Mój mąż był na 3 leczeniach jeden państwowy szpital 2 prywatne kliniki.ma 29 lat pije od około 4 lat.oczywiście pił przed ślubem jednak wtedy człowiek jest tak zaślepiony że wielu rzeczy nie dostrzega...chcą go ratować wszyscy prywatne kliniki to koszt około 8 tys za pobyt.Do tego prywatne wizyty u psychiatry psychologa odtrucia itd.zawala pracę obowiązki więc wszystkie koszty pokrywa rodzina.On biedny pokrzywdzony tak mu źle na tych leczeniach było kliniki przeważnie są zlokalizowane nad morzem w górach są tam komfortowe warunki(no oczywiście poza państwową Morawicą)obiadki śniadanka grille nic tylko się leczyć.Ale zaraz po leczeniu wracał do picia .jakie moje wnioski ?Alkoholicy owszem to chorzy ludzie ale nie chcą się leczyć myślą że pójdą do szpitala dadzą im leki i po problemie.Ja nawet jakbym bardzo chciała się upić to nie mam jak bo mam dziecko prace masę obowiązków nie mam czasu nawet pomyśleć o głupotach.Do autora wątku jak Cię najdzie ochota na picie to weź łopatę przekop sąsiadowi ogródek zmęcz się porządnie to Ci przejdzie ochota na picie
Idz do klubu na Ogrody --a znajduje się on przy Sanktuarium Milosierdzia Bozego--tam ci wszystko powiedzą i pomoga ci
Nie wydaje mi się, że jest to skuteczne.
Nie zliczę już ile razy mój sąsiad był w Morawicy- zawsze ze skierowania kuratora sądowego( kiedyś poszedł na spotkanie z kuratorką na gazie)i zawsze wraca do nałogu.
Trwa to całe lata.
Nałóg alkoholika tkwi w jego głowie, i jesli on sam nie postanowi, że z tym zrywa, to wszelkie chodzenie na AA, 12 kroków i tak dalej będzie się działo obok niego, a nie w nim.
A przecież o to właśnie chodzi, żeby uczestniczył w tym całym sobą.
Oj Alexis coś ciężko u Ciebie z myśleniem.Jeżeli ktoś chce się z tego wyrwać i sam nie daje rady to po to jest Morawica-oddział zamknięty,spotkania AA i jak w moim przypadku Bóg,ponieważ od zawsze byłem wierzący.Ale widzę,że do Ciebie można gadać i gadać ale jak grochem o ścianę.
Ja się zgadzam z Alex. Jak ktoś nie chce i nie widzi problemu, to żadne leczenie, żadne specjalistyczne ośrodki, lekarze, terapeuci, rodzina, znajomi nie pomogą.
U Alex dobrze z myśleniem, "Jeżeli KTOŚ CHCE się z tego wyrwać i sam nie daje rady to po to jest Morawica-oddział zamknięty" ale jeżeli ktoś nie chce to nic go nie zmusi i nic nie pomoże
No zgadzam się o to chodzi, ale niech nie piszą że alkoholik wstaje rano i przestaje pić bo chce
A ja myślę że dla Alexis to zbyt trudny temat.Alexis podchodzi do tematu ,poważnego problemu,nie mając o temacie pojęcia.Tak gada żeby gadać ,nie koniecznie treściwie.Swoją ignorancją i beztroską ,stara się umniejszyć wagę problemu .Alkoholizm jest problemem nas wszystkich,bo trudno znaleźć osobę która w rodzinie lub otoczeniu nie ma osoby dotkniętej tą chorobą.Pierwszym etapem w leczeniu jest uświadomienie sobie że jest się alkoholikiem.Od tego momentu można zacząć walkę o trzeźwość.Walkę bo nie ma trzeźwych alkoholików ,którzy swoją trzeźwość osiągnęli ot tak sobie .Ci którzy chcą zerwać z nałogiem powinni korzystać z pomocy grup terapeutycznych typu AA.Samemu przestać pić jest trudno,zaprzestanie picia to jeszcze nie wszystko,trzeba od nowa nauczyć się trzeźwego życia,a to jest podobnie trudne.Jest wiele grup wsparcia trzeba wybrać jedną ,osoby pracujące z alkoholikami i ich rodzinami pomagają odbudować relacje w rodzinie.
Alkoholizm to nie zawsze przejaw słabości,różne są podłoża zatracaniu się w nałogach.Taka jarmarczna nagonka jaką uprawia Alexis na pewno nie przemówi do żadnego pijącego człowieka . Idź ty lepiej powalczyć z klerem bo to ludzie wykształceni i twoje wywody nie robią na nich wrażenia.A ten temat jest zbyt poważny,zbyt dotykający wnętrze człowieka,dotykający wiele rodzin abyś praktykowała tu swoje niedorzeczne polemiki.
Każdy nałóg jest przejawem słabości człowieka. Albo głupoty. Tyle, że głupota to też w sumie słabośc.
Do uzależnionego trudno przemówic. Albo się ocknie, albo nie. Chyba, Ty @JA, nie znasz problemu uzależnień osobiście.
Czasem nawrócenie na trzeźwośc przychodzi samo, czasem człowiek spada na dno i jest mu tak źle, że jednak postanawia wstac, ale najczęściej kończy się to tym, że w nałogu pozostaje. Osobiście znam jednego alkoholika, który przestał pic. Po okresie kilku lat znów się napił, chodził brudny, żebrał o 5 zł (żona wygoniła go z domu). Ale to bardzo silny człowiek, znów przestał. Tylko, że ludzi z tą silną wolą, a którzy popadli w nałóg, jest mało.
Ja nie muszę umniejszać ani uwiększać wagi tego problemu z prostej przyczyny: bo go już nie mam. Życie całego świata nie kręci się wokół alkoholizmu. Znasz mnie skoro nazywasz ignorantką? Jeśli znasz- wpadaj na kawę, pogadamy o wszystkim. Kawę bez prądu oczywiście.
alkoholika nie wyleczysz szkoda twojego czasu i zdrowia
Jeżeli alkoholik jest świadomy swej choroby i dąży do tego aby wyzdrowiec, chodzi do klubu,poddaje sie leczeniu zawsze jest szansa na wyleczenie.