Oj, ktoś tu musi odwiedzić psychiatrę i to szybko, bo choroba postępuje. W co drugim wątku pisze ta sama osoba wciąż podobne posty - to obsesja.
Stara panna jak najbardziej i do tego zużyta.Nawet bym takiej nie dotknął.
Zależy jaki ma przebieg,jak taki co fadroma w kamieniołomach to stara panna,jak mniejszy to singielka
nieważne jak kto mówi,olać to ale fakt jest taki że dobrze mieć kochającego partnera przy sobie samemu jest żle
Nie znasz mnie wiec jakim prawem mówisz ,,zużyta''?
Według dawnych czasów jesteś starą panną,według współczesnych czasów jesteś singielką a według przyszłych czasów to się okaże kim byłaś.
Zależy w jakim świecie się kręcisz,jeżeli w sztucznym (aktorzy,celebryci etc.) to Jesteś w kwiecie wieku i singielka,a jeżeli w szarym bycie to niestety-stara panna.To tak samo jak damy teatru,mają po kilku kochanków i każdy ich podziwia,zostaną porzucone to wspóczucie,ze zawiedzione w miłości,spróbuj Ty tak postępować a długo na odpowiedź nie musisz czekać jak (Cię) nazwą.:)))
stara panna TAKA PRAWDA SMUTNA LECZ PRAWDZIWA TEN CZAS MLODOSCI MINOL GDZIE BYLAS DO TEJ PORY SPALAS
żenada na te wpisy uwłaczające godności ludzkiej.... 34 latka to przede wszystkim KOBIETA.
te obraźliwe epitety to od facetów których nikt nie chce a oni swoje frustracje wylewają na wszystkie kobiety lub zawiedzionych mężatek , zaniedbanych udupionych przy garach i pieluchach i zazdroszczą osobie samodzielnej wolnej i wyzywają od najgorszych . Instytucja małzeńska w tym kraju to tylko dla bogatych czyli masz dobrze ustawionych rodziców załatwią posadkę , własne mieszkanie i możesz mieć rodzinę. A jak nie masz tego siedz na kupie z rodicami i klep biedę i zazdrość innym i jedyne co możesz zrobić wylać żale tutaj.albo zqabrać się do logicznego myślenia i ciężkiej harówy ale poza granicami tego kraju . Zarobić przyjechać i myśleć o małżeństwie. Miłość i związek w niedostatku nie ma racji bytu .Lepiej być singlem , starym kawalerem czy panną jak kto tam nazwie:)
Serdecznie współczuję takiego myślenia. Ja swojego mężczyznę poznałam na studiach, po ich skończeniu pobraliśmy się i nie mieliśmy nic oprócz wykształcenia i szczerych chęci. Wspólnie się wszystkiego dorabialiśmy, jednocześnie realizowaliśmy marzenia o rodzinie - pojawiały się kolejne dzieci. Nigdy nie czułam się "udupiona przy barach i pieluchach", praktycznie cały czas pracowałam zawodowo i dokształcałam się. Nie jestem też zaniedbana ani tym bardziej zawiedziona małżeństwem . Wręcz przeciwnie, mam 41 lat ,czuję się spełniona i zadowolona ze swojego życia. Jest dom, satysfakcjonująca praca, rodzina i kochający mężczyzna u boku. Czego więcej może chcieć kobieta?
Jeśli to co ty opisałaś widzisz wokół siebie to zmień otoczenie - albo szerzej otwórz oczy.
Brawo gościu 12:31. Nic dodać, nic ująć.
Tak sobie tłumacz gościu 11:24, tyle Ci pozostaje ;)
Prawda, to jest taka, że tylko ludzie zaściankowi oceniają ludzi po tym czy wyszli za mąż/ożenili się, czy mają dzieci, psa, kota czy samochód.
Zamiast używać CPSL by uzmysłowić dziewczynie, że jest "stara dupa" sprawdź pisownię i zrób podsumowanie własnego życia.
Ludzie nie żyją szablonowo. Nie każdy ma szansę spotkać swoją "odpowiednią" połówkę, mieć dzieci, dom, samochód a nawet zwierzaka. Losy sie toczą różnie. Lepiej być samej, niż być z byle kim.
Jakby kobieta żaliła się, że żyje w nieudanym związku, albo nie kocha męża, to ludzie by mówili i pisali, że sama jest sobie winna bo miała gały i widziała za kogo wychodzi. Itd...itp.
Ludziom nigdy się nie dogodzi. Zawsze będą coś mielić jęzorem. Jak chce się uderzyć psa, kij zawsze się znajdzie i powód.
Dlatego zamiast skupić się na uszczęśliwianiu całego otoczenia, trzeba się skupić na tym, żeby samemu sobie dobrze zrobić. Nie zawsze się udaje, ale żyje się dla siebie, nie dla innych. No chyba, że sprawa dotyczy dzieci - ale to już insza inszość.
Co do pytania czy 34latka to stara panna, czy singielka, to odpowiem że ani jedno, ani drugie. Oba określenia mają pejoratywny wydźwięk (dla mnie)
pomimo wszystko z pewnością... panna:)
Stara panna, singielka. A po jakiego grzyba takie hasła w ogóle?! To, czy ktoś jest sam, czy ma męża/żonę, kochanka/kochankę (i to nawet tej samej płci) i w jakim wieku, to tylko jego sprawa. Ja myślałem, że takie stwierdzenia to już odeszły do lamusa.
20-latka też kiedyś będzie 34-latką, potem 50-ką, a jak dożyje, to i 80-ką. Każdy wiem charakteryzuje się czymś innym i jak się czujemy dobrze we własnej skórze i z własnym duchem, to wszystko jest ok :)
Jak zwykle Gienek masz rację:)