Ma 13 miesięcy
ja leczylam dziecko pól roku na glistnice i ciagle wyniki badań robionych w Anamedzie wychodziły pozytywne ( złe). Pojechałam w końcu z dzieckiem do gastrologa w Kielcach. Tam nawet nie chcieli patrzeć na wyniki badań z Ostrowca ani z Anamedu ani ze szpitala. Pani doktor stwierdziła ze odziecko ani nie wyglada , ani nie ma objawów zarobaczenia. Poleciła zrobic serie badań w kielcach. Wozilismy materiał z trzech dni raz w tygodniu przez miesiąc . Żadnych jaj nie znaleźli, zeby było ciekawiej ostatnie dwie próbki podzielilam i jedna zawiozlam do Kielc a druga do Anamedu. Dziwnym trafem w Kielcach znowu nic nie wyszło a w Anamedzie oczywiście jaja glistnicy. Niestety pomyłki takie podobna sa nagminne w laboratoriach rownież innych, łatwo pomylić pylki roslin z jajami pasożyty. W Kielcach badańia dokonują 3 niezależne jednostki, więc jeżeli pierwsza sie pomyli, to zawsze dwie pozostałe cos wyłapia. Radzę udać sie do Kielc i tam zrobic rzetelne badania, a nie trucizna dziecka niepotrzebnie lekami