Jak tak miło wspomina czasy swojego dzieciństwa i zbieranie mirabelek to niech wróci i zasuwa te mirabelki a nie gada głupoty!!!!!!!!!!!!!!
Gość @mmm,Niesiołowski jest oszołomem...to prawda ,że obecnie jest dużo dzieci niedożywionych, to też jest prawdą.Ale obecnie prawdziwej nędzy nie znamy, gdzie w wielu domach luksusem były ziemniaki i nie marnowano tyle żywności.
martik mas rację,ale wtedy ta żywność była zdrowa trwała nie nafaszerowana chemią.Dziś mimo woli kupimy trochę więcej i nawet w lodówce po 2-3 dniach nie nadaje się do spożycia więc cóż tylko śmietnik pozostaje bo i pies nie zje.Kupic mniej cóż z tego gdy na półce sklepowej będzie leżeć i za 2 dni kupimy ta samą, a po dniu trzeba ja wyrzucić.
Pismen będzie bronił platformy choćby Tusk powiedział że to Słońce kręci się wokół Ziemi a nie odwrotnie.
Bieda jest, kto jej nie widzi, jest ślepy. My sobie możemy powiedzieć, że można iść na pole czy łąkę i zbierać szczaw czy mirabelki ale żeby to były słowa członka partii rządzącej, to już urąga wszelkim standardom.
Ktoś tu przywołał przykład działek - ja na ogródkach działkowych widzę wiele grządek z warzywami. Ale ogródek za darmo nie jest - trzeba go kupić a potem utrzymać. To jednorazowo, jeśli ktoś nie posiada, nie jest mały koszt.
ozorek -pisałam o tych co juz maja swoje domy i działki a nie o działkowiczach ,którzy będąc na emeryturze (bo tak jest najczęściej )zajmuja swój czas praca na działce .
Raczej zyjesz w Matrixie widzac ten wszechobecny glod. Dzialki w wiekszosci uprawiaja emeryci. A dookola domkow czy to miasto czy wies nie uswiadczysz warzywniaka. Najlepiej to widac jak zmienily sie wiejskie sklepiki, gdzie jak nie przywioza warzyw (chocby) ziemniakow to juz problem. A jeszcze kilka lat temu taki asortyment w tych sklepach nie istnial.
A jablka z jablonek w okolicy pozbierali emeryci a nie "blokowi" bezrobotni.
Może Ty Pismen zejdź na ziemię bo tam gdzie obecnie się znajdujesz jak widać ciężko o trzeźwą ocenę sytuacji. Wystarczy policzyć ile wynoszą zarobki obecnie i jakie są ceny mieszkań, kredytów, opłaty żeby policzyć ile rodzinie zostaje na jedzenie.
I mówię to z własnego doświadczenia. Ja mam wybór - kupić jedzenie czy dziecku buty.
A w ilu rodzinach żyje się z jednej pensji lub nie ma pracy wcale? I kiedy słyszę że powinnam zbierać szczaw bo nie mam na jedzenie i mówi to człowiek w XXI wieku na poselskiej diecie to wybacz, ale jest to mocno nie na miejscu.
Prezes Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska poleca byłemu marszałkowi lekturę raportu UNICEF, mówiącego o ubóstwie wśród dzieci w krajach rozwiniętych Janina Ochojska.
Raport UNICEF: 20 proc. dzieci w Polsce nie ma dostępu do dwóch lub więcej posiłków dziennie.
Polska znajduje się wśród państw, które mają największy współczynnik deprywacji 20 proc. z nich nie ma dostępu do dwóch lub więcej posiłków dziennie. Aby wypowiadać się w sprawie niedożywienia dzieci, trzeba zapoznać się z takimi danymi.
W tej zatrważającej statystyce równamy do Bułgarii i Rumunii , czyli najbiedniejszych krajów UE. Według naszych badań aż ok. 1,5 mln dzieci powinno być w Polsce objętych programem dożywiania i do tego 130 tys. nie otrzymuje tu żadnej pomocy, choć jej potrzebują.
Przez wiele latek mialem okazje porowbywac rzeczywistosc i papiery. I tylko drobna czesc tego co na papierze miala odbicie w rzeczywistosci. Dlatego do takich oswiadczen podchodze z naleznym dystansem. Bo na papierze rodzina miala dochod np. 300 zlotych na osobe a uczen do szkoly jezdzil samochodem, korzystajac jednoczesnie ze wszelkiej pomocy jaka przysluguje biednym. Opieka spoleczna bazuje na papierze nie rzeczywistosci.
Gimnazjalista samochodem???? Szok.
Jezdzil samochodem - czyli zarowno dotyczy to codziennego dowozenia w przypadku niepelnoletnich jak i jezdzenia samodzielnego w przypadku pelnoletnich. W niektorych przypadkach byla to jazda sladem autobusu kursujacego na tej samej trasie.
martik- niedożywione pełno wartościowym jedzeniem to się zgodze ,kiedyś śniadanie,obiad ,kolacja to były prawdziwe posiłki a nie substytuty typu ''mleczna kanapka ''kabab,hamburger czy chipsy .Jedzenie było zdrowsze ,mniej uzywało sie przetworzonych rzeczy pełnej chemii.Jeśli rodzice zamiast ugotowac obiad daja dziecku parówki albo zamawiaja jedzenie w barach to dzieci sa niedożywione mimo właściwej wagi .Sama po swoich dzieciakach wiem co by jedli najchętniej i zdrowej żywności na ich liście menu nie znalazłabym wcale .w domach gdzie dzieci naprawde głoduja najczęściej rzadzi nałog rodziców a od tego mamy opieke społeczna ,która niestety z opieka ma mało wspólnego ....ale to juz całkiem inny temat.
800 tys. w klasach 1-3? No to prawie wszyscy. Bardzo rzetelne dane.
jest takie powiedzonko nie zrozumie głodnego syty bo ich różnią apetyty
Nie wiem w jaki sposób i gdzie przeprowadzono badania.W Ostrowcu i okolicach ich nie było.Czy są wiarygodne trudno stwierdzić.Problem istnieje a o skalę nie ma się co spierać.Trzeba tylko zauważyć,że najczęściej dotyka dzieci z rodzin wielodzietnych i patologicznych.
Niedożywenie dzieci jest w rodzinach wielodzietnych i patologicznych .
11:23 masz rację , że ludzie teraz nic nie sadzą . Pamiętam jak i moja mama i babcia zawsze miały ogródki w pełni zagospodarowane i robiły mnóstwo smacznych przetworów . Tylko , że ani mama , ani babcia nie pracowały zawodowo tylko zajmowały się domem . Pensja dziadka czy ojca starczała na życie i nawet budowę domu . Dziś oboje z mężem pracujemy więcej niż standardowe 8 godzin i dwie pensje wystarcza na przeżycie czyli wegetację . Czasu i sił na ogródek niestety brak i w tym jest problem .
ogródek to nie jest praca ciężka ,troche pracy jest na wiosne bo trzeba skopac ,zasiac ,plewic .Póżniej aż takich nakładów pracy w pielęgnowaniu warzywnika nie trzeba ,mozna poświęcić wolne dni ,Natomiast koszenie trawy tez potrzebuje pracy i czasu ,plewić kwiaty tez trzeba .kto pamięta smak pomidora z ogródka ,bez nawozu ?problem jest w tym ,ze praca w ogródku jest nie modna i tyle.