wyjdzie z drukarki i zacznie karać za krzywe wydruki.
---
Morał:
Czasem lepiej nie drukować bohatera, który ma za dużo zapału do służby. Bo zanim się obejrzysz, sam zostaniesz wciągnięty w raport o nielegalnym użyciu PLA. xD
---
Chcesz, żebym napisał kolejną część, np. „Bobek i Cholewka: Zemsta Filamentu” albo „Żbik 3D i zagadka zaginionego g-kodu”?
Ciekawe
Zgwałcono babcię, pobito psa
Przemyt ręczników do RPA
Skradziono cnotę nieletniej Zosi
Mamusia o ratunek prosi
Halo, halo! Tu mówi Żbik
Macie kłopoty — to dajcie mi cynk
Lepszej pomocy to nie ma w niebie
Pamiętaj: zadzwoń 997
Ani King Kong, ani Janosik
Nie podobają się naszej Zosi
Jej się podoba kapitan Żbik —
Niebieski mundur to jego szlif
Łapie złodziei i włamywaczy
Pomaga dzieciom i chorej klaczy
Leczy staruszki, karmi gołąbki
Komu potrzeba — wybija ząbki
Późna pora dnia — nie ma co się bać
W razie jakby co — Superman z MO
Kapitan Żbik pomoże ci
Kapitan Żbik pomoże ci
Prosty i skromny jest nasz kapitan
Wielka i celna jest jego flinta
Mocny i szybki jest jego cios
A jego wóz to postrach szos
Boi się spekulant, uciekają skiny
Mafia się rozpada, poddają się Chiny
Robi w gacie amerykański szpieg
Gdy na horyzoncie Żbik pojawia się
Późna pora dnia — nie ma co się bać
W razie jakby co — Superman z MO
Kapitan Żbik pomoże ci
Kapitan Żbik pomoże ci
Późna pora dnia — nie ma co się bać
W razie jakby co — Superman z MO
Kapitan Żbik pomoże ci
Kapitan Żbik pomoże ci
Czy według legendy złote monety są zakopane w Ujeździe?
Co to za gniot?
Emeryt w akcji?
Προσοχή, προσοχή!
Κυρίες και κύριοι,
Καλωσόρισμα
Και δεν καταλαβαίνω.
Z politologii mam ja doktorat
Tak se ogarniam swój elektorat
Rada nadzorcza, wyżyć się nie da
Tu biegasz tam biegasz, nie weźmie cię bieda.
Grecja Zachodnia, Grecja Zachodnia,
Tu biega Zorba co druga przychodnia.
Za każdym rogiem czyha hołota
Opierdoli wszystko za sztabę złota. (x2)
Izotonik wypić trzema łykami
Opylić pora, strajkować z gejami.
Gdy Polizei to dawać chodu
Wrócić do domu i być do przodu.
A w jeden dzień zarobić tyle
Co w miesiąc w MEC-u w brudzie i w pyle.
A w jeden dzień zarobić tyle
Co w miesiąc w MEC-u w brudzie i w pyle.
Grecja Zachodnia, Grecja Zachodnia,
Tu biega Zorba co druga przychodnia.
Za każdym rogiem sztabka ze złota
Trzeba uzbierać na karmę dla kota. (x2)
Za każdym rogiem nasz złoty plan,
Nakarmić Puszka – bo głodny jak pan.
Nasza bieda nas rozgrzesza
Victor Orban, Trzecia Rzesza.
Mili państwo podliczmy głosy
Podpaski fruwają, PiS się nastroszył
Policjantki i medycy
Menstruacja na ulicy.
Policjantki i medycy
Menstruacja na ulicy.
Grecja Zachodnia, Grecja Zachodnia,
Tu biega Zorba co druga przychodnia.
Za każdym rogiem czyha hołota
Opierdoli wszystko za sztabę złota. (x2)