Mama mi wypomina, ze nie mam nic co wazne..
Mieszkam z mężem w pod Londynem żyjemy normalnie, mamy wynajęte małe mieszkanie, płacimy rachunki [jak każdy], dojazdy do pracy, jedzenie, utrzymanie samochodu plus reszta...Wychodzi z tego spora suma, a żyjemy naprawdę zwyczajnie...Żadnych nałogów drogich rzeczy, wielu przyjemności czy rozrywek...Nie zarabiamy ani źle, ani bardzo dobrze, jednak jak ktoś przeliczy na złotówki, no to tak "śpimy na pieniądzach"
Moja mama zachowuje się tak, jakby nie wiedziała, jak życie wygląda...
Ciągle mówi, że powinniśmy w Anglii wybudować dom, ze powinniśmy poszukać tańszego mieszkania [tylko, że tańszych jak nasze to w Londynie, pod Londynem nie ma], że jak to można tyle pieniędzy płacić za wynajem...Jak jej mówiłam, ze w Anglii nie można kupić ziemi na własność, to nie wierzy...Jak mówię, ze domy/mieszkania kupuje się na kredyt powiedzmy 30 letni (zresztą jak w Polsce] to też nie wierzy, no bo to przecież niemożliwe, jak stwierdziła: "to chore, żeby przez tyle lat kredyt spłacać...", a ciekawe kogo stać by za gotówkę tu kupić nieruchomość, takich ludzi nie ma za wiele...
Cały czas m powtarza, ze się powinniśmy czegoś dorobić....
Że jak to może być, ze nie mamy odłożonych dużych kwot na koncie...Ze jak tak można żyć...Ostatnio to przegięła stwierdzeniem, ze mamy tylko samochód, jakieś tam sprzęty więcej nic...
To jest chore, na jakim świecie ona żyje...To, ze oni mieszkają w Polsce na wsi, mają swój dom, nie płacą ani kredytu ani czynszu, nie mają samochodu, mają sporo własnego jedzenia [ziemniaki, warzywa...] to zupełnie inna bajka, w Londynie tak się nie da...
Czasami mam tego powyżej uszu i nawet odechciewa mi się jakiegokolwiek kontaktu z nią...
Jak można tak robić, zarzucać nam niezaradność, pijaństwo, gdzie my pracujemy od rana do nocy by było na życie, stronimy od używek itd., a ona myśli ja już sama nie wiem jak...
Zrozumiałaby chyba, gdyby mieszkali w mieście i gdyby przyszło im za wszystko płacić...
Słucha ludzi i wierzy im, ze z pracy w fabryce, magazynie itd.w Anglii mają super życie, pełne pieniędzy konta, kupione domy i w UK i w Polsce...
Szok...
Proszę nie odebrać mojego postu jako narzekanie, bo ja nie twierdzę, ze jest mi w Anglii źle, żyjemy sobie ja mam 8 funtów netto mąż tyle samo. Ciągle z dnia na dzień bez rewelacji, ale jest ok.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Powiedz to swojej mamie, pisanie o tym na forum nic ci nie pomoże ani mamie nic to nie wytłumaczy, chyba że czyta to forum w co wątpię. Porozmawiaj z mamą szczerze na ten temat, wytłumacz jej wszystko co i jak a może zrozumie że nie ma za granicą tak złoto jak sie innym zdaje. Pozdrawiam.
Polska mentalność to posiadać i wielu ludziom trudno pewne proste prawdy pojąć, że choćby mieszkania czy domy w wielu krajach się wynajmuje a nie kupuje. Jest to o wiele wygodniejsze i bardziej praktyczne.
Hej policz mama twoja umie liczyć ty zarabiasz 1500 a w Ostrowcu 1500 na rękę mało kto. Twoja mama też musiała pracować skoro ma dom , za sto fun zrobisz zakupy na tydzień a benzyna po1,5 .
mamy to już takie są nie przejmuj się.będziesz taka sama poczekaj się dorobisz domu garbu reumatyzmu i wielu innych schorzeń to teg o samego będziesz życzyć innym nie daj się śmiej się i żyj całą sobą
Dzielna dziewczyna jesteś, trzymacie się razem. Pomagacie sobie i wspieracie się, a to najważniejsze! Jesteście jeszcze młodzi i życie przed Wami! Pozdrawiam.
Nie słuchajcie głupich ludzi.Wszędzie dobrze ,gdzie nas nie ma.Pracować trzeba wszędzie a i zagranica już się "kończy".
Moja siostra mieszka w Anglii od 8 lat. mama na początku też myślała, że siostra po roku powinna już być milionerką. Przekonała się jak jest, kiedy pierwszy raz pojechała do niej, wtedy jeszcze do mieszkania agencyjnego. Teraz oczywiście siostrze powodzi się lepiej, ale nadal w wynajętym i z dnia na dzień. Nasi rodzice mają takie myślenie, bo, kiedy oni byli na dorobku, w tych kwestiach było po prostu łatwiej. Ponadto to pokolenie ma zakorzenione takie myślenie, że posiadanie czegoś polega na tym, żeby mieć mieszkanie na własność, budować dom 50 lat, aby potem przeżyć w nim 10, albo, żeby w nim mieszkać samemu, bo dzieci nie chcą (mają inne plany na życie); posiadanie czegoś było naszym rodzicom potrzebne, bo większość z nich wywodziła się z biedy. Nasze pokolenie żyje w innym świecie i inaczej podchodzi do życia. Myślę, że musisz mamie po prostu mówić, że to jest Twoje życie, Tobie się tak podoba i że nie chcesz, aby się wtrącała i żeby zaakceptowała Twoje wybory.
Ja właśnie wróciłem z ponad 4 letniego pobytu z Anglii byłem łącznie w 3 miejscowościach najpierw Oxford następnie Luton po czym wylądowałem w Reading. Na początku znalazłem pracę przez agencję, poleciła mi znajoma było to głównie sprzątanie kontenerów, magazynu, ładowanie produktów i przewóz oraz załadunek. Na początku pracowałem głównie nocki lecz po jakimś czasie bywały już różne zmiany - zarobki to 7 funtów netto. Byłem zadowolony, mieszkanie znalazłem poprzez 'znajomego' z pracy łącznie w mieszkaniu było nas 3. Sądziłem, że będzie super, znajomym przed wyjazdem naopowiadałem, że zarobki ok. 8 funtów na godzinę 12 godzin dziennie, wraz ze znajomymi obliczenia i wychodziło, że po paru latach będzie mnie stać na dom w Polsce.
No i to było trochę niezbyt poważne z mojej strony, nie przemyślałem tego jak tam się żyje, jakie są koszta... Na złotówki wychodziło prawie 8 tysięcy miesięcznie.. no właśnie na złotówki... Tam jest wszystko inne..język angielski znam ale czułem się nie swojo, wyobcowany. Wrócilem po lekko ponad 4 latach jedyne co przywiozłem do Polski - choć również jak autorka postu oszczędzałem, żyłem skromnie to 45 tysięcy złotych..
Rodzice tak myślą bo posiadanie czegoś, jakiegoś dorobku to jakby nie było zabezpieczenie na przyszłość. Własne mieszkanie czy dom to inwestycja, można sprzedać, wynająć. Tak samo ziemia. Wy żyjecie z dnia na dzień, konsumpcyjnie - jak większość młodych teraz - nie inwestując w przyszłość, nie piszesz nawet czy macie jakiekolwiek oszczędności. Wszystko jest dobrze dopóki jesteście młodzi, zdrowi i pracujecie. Rodzice już wiedzą, jak to jest gdy przychodzi starość i zaczyna brakować sił. I dlatego wam marudzą - po prostu martwią się co z wami będzie później. Czasem warto się zastanowić nad ich słowami, to nie jest tak, że nic nie wiedzą i zupełnie nie mają racji.:)
Szkoda tylko, że czasy dorobku się skończyły...teraz tak na prawdę jedzie się do tej Anglii, żeby po prostu normalnie żyć. Na poziomie, bez stresu, że zabraknie. Tam nie zabraknie, lecz majątku też normalny Kowalski tam się nie dorobi. Dwa lata w Anglii pokazały mi, że Anglia to nie jest bajka gdzie jedzie się a po paru latach wraca się ze sporą zaliczką na koncie.
Każdy Polak tam żyje oszczędnie, Polacy kupują w najtańszych sieciówkach, pracują jak maszyny, są niżej w hierarchii i to tylko dla normalnego życia a nie dla kokosów. Niestety przekonałem się na własnej skórze a miałem pracę dobrą - pracowałem na suwnicy w porcie.. Coraz więcej znajomych po tej 'fali emigracyjnej' żałuje, że zdecydowało się na ten krok, może nie żałuje bo tu by było jeszcze gorzej lecz jest zawiedzionych tym, że w Anglii wcale nie tak łatwo się dorobić...Ja dla przykładu zarabiałem 9F i jakoś nie dorobiłem się majątku...
Normalnie żyje ten, kto na każdym kroku nie przelicza. Wszędzie przecież są kokosy leżące na ulicach tylko u nas ich nie ma. Wszystko jest kwestią myślenia. Szczęścia nie mierzy się tylko kasą.
za granicą gora 1%tych co wyjechali dają rade ale w szczegolnośc są to lekarze reszta to marne tło tzw chlopcy do bicia bez jakichkolwiek alternatyw w naszym kraju poprostu zbędny balast
Ja na zmywaku tez nie zarabialem duzo,ale jedzenie i kapiel bylo za free.
Zaraz tak narzekacie na Anglię a wraca szlachta to Ostrowca i uwaza się za Bóg wie kogo... Także przynajmniej teraz wiem ze to tylko lans ....
jaka szlachta? proste chlopki na benefitach i tyle, tam nic nie znacza w dodatku wiekszosc nie zna jezyka na poziomie komunikatywnym